HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9




 

Share
 

 Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Next
AutorWiadomość
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 EmptyCzw Gru 06 2012, 12:16

First topic message reminder :

MG

Cóż, jaka nazwa karczmy, taki i środek. Radosne potańcówki panów z małą ilością pań, które zwyczajnie tutaj pracują. Oczywiście, nie tylko żeby potańcować towarzysko, ale też w nieco inny sposób. Nie jest to całkowita melina, ale też nie należy do bardziej... hmm... wyszukanych lokali. Karczmarz to ubogi i skromny facet, który nie pcha się w żadne kłopoty, a przynajmniej bardzo się stara. Wielu tu podejrzanych typków - panie powinny się ich wystrzegać i trzymać na dystans.

Gospodarz stoi przy ladzie i czyści kufle. Tłum mężczyzn oglada tańczącą kobietę, która przybiera półkocią postać. Widać, że wyjątkowo całość im się podoba. Nikt nie zwraca na was uwagi. Na razie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku

AutorWiadomość
Kiana


Kiana


Liczba postów : 35
Dołączył/a : 16/04/2016

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 EmptyCzw Maj 05 2016, 20:05

Wydała z siebie pomruk niezadowolenia, nieładnie jest tak kogoś ignorować, a tym bardziej osoby płci piękniejszej! Nie zbierze się stąd tak szybko, faktycznie czuła tę aurę niezadowolenia od strony męskiej tego lokalu, lecz w odpowiedzi na nią tylko uśmiechnęła się szerzej, zarzuciła włosami i założyła nogę na nogę. Może ktoś jednak otworzy swoje szanowne usta, powie jakąś ploteczkę o artefakcie, ona ją sobie usłyszy, a później pójdzie. Proste jak gotowanie jajecznicy, lecz jak bardzo by ją ucieszyło. Chociaż póki co wydawali się panowie oporni w tych sprawach.
Na szczęście po chwili wznowiły się rozmowy, tylko cichsze, dużo cichsze. Chociaż najbardziej ciche były te na jej temat. Czyżby się bali powiedzieć takie rzeczy przy niej?
- Nie będę owijać w bawełnę, jestem tu po... Ciekawe informacje jeśli można by tak to nazwać. - odpowiedziała kelnerce, ściszając lekko głos. - Może znasz kogoś albo nawet sama wiesz o ploteczkach na... Powiedzmy przykładowo na temat artefaktów, które czerpią moc z Księżyca? Oczywiście to tylko przykład. - zaśmiała się cicho, spoglądając po chwili w oczy kelnerki. Może ona będzie tą przydatną osobą z tego miejsca? Albo chociaż da jakiś trop? Trzeba trzymać się nadziei, bo ona umiera ostatnia.

//Przepraszam Abri za taki długi czas odpisu, miałam problemy z internetami.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3404-ksiezycowa-wojowniczka#64183
Abri


Abri


Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 EmptyPią Maj 06 2016, 12:48

~MG~

Kelnerka patrzyła na Kianę, jakby ta faktycznie spadła z księżyca. Nie wyglądała na osobę posiadającą jakieś ciekawe albo i mniej ciekawe informacje. Westchnęła.
- Czyli nic? - przez chwilę patrzyła na dziewczynę niewzruszonym spojrzeniem. W między czasie Kiana mogła dostrzec gospodarza, który pomimo wycierania lady obserwował uważnie sytuację przy stoliku.
- Nie dzieje się w tej okolicy nic, co mogłoby przykuć Pani uwagę... - dodała nieco ściszonym głosem, wyciągając z kieszeni fartuszka notesik.
- Może coś do picia?
Pozostali klienci stwierdzili, że szkoda czasu przejmować się nie pasującą tutaj dziewczyną, skoro sam właściciel zdaje się nie mieć nic przeciwko temu, więc przestając zwracać na nią uwagę, wrócili do normalnych rozmów o niczym konkretnym.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2862-abri#49069 https://ftpm.forumpolish.com/t2810-abri https://ftpm.forumpolish.com/t3426-aktualizacja-abri#64757
Kiana


Kiana


Liczba postów : 35
Dołączył/a : 16/04/2016

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 EmptyPią Maj 06 2016, 16:00

