HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2




 

Share
 

 GTA Sp. Z.Ł.O

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2 Empty
PisanieTemat: GTA Sp. Z.Ł.O   GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2 EmptySob Kwi 29 2017, 22:19

First topic message reminder :

Jest to znajdujący się na obrzeżu miasta kamienny budynek, w kształcie sześcianu. Nie ma w nim okien, jest obrośnięty bluszczem i ogółem wygląda na opuszczony. Ze wszystkich stron otacza ogrodzenie t z drutu kolczastego.

MG:
Niya dotarła na miejsce, gdzie według wytycznych miał się znajdować obiekt jej misji. O profesorze mogła wiedzieć tyle, że uchodził za szalonego i jakby tego było mało, chciał zniszczyć świat. Takie krążyły po okolicy plotki. Zlecenie zostało nadane przez miejską spółdzielnię, która zaniepokoiła się pogłoskami, oraz tym, że profesor od dłuższego czasu nie opuszczał swojego domu.
Stojąc przed płotem z kolczastych drutów, wysokim na dwa i pół metra, mogła usłyszeć ciche brzęczenie. Przy furtce, nad którą też wił się kolczasty drut, nie było żadnego dzwonka. Jedynie trzy żółte tabliczki z napisami: "Uwaga! Zły pies!", "Nieupoważnionym Wstęp Wzbroniony" oraz "Tu rządzi Gracjanek".
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688

AutorWiadomość
Niya


Niya


Liczba postów : 62
Dołączył/a : 02/04/2017

GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O   GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2 EmptySro Cze 28 2017, 03:42