- Powiedziałam chyba wyraźnie, szukam tu tylko informacji. Powiesz mi jakąkolwiek plotkę o artefakcie, nawet taką, która wydaje Ci się największym kłamstwem, a ja będę zadowolona, pójdę sobie i nie będę denerwować waszych gości. - odpowiedziała, spoglądając na gospodarza. Może ten będzie wiedział? Miło by było usłyszeć chociaż gram informacji.
Jeśli kelnerka coś jeszcze będzie chciała to powiedzieć, to ją wysłucha, a jeśli nie to przejdzie się do gospodarza, opierając się o ladę, spoglądając na niego.
- A może pan mi pomoże? Przejdę od razu do rzeczy, jestem tu po informację. Jestem... Poszukiwaczką, więc każda legenda i plotka jest dla mnie przydatna. A teraz obchodzą mnie najbardziej informacje na temat artefaktów... Przykładowo związanych z księżycem albo coś takiego. To pomoże mi pan? - zapytała z lekkim uśmiechem. - Tylko jedna taka ploteczka czy tam legenda, a ja sobie pójdę, już mnie nie będzie, wszystko fajnie, pięknie, ogólnie już mnie tu nigdy nie zobaczycie chyba, że z podziękowaniami. - dodała spokojnym tonem, uderzając lekko palcami o blat. Trzymała nadzieję w tym panu, oby jej nie zawiódł.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3404-ksiezycowa-wojowniczka#64183
Abri


Abri


Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 EmptyPią Maj 06 2016, 18:40

~MG~


Kelnerka popatrzyła niewdzięcznym wzrokiem na dziewczynę, po czym bez słowa odeszła na zaplecze. Po drodze rzuciła krótkie spojrzenie gospodarzowi i wzruszyła ramionami - poddała się. Dobrze wiedziała, że konsekwencje zostaną wyciągnięte, jeśli dziewczyna zostanie tutaj dłużej i niczego nie zamówi, ale najzwyczajniej w świecie nie była w stanie obsługiwać...dzieci.
Gospodarz zaś spojrzał na Kianę starając się zachować spokój, jednak swoje na temat niegrzecznej dziewuchy sobie pomyślał.
- Podobno gdzieś na zachodzie spadł meteoryt. Jeśli niczego nie zamawiasz, nie zajmuj miejsca innym klientom.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2862-abri#49069 https://ftpm.forumpolish.com/t2810-abri https://ftpm.forumpolish.com/t3426-aktualizacja-abri#64757
Kiana


Kiana


Liczba postów : 35
Dołączył/a : 16/04/2016

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 EmptyPią Maj 06 2016, 19:36

Na słowa o meteorycie pojawił się błysk w jej oczach. Nareszcie ktoś mówi do rzeczy! Uśmiechnęła się szerzej, odbijając się rękoma od blatu i obracając na pięcie. Powierciła się jeszcze kilka razy w miejscu, zanim w końcu odpowiedziała gospodarzowi. - Dziękuję za informacje, na pewno mi się przydadzą. No to co, ruszam, już nie będę zajmować czasu tutaj. - powoli ruszając w kierunku drzwi, zaczęła nucić pod nosem. Już wszystko wydawało się o niebo lepsze, ciekawsze i w ogóle super!
- Do widzenia, jak coś zarobię to wynagrodzę pana za informacje! - pożegnała, zamykając wychodząc przez drzwi, wiedząc tym razem, w którą stronę się owe otwierają.
- No to czas ruszać na zachód... - rozejrzała się niepewnie na boki, kusiło ją zrobić coś, lecz nie wiedziała czy powinna. - No nic, raz się żyje. - wyszeptała do siebie. Założyła dłonie pod piersiami, wzięła głęboki oddech i... - Ohohohohoho~ - wydała z siebie specyficzny śmiech. - Następnym razem trzeba spróbować jeszcze z uniesioną ręką, a teraz na zachód! - i pobiegła w zachodnim kierunku

z/t
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3404-ksiezycowa-wojowniczka#64183
Hannibal Barca


Hannibal Barca


Liczba postów : 70
Dołączył/a : 04/06/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 EmptyCzw Sie 17 2017, 22:48

Po tym jak piracki statek kapitana Black'a dopłynął w końcu do największego portu w Fiore - Hargeon Hannibal wyszedł na pokład jako pierwszy przeciągając się z zadowolenia, ze w końcu wyszedł na stały ląd. Wolał zrobić to jako pierwszy zanim władze tego kraju zainteresowały się przypłynięciem okrętu pod czarna banderą, którego celem było przeszmuglowanie na rynek dużej ilości narkotyku. Co prawda Barca był obecnie żołnierzem Isenbergu i wydawałoby się, że powinien stanąć w obronie prawa, ale obecnie nie znajdował się nawet w swoim kraju, a pojawienie się środku odurzającego w Fiore nie tylko miało pogorszyć jego gospodarkę, ale jednocześnie z pewnością osłabiało armię. Pomimo reżimu panującego w wojsku wojownicy bardzo chętnie sięgali po używki nie tylko stając się bardziej ogłupiali, wielokrotnie ginąc to również potrafili przeszkadzać swoim na polu walki. W razie podboju Isenbergu pojawienie się na Fioryjskim rynku niebezpiecznego narkotyku z pewnością ułatwiłoby walkę. W swojej armii Hanibal nigdy nie pozwalał na używki, nawet spożywanie alkoholu bardzi pilnował, aby armia zawsze była przygotowana do walki, narkotyki u wojowników były dla niego niedopuszczalne, ale bardzo chętnie rozprowadzał je wśród wrogiej walki, co naprawdę ułatwiało zwycięstwo.

Zadanie rozprowadzenia narkotyków po Fiore Hannibal postanowił zostawić ludziom Black'a, a sam udał się do karczmy, aby odpocząć przy dobrym trunku oraz kobietach, niesłychanej urody. Chciał też kogoś poznać jakiegoś fioryjskiego maga, poszukiwacza przygód, a był pewny, że najpewniej spotka kogoś takiego właśnie w karczmie, to tutaj zazwyczaj przesiadywali najemnicy, gdy nie było dla nich roboty. Poza tym żołnierz Isenbergu miał już dość rumu oraz nieprzyjemnego zapachu piratów. Ten zapach nawet jemu zaczynał przeszkadzać, Ci ludzie śmierdzieli bardziej niż zdychające słonie w Pirenejach. Smród dostał się również do ubrań wojownika, dlatego, gdy wyszedł ze statku i zobaczył stragan z ubraniami nie szczędził grosza, aby dostać ubranie, podobne do swojego poprzedniego, zostawił tylko opaskę. Zapytał handlarza, gdzie będzie mógł się przebrać, wykąpać, a także spędzić noc przy dobrej muzyce, paniach i alkoholu. Polecona została mu karczma "Pod Tańczącą Dziewoją", ponoć tam wędrowały czarne charaktery takie jak on. Idealne wręcz miejsce, aby kogoś poznać.

Gdy wszedł podszedł prosto do lady, gdzie zobaczył spokojnego karczmarza.
- Ile za pokój, kolację, alkohol całą noc i kobietę - zapytał karczmarza - Ma mieć duże piersi, niska brunetka. Na noc do pokoju chcę jeszcze dwie, spędziłem kilka tygodni na morzu, jedna kobieta mi nie wystarczy na noc.
- Nie wiem czy Cię stać - powiedział karczmarz.
- Sprawdź - powiedział Hannibal rzucając mu jedna białą markę, walutę Isenbergu będąc pewnym, że karczmarz w mieście portowym zna obecne przeliczniki i wie ile jest ona warta w Fiore
- Wystarczy - powiedział podając klucz od pokoju - w środku jest prysznic, skorzystaj z niego, bo śmierdzi od Ciebie, gdy zejdziesz kobieta będzie na Ciebie czekała, daj znać, gdy będziesz potrzebował dwóch kolejnych
- Jasne

Ostatnie słowa Hannibal wypowiedział zabierając ze sobą klucz i razem ze swoim mieczem i świeżym ubraniem udał się na górę.