W tym momencie Niyę nie obchodziło czy znajdowała się kilkanaście metrów pod ziemią, czy na samym środku najbardziej zatłoczonej ulicy świata. Jedyne co się liczyło, to ból, który mogła teraz zadać. Malinka praktycznie cały czas była jak najbardziej wygłodniały ćpun, który zażywa najpotężniejszy narkotyk możliwy do wyobrażenia. W dodatku dla niej nie było to nic złego. Ona pojmowała to jak... seks? Cóż, prawdopodobne, chociaż nie miała doświadczenia w tego typu sprawach. Oddawała się tej przyjemności kiedy tylko mogła, bo ona przecież nie szkodziła. Sam ból traktowała z podejściem niczym do religii, największej świętości. Takie pokręcone miała spojrzenie na sadyzm i masochizm.
To, co sprawiało jej przyjemność to nie odgłos łamanych gości, rozcinanej skóry i przebijanych mięśni, a krzyk. Tak, to on był prawdziwą nagrodą za starania, których dokładała Niya, by wywołać cierpienie. Każdy miał różną skalę wytrzymałości na ból i percepcji tego doznania. Niektórzy byli bardziej odporni na pieczenie, a inni na ukłucia. To właśnie krzyki oraz jęki były wskaźnikami, na które Malinka szczególnie zwracała uwagę. Była jak włamywacz, który nasłuchiwał trzasków zamka, by wytrychem trafić w odpowiedni punkt i osiągnąć swój cel. Tak i ona starała się poprawiać, znajdować takie metody, aby bolało jak najbardziej, uderzać w takie miejsca, by wykrzesać maksimum bólu z ciała, zanim to odmówi życia.
Pierwszy krzyk był dla niej niczym radosna nowina dla osoby nieprzeciętnie zestresowanej. Euforia, nagły zastrzyk szczęścia. Roześmiała się pełną gębą, a jej ciało przeszły ciarki. Noga profesora została zmiażdżona w przepiękny sposób. Drugi krzyk sprawił, że Niya aż zadrżała z ekscytacji. Już nie śmiała się, chociaż jej twarz zdobił naturalnie radosny uśmiech, któremu brakowało tego psychopatycznego elementu. Dla niej nie było to czymś niewłaściwym, szalonym, a zupełnie normalnym. Uśmiechała się tak, jak dziecko podczas najlepszej zabawy. Zwyczajnie była szczęśliwa. Jej twarz nabrała rumieńców, a ona na chwilę stanęła prosto i uniosła głowę do góry, by powoli wziąć głęboki oddech. Cieszyła się chwilą, była jak koneser, jednak ona niczego nie kosztowała, a jedynie słuchała jęków. Delektowała się nimi.
Nagle ruszyła. Zerwała się, jakby nie mogła już dłużej czekać w miejscu. Pewnym, stanowczym ruchem stanęła okrakiem nad profesorem. Jej lewa noga natychmiast nacisnęła na miejsce zmiażdżenia ręki mężczyzny, aby podarować mu kolejną dawkę bólu. Było to też zabezpieczenie w razie gdyby coś kombinował. Wystarczyło mocniej nacisnąć, obrócić kostką, a powinien dostać taką porcję cierpienia, że nie mógłby zrobić cokolwiek. Nie chciała przesadzić w tym momencie, bo z bólem było nieco jak z lekami. Trzeba było ostrożnie go podawać, bo zbyt duża dawka mogła zabić lub doprowadzić do nieprzytomności. Chodziło o to, by ofiara została jak najdłużej żywa przy jednoczesnym jak największym cierpieniu. Ona musiała szczególnie uważać, gdyż dzięki PWM How to Hurt każda rana, każde uderzenie przez nią zadane bolało nieco bardziej. Zaś dzięki PWM Weak Points wiedziała gdzie celować, aby wycisnąć jeszcze więcej cierpienia.
Panna Framboisier kucnęła, niemalże siadając na klatce piersiowej profesora. Nie dbała o tak błahe sprawy jak to, że ten mógł widzieć jej bieliznę. Teraz chodziło o coś innego, znaczenie ważniejszego. Lewą ręką pogładziła mężczyznę po policzku, zaś prawa dalej była na Baiserze, który zaś dotykał ziemi, by dziewczyna mogła się w ten sposób podeprzeć.
- Ja rozumiem, rozumiem. Nie chciałeś. Ty jedynie się broniłeś, odganiałeś. Rozumiem. - mówiła powoli, cichutko i tonem przepełnionym troską oraz... zrozumieniem. Niya rzeczywiście rozumiała, chociaż z całą pewnością nie troszczyła się o profesora. Nie obchodził ją. Na tym świecie raczej nie obchodził ją nikt, tak szczerze. Może psorek nie chciał skrzywdzić jej, ale to niczego nie zmieniało. Mógł nawet jej pomagać, mógł być jej rodzicem, ale i tak znalazłby się prędzej czy później w takiej sytuacji. No właśnie, przecież rodzice Malinki nie chcieli dla niej źle, byli kochani i nie popełnili żadnego błędu w wychowaniu, a jednak Niya była tym, kim była, a oni... oni skończyli wyjątkowo parszywie. - Postaraj się dla mnie. Nie zasypiaj. Nie zamykaj oczu. Spróbuj je zamknąć, a otworzę je na siłę. Patrz na mnie. Obserwuj. Proszę, zrób to dla mnie. Bądź grzeczny. - mówiła wyjątkowo łagodnym tonem, a raczej prawie szeptała. Wyprostowała się, zeszła ze zmiażdżonej kończyny profesorka i ruszyła w bok. Była odwrócona do niego plecami, ale tylko na chwilkę, gdyż nagle znów skierowała się w jego stronę z czuba swojego buta przykopała mu z całej siły w żebra. Zaraz po tym uderzyła z góry swoją maczugą w nadgarstek lewej ręki profesora, czyli tej, która nie była uszkodzona. Uważała na celność, aby zostawić sobie jak najwięcej ciała do prawdziwej zabawy. Po tym ruchu spojrzałaby po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś co mogłoby posłużyć za sznur. Mogły być to nawet ubrania, bo jeżeli nie znalazła niczego, to postanowiła ściągnąć czy to spodnie, czy cokolwiek innego z profesora i związać mu tym ręce nad głową. I najlepiej przywiązać do czegoś nieruchomego jak na przykład rura. Nie mógł wiele zrobić rękoma, ale zawsze mógł nimi machać, rzucać się, a to przeszkadzałoby Malince w torturach, więc nauczona doświadczeniem postanowiła zapobiec temu. Jeżeli starczyłoby sznura lub ubrań, to związałaby mu też nogi przy samych kostkach. Oczywiście cały czas była gotowa, aby przykopać profesorowi, nacisnąć na niego obcasem albo Baiserem, gdyby próbował czegoś przeciwko niej.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3930-kolekcja-narzedzi-tortur https://ftpm.forumpolish.com/t3919-masochistic-suicidal#77701 https://ftpm.forumpolish.com/t3929-sadomasochistyczne-informacje#77899
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O   GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2 EmptyCzw Cze 29 2017, 23:44

MG:
Profesorek niewiele już mógł. I z powodu bólu i wady wzroku, której nie negowały już jego grube okulary. Cały też był zapłakany. Stękał, szlochał, wrzeszczał, kiedy to Niya znęcała się nad nim. Kiedy go kopnęła, profesorek aż zwymiotował. Zaśmierdziało nieprzyjemnie chlorowodorem i tanimi zupkami szybkiego przygotowania. W tym czasie dziewczyna znalazła kabelki, których w pomieszczeniu było pełno i którymi mogła związać profesora. Ten wybuglotał coś tarzając się we własnych rzygach, lecz ze związaniem go nie było problemu. Był wychudzony, a co za tym szło dość lekki. Niya bez problemu zawiesiła jego bezwładne ciało na żyrandolu. I nie... Profesorek nie ośmielił się na nią patrzyć. Jego głowa sama, bezwładnie opadała mu na pierś, a z ust wypływały gęste wymiociny. Czyżby jadł niedawno kiełbasę?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Niya


Niya


Liczba postów : 62
Dołączył/a : 02/04/2017

GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O   GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2 EmptyCzw Lip 13 2017, 04:21

Uwaga, będzie brutalnie i drastycznie. Ostrzegałem.


Czy takiemu potworowi jak Niya mogły przeszkadzać rzygowiny i ich smród? Odpowiedź była oczywista. Gdyby tylko wyciskanie zawartości jelit profesorka za pomocą własnych ust morderczyni sprawiłoby, że ten czułby ból, jakiego Malinka osiągnąć normalnie nie potrafiłaby, to bez chwili zawahania podjęłaby się tak, zdawałoby się, obrzydliwego czynu. Tak, w końcu nie mówimy tutaj o pseudopsychopatach, którzy są tacy szaleni, ale jednak mają swoje granice, za którymi jest "fuj" i ich nie przekroczą, a o pannie Framboisier, prawdziwie szalonej niewieście. Byli co prawda mordercy, którzy traktowali swe ofiary jak płótno i dla nich niezmiernie liczył się wygląd, ale Niya do takich nie należała. No, przynajmniej nie w tym rozumieniu. Nie zabijała dla samego zabijania, jak to ma wielu ludzi jej pokroju. Gdyby tylko się dało, to nie zabiłaby nikogo w swoim życiu. Nie chodziło tutaj o zaspokajanie jakiejś chęci rzezi, furii prowadzącej do zniszczenia żywotów innych, a o ból. Tyle. Gdyby sadyzm i masochizm dało się zaspokoić beż mordowania, a z równą efektywnością, to nie byłaby tym, kim jest. W takim wypadku wychodzi, że Malinka również traktuje swe ofiary jak swego rodzaju płótno, ale w jeszcze głębszym znaczeniu, bo jej nie chodzi o efekt końcowy, a proces, który musi być wspaniały. Nie chodzi o samo dzieło, jakim jest, zazwyczaj, "najbardziej makabryczna zbrodnia" w tytułach gazet, które tym razem nie odbiegają zbytnio od prawdy. Chodzi o to, co było między momentem, w którym ofiara rozumiała, że nią jest, a momentem, w którym jej ciało nie było już zdolne do rozumienia czegokolwiek. Jedynie tyle się liczyło.
Wisiał i był gotów na arię w jego własnym wykonaniu. Może nie umysłowo, ale cieleśnie zawsze jest się gotowym na cierpienie, które rozrywa ci gardło. Niya oparła Baiser niedaleko siebie, ale jednak na boku i sięgnęła do swojej sakiewki pełnej ciekawych przyborów. Wyciągnęła z niej skalpel, piekielnie ostre narzędzie, idealne dla niej, gdy już ofiara jest schwytana i przygotowana. Malinka czuła podekscytowanie, z trudem opanowywała drżenie rąk i nóg, chociaż ust nie mogła. Oblizywała wargi co chwilę, jakby nie mogła się doczekać, jednak nie śpieszyła się. Nie mogła tego robić, bo wtedy nie byłaby tak efektywna w swojej pasji. Pośpiech prowadził do błędów i braku kontroli nad sobą, a to znów skutkowało rychłym zgonem osobnika, z którego dałoby się wykrzesać jeszcze tyle cierpienia. Inna sprawa, że Niya była fatalna w kontrolowaniu siebie czego dowodem był wiszący profesorek. Przecież nie musiała go zabijać. Ba! Nawet nie powinna, ale jednak pragnienia były najważniejsze, nie potrafiła ich ujarzmić.
Delikatny ruch skalpelem od góry do dołu rozpłatał coś, co nazywano nierzadko drugą skórą. Musiała zdjąć z niego całe ubranie, by nie przeszkadzało zwyczajnie. Później skorzystała z niego tylko na tyle, by wytrzeć ewentualne rzygowiny z ciała mężczyzny, aby jej nie przeszkadzały poprzez zasłanianie. Rzuciła je w kąt pomieszczenia i głośno westchnęła, kiwając głową na boki w niezadowoleniu oraz rozczarowaniu.
- Tak ładnie cię o coś prosiłam... zawiodłeś mnie. Mówiłam przecież, mówiłam. - w palcach obracała zręcznie skalpelem i zbliżyła się, by lewą ręką unieść głowę profesora. Przyglądała mu się tak chwilkę, by stwierdzić na ile jest przytomny, chociaż wychodziło na to, że zwyczajnie był wyczerpany bólem. Doskonale, bo to oznaczało, że wciąż był zupełnie świadomy i nie miał sił na szarpanie się. Kciukiem Malinka uniosła powiekę prawego oka mężczyzny, a później nie tyle szybkim, co zdecydowanym ruchem wbiła skalpel w gałkę oczną na tyle płytko, aby nie zabić i na tyle głęboko, aby być skuteczną. - Mówiłam. - z trudem wyrzuciła z siebie te słowa, gdyż gardło zaciskało się już z rozkoszy zadawania bólu. Zmieniła ręce - teraz ostrze trzymała lewą, a głowę profesora prawą. Kciuk tym razem nie unosił powieki drugiego oka, a przyciskał ją dokładnie do dołu, gdyż tym razem szykowała inny zabieg. Z chirurgiczną precyzją zaczęła odcinać powiekę profesora, dając sobie tyle czasu, ile tylko potrzebowała, aby nie uszkodzić gałki, a jednak pozbawić ofiarę kawałka ciała. Przerywała w momentach, w których mógł się rzucać i wracała do zabawy z tym wymalowanym na twarzy uśmiechem, który mógłby należeć do beztroskiego dziecka w godzinach najlepszej frajdy.