Warunki w pokoju były dość dobre, co oznaczało, że żołnierz przesadził z zapłatą licząc, że wyda również dla niego równie chojny napiwek. Warte zainwestowania, bo z pewnością dostanie również najlepsze dziewczyny, które będą liczyły, że wyciągną od niego małą fortunę, ale w tej chwili Hannibal nie przejmował się tym, istotniejszym dla niego było wzięcie prysznica. Udał się więc do małego pomieszczania obok sypialni, gdzie wszedł do łazienki i odświeżył swoje ciało. Faktycznie śmierdziało jak w świńskim chlewie, na jednym spłukaniu ciała i obmyciu go mydłem nie skończyło się, lepiej było naprawdę dobrze się wyczyścić w końcu nie wiadomo kiedy będzie kolejna okazja do tego, aby ponownie wyczyścić swoje ciało z brudu. Po wszystkim użył kilku zostawionych w łazience olejków do ciała, aby nadać mu przyjemny, uwodzicielski zapach. Nie używał ich za dużo, wiedział, że przesadzenie z nimi przyniesie odwrotny efekt, nie korzystał z nich w końcu pierwszy raz. Potem ubrał czyste, kupione na bazarze ubranie, lekką koszulę płócienną oraz wygodne spodnie i skórzane buty, aby zabierając ze sobą dwuręczny miecz wyjść do głównej sali.

Gdy demon wojny zszedł na dół, do głównej sali zobaczył już kilka grup najemników, część z nich pewnie była miejscowa, dużą część stanowiły wilki morskie, część z nich poznał jako załogę kapitana Black'a, ale nie dosiadł się do nich. Chciał poznać kogoś z tego regiony, kogoś z lądu, na jakiś czas miał dość morza. Chciał dowiedzieć się więcej o Fioryjskiej magii, a Ci ludzie nie mogli mu pomóc, ale na pewno doskonale odstraszaliby potencjalnych rozmówców. Zobaczył jednak inne osoby, które widocznie też poszukiwały nowych znajomości, Hannibal szybko zrozumiał, że trafił w doskonałe miejsce, aby nawiązać z kimś znajomość, która miała wszystkim przynieść obupólne korzyści.
- Możesz podać jakąś kolację i dać mi tą dziwkę, którą chciałem
- Jasne zajmij jakieś miejsce, zaraz do Ciebie podejdzie z jedzeniem. Pasuje gulasz z ziemniakami? Dość standardowe jedzenie, ale zaręczam, ze smakowite.
- Powinno być w porządku dorzuć jeszcze butelkę wina, ale nie rumu, mam go dość, jakby ktoś pytał szukam kogoś z Fiore na przewodnika.

Karczmarz potwierdził, że zrozumiał moje słowa i jeśli ktoś zapyta to przekaże mu taką informację, sam Hannibal natomiast udał się do jednego z pustych stolików, ułożył się wygodnie na drewnianym krześle przed drewnianym okrągłym stołem.

Czekając na posiłek, który pewnie zaraz miał nadejść oglądałem jak inni rozmawiają, starałem się wypatrzyć w otoczeniu osoby, które mogły pochodzić z głębi lądu, które przybyły tutaj mając jakieś zadanie, albo po prostu wracając do swojego kraju. Hannibal liczył, że pozna jakiegoś rodowitego mieszkańca tego kraju po samym wyglądzie, w końcu na pewno różnił się od jego wyglądu Kartagińczyka. Zapewne nie przypominał żadnej z żyjących ras w tym świecie i mógł budzić zainteresowanie wśród osób dookoła niego. Ci bardziej odważni na pewno podejdą, nie był w końcu mężczyzną lichej budowy, był bardzo wysoki, z naprawdę atletycznym ciałem, a długi dwuręczny miecz mógł robić wrażenie i napawać strachem. Ciekawe czy pierwsza pojawi się dziwka z jedzeniem czy jakiś ciekawy rozmówca.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4201-majatek-kartaginczyka#85072 https://ftpm.forumpolish.com/t4025-hannibal-barca
Master of Speed


Master of Speed


Liczba postów : 46
Dołączył/a : 04/08/2017
Skąd : :v

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 EmptyCzw Sie 17 2017, 23:05

Ekko wędrował sobie przez Fiore aż natrafił na miasteczko. Wreszcie spokój, chciał sie czegoś napić. Najlepiej zimnego, takiefo z masą lodu. Wpadł akurat do miasta portowego, mniej wiecej je znał. Z dwa razy w nim był na misji poszukiwacza skarbów. Ach te misje z skarbami. Przechadzał sie po mieście. Miał na sobie jeansy, czarne trampki, bluze, jakąś koszulke i czarny płaszcz. Kaptur z owego płaszcza miał na głowie woęc ledwo co było widać jego twarz a przez jedno oczko w jeansach(to służące do paska od spodni) miał przełożoną klinge avalanche przez co jego