Pierwszy zabieg dobiegł końca. Było to ledwie przygotowanie do tego, co zamierzała zgotować nieszczęśnikowi. Kolejnym ruchem było odpowiednie nacięcie kącików ust profesorka i zrobienie mniejszych ran wzdłuż policzków. Nie było to bezmyślnym działaniem, gdyż w ten sposób Niya chciała doprowadzić do tego, że krzyczący z bólu mężczyzna rozrywałby swoje rany, a więc i poszerzałby swój uśmiech. Teraz mogła działać, więc i zaczęła. Skalpel poszedł w dalszy ruch. Tym razem zamierzała wycinać wąskie, eliptyczne paski skóry swojej ofiary na przedramionach, a także ramionach. Każdy pasek oczywiście oddzierałaby, by odsłonić mięśnie, a jak to lubiła Malinka określać ogólnikowo "mięso". Miała masę czasu, więc cięłaby tak długo, aż osiągnęłaby swoje. Oczywiście mogłaby bawić się w całkowite zdzieranie skóry z rąk profesorka na żywca, ale poddawała mocnemu wątpieniu jego wytrzymałość, zatem nie chciała ryzykować. Kiedy już zrobiła swoje, to wróciła po jedną część ubrania, aby nasączyć ją krwią. Ran było sporo, chociaż raczej nie naruszały poważniej żył, gdyż Niya cięła jedynie od strony zewnętrznej, a nie wewnętrznej, która miała znacznie płycej żyły. Znała się na ciele ludzkim dzięki PWM Weak Points, dzięki któremu znała słabe punkty jak tętnice, organy i ważne żyły, zatem mogła je omijać. Do nasączonej szmaty nasypałaby trochę soli ze swojej sakiewki i roztarłaby ją tak, by rozpuściła się w większości. takim prowizorycznym narzędziem tortur zaczęłaby z czułością "przemywać" rany na rękach mężczyzny, zapewne doprowadzając go do istnego postradania zmysłów. Wiadomo, nie mógł być to koniec, gdyż ciało profesora wciąż zapewne było dalekie od śmierci, więc zajęła się teraz jego plecami. Sprawnym ruchem przecięła skórę wzdłuż kręgosłupa, ale obok niego. Poprawiła to dwoma liniami na boki, by móc sprawnie odwinąć skórę na drugą stronę, ale jednak żeby ta trzymała się dalej ciała. Następnie ponownie nasypałaby obficie soli na zakrwawioną szmatę, którą wcisnęłaby między "mięso" a skórę ofiary i tam zaszyła. Tak, właśnie tak. Oczywiście szmatę przyszyłaby dzięki swojej dratwie i igle do skóry, a później skórę znów do skóry, by rana została niby zamknięta. I tutaj powoli spektakl dobiegał końca, gdyż ostatnie na co miała ochotę, to obserwowanie bólu. Znalazłaby najpierw krzesło, które ustawiłaby kilka metrów naprzeciwko wiszącego profesora, a później wróciłaby do swojego zaufanego Baisera. Obuch idealnie spisywał się w łamaniu i miażdżeniu, więc postanowiła z jednej i z drugiej strony połamać przynajmniej ze dwa ostatnie żebra swojej ofierze. Pamiętała przy tym, że ma w sobie tyle siły, aby machnięciem zabić mężczyznę, zatem robiła to na tyle ostrożnie, na ile mogła. Z jednej strony złamała żebra za pomocą broni, a z drugiej... zwyczajnie naciskała dłoniami, aż w końcu usłyszała ten wspaniały, przyjemny, mokry trzask. I tutaj zaczynał się finał. Baiser zniknął dzięki pstryknięciu palcami, a z sakwy znów został wyciągnięty skalpel. Bez większych ceregieli Malinka wycięła na brzuchu mężczyzny kształt litery "U". Wytarła ostrze o swoje ubranko, schowała je, a następnie wsadziła bez zastanowienia ręce pod skórę profesora, by chwycić za wszystko co mogła i wyciągnąć na zewnątrz. Pragnęła wypatroszyć go, wyrzucić jego wnętrzności na ziemię, a następnie usiąść na krześle i... patrzeć. Patrzeć jak cierpi, jak kona, jak jego ciało jest zniszczone bólem. Miała masę czasu i chciała się rozkoszować tą nieziemską przyjemnością tak długo, jak się dało.
A co potem? Cóż, jak już mężczyzna skona, to zaczęłaby przeszukiwać jego pomieszczenie, by przyjrzeć się dokładniej co miał jeszcze do dyspozycji oprócz marnego psa, chyba fałszywych laserów i działek oraz tego szybu transportowego do pokoju. Interesowały ją napisy, przyciski i w sumie wszystko inne. Czemu by nie zbadać tego pomieszczenia, gdy już się spełniło swe pragnienia?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3930-kolekcja-narzedzi-tortur https://ftpm.forumpolish.com/t3919-masochistic-suicidal#77701 https://ftpm.forumpolish.com/t3929-sadomasochistyczne-informacje#77899
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O   GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2 EmptyPią Lip 14 2017, 00:21

MG:
To, że profesorek nic już nie mógł zrobić, było kwestią, wobec której nie mogły się pojawić żadne wątpliwości. Niya mogła z nim robić co tylko chciała. Pozostawało jeszcze to, ile nieudolny geniusz zła wytrzyma zanim umrze. Tortury nad jego oczami głównie przekrzyczał, jeszcze bardziej się obrzygując. Coś też uleciało na Niyę, ale ta chyba zbytnio się tym nie przejmowała. Po rozcięciu policzków profesorek jeszcze coś tam krzyczał, aczkolwiek już przy rozcinaniu skóry zamilkł, jego serducho przestało bić, a on normalnie umarł. Może zawał? Może udławił się własnymi wymiocinami? Nie był na tyle wytrzymały? Może jakieś inne czynniki zadecydowały o jego zgonie. To już jednak musiałyby stwierdzić odpowiednie służby medyczne, których jednak nie było nigdzie w pobliżu.
Tym oto sposobem w pomieszczeniu zapadła cisza, przerywana jedynie szumem z monitorów, obrazujących teren dookoła. Jeden pokazywał jakąś grę, która ewidentnie zakończyła się porażką. Był też panele z licznymi guzikami w kolorach zielonych, czerwonych, niebieskich, a właściwie to była tam cała tęcza guziczków. W pomieszczeniu także były drzwi. Poza tym, same śmieci, opakowania po pizzach, papiery i puszki. Nic wartościowego.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Niya


Niya


Liczba postów : 62
Dołączył/a : 02/04/2017

GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O   GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2 EmptySro Sie 02 2017, 04:51

O tak, symfonia krzyków. Niya była niczym dyrygent i muzyk jednocześnie - wyznaczała tempo, rytm, nastrój, a także wydobywała dźwięki z instrumentu, za który służył profesor. To musiało być sztuką, czymś ważniejszym i bardziej wartościowym, bo jeżeli nie to, to co w takim razie? Zwykła stabilność ręki i jej zwinność, aby przenosić obrazy z wyobraźni na płótno? Nie, to czysta umiejętność. No to może potęga głosu, z którym się każdy rodzi i każdy może go ćwiczyć jednak efekt jest ustalony od początku? Nie, to kwestia zbliżona do urody, a więc mocno losowa i niegodna nazwy sztuki. A może teatr? Wyuczone słowa, ruchy, miny, utwory i zachowania. Nie, to sztuczne i nieprawdziwe, a nawet fałszywe. Namiastka, słabe medium, które nie przenosi uczuć ani emocji.
Czym zatem jest sztuka?
Bólem, moi drodzy, bólem.
Sztuka jest sadystą, który tępym nożem rozorał swej ofierze organy, wprowadzając ją w katapleksje, aby wszystko to skwitowała śmierć. Sztuka jest ofiarą, która swym surowym, obdartym z jakiejkolwiek nuty fałszu krzykiem wyraża to, co czuje prawdziwie - ból. Nie ma w tym gry ani zakłamania, a jedynie szczere emocje, które potrafią poruszyć każdego. Sztuka jest cierpieniem, które zmusza jednych do agonalnego jęku, a innych do euforycznego śmiechu. Sztuka jest bólem. Sztuka jest Niyą, a Niya jest jej ucieleśnieniem, by ta mogła otworzyć oczy zaślepionemu światu.
Jednak każda symfonia ma swój koniec - spodziewany, a jednak nagły i pozostawiający niedosyt. Malinka zawsze mierzyła się z tą samą największą przeciwniczką sztuki - śmiercią. Kiedy ona nadchodziła, wtedy kończył się koncert, kończyła się sztuka, a zostawał brudny, pusty świat wyzuty z wartości bólu.
Profesor tak pięknie krzyczał, gdy jego oko przestało istnieć, a drugie straciło powiekę. Również brzmiał wspaniale w momencie rozcinania policzków. W tym momencie nie miały znaczenia tak błahe sprawy jak aparycja czy woń, gdyż działa się właśnie sztuka. Wymiociny niemalże przeoczone przez Niyę, chociaż ta została nimi delikatnie ubrudzona. Jedyne co ocknęło Malinkę z sadystycznego transu, to zgon ofiary. Cięła jego skórę odpowiednio, aby był przygotowany do wymyślnej tortury. Odpowiadał na każdy centymetr oddzielonej za pomocą skalpela tkanki, aż w końcu zamilkł. Z prawdziwym, zupełnie szczerym przerażeniem dziewczyna spojrzała na twarz profesora i z nadzieją spodziewała się, że ujrzy jak ten oddycha. Stracił przytomność? Zdarza się. Ocucę go przecież. Tyle jeszcze zabawy przed nami! Jednak ten już nie odzyskał przytomności mimo uderzeń w twarz, a nawet serce. Ofiara zmarła. Dłonie Niyi opadły, a ona z trwogą wymalowaną na twarzy odsunęła się o dwa kroki do tyłu. Nie mogła uwierzyć, że jej frajda została tak brutalnie przerwana i to tak szybko. Świadomość ta wywoływała w niej napięcie, które z sekundy na sekundę rosło w drastycznym tempie. Nie, to nie może być tak. Umarł za szybko. Nie zdążyłam nawet przejść do głównej frajdy. Dlaczego?! Nie mógł zdechnąć tak szybko! Nie mógł być tak słaby! I uniosła w górę skalpel, który wciąż trzymała w zakrwawionej dłoni.
- Kurwaaa! - był to krzyk rozpaczy zmieszanej ze wściekłością. Podczas niego ręka Malinki opadła z impetem na własne udo - tuż nad kolanem. Tak, wbiła sobie skalpel w nogę. Oczywiście zrobiła to na tyle umiejętnie i sprytnie, że nie mogło to zagrażać jej życiu. Rana kłuta, niezbyt głęboka, omijała ważne żyły i tętnice, ale spełniała swoje zadanie - bolała. Niya od razu poczuła ulgę i z braku opanowania własnych żądz obróciła jeszcze skalpel w bok o dziewięćdziesiąt stopni, aby zadać sobie jeszcze więcej cierpienia. Jeszcze przed chwilą chciała Baiserem zmiażdżyć ciało profesora na miazgę w ramach wyzbycia się tej frustracji jaką pozostawił własnym zgonem, a teraz... teraz znów zadowolony uśmiech widniał na jej twarzy i poszerzył się w momencie, w którym wyciągnęła z rany skalpel. Ile mogłam, tyle z niego wycisnęłam. Czas kończyć. Spokojnie udała się na krzesło, na którym wcześniej siedział mężczyzna, aby samej odpocząć troszkę i zabandażować nową ranę. Nie lubiła tego łaskoczącego uczucia spływającej krwi po nodze. Przy okazji popatrzyła trochę na praktycznie wiszące zwłoki. Wcześniej jeszcze interesowała się pomieszczeniem profesora, ale przez jego zgon zupełnie straciła jakąkolwiek ochotę na zbadanie jego domostwa i pobawienie się masą przycisków. Opatrzyła się, pozbierała swoje narzędzia, oczyściła się na tyle z krwi i rzygowin, na ile było to możliwe za pomocą ubrań mężczyzny, a później spojrzała na jedyne drzwi, które zapewne były wyjściem, ale być nie musiały - w końcu sama tutaj trafiła przez przypadek i to jakimś tunelem wentylacyjnym. Rozglądnęła się na pożegnanie po otoczeniu i skupiła się na sekundę na grze, która została zakończona fiaskiem.
- Wielce się starałeś, lecz tę grę przegrałeś. - rzuciła pod nosem, a na twarzy miała cwaniacki uśmieszek, który towarzyszył jej nawet wtedy, kiedy ruszyła już do drzwi. Jej zadanie zostało zakończone - profesor z pewnością już nie planował zniszczenia świata. Teraz wystarczyło dać znać, że jednak próbował swoich sił w destrukcji ludzkości, chociaż Niya nie wiedziała czy to fałsz, czy prawda. Do tej informacji należało dodać, że stawiał opór, a nawet zranił ją i... tyle. Ale najpierw należało przekroczyć próg drzwi, za którymi niekoniecznie musiało być wyjście.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3930-kolekcja-narzedzi-tortur https://ftpm.forumpolish.com/t3919-masochistic-suicidal#77701 https://ftpm.forumpolish.com/t3929-sadomasochistyczne-informacje#77899
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O   GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2 EmptyPią Sie 04 2017, 22:50

MG:
Nieusatysfakcjonowana Niya, nie mogąc się pogodzić z losem profesorka, który umarł przedwcześnie, postanowiła sama sobie zrobić krzywdę. No i istotnie, zabolało, ale Niya nie należała do tych, co miałaby umierać sama z siebie, więc opatrzyła mało poważną, ale jednak trochę bolącą ranę. Jak chodziła, to ból dawał o sobie znać, ale to mogło się tylko dziewczynie podobać.
Wyszła przez drzwi, które prowadziły do niewielkiego mieszkanka profesora, gdzie poza porozrzucanymi ubraniami znajdowały się tam jakieś półki, krzesła, stół oraz lodówka. Kolejne drzwi prowadziły już do wyjścia, na ciemny korytarz wejściowo/wyjściowy. Drzwi były z drugiej strony zlewały się ze ścianą, iż nie sposób było je dostrzec. Zresztą, prawdopodobnie otwierały się tylko z jednej strony.
Niya mogła już opuścić posiadłość i zdać raport, że profesorek nie zagraża społeczeństwu. Nikt nie wdawał się w szczegóły, więc sypnięto jej pieniądzem i puszczono wolną.
Zaś zwłoki profesorka jeszcze przez długi czas miały gnić gdzieś pod ziemią...

Koniec.
Niua:
+ 25 PD
+ 15.000 klejnotów
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Sponsored content





GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O   GTA Sp. Z.Ł.O - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
GTA Sp. Z.Ł.O
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie Fiore :: Oshibana
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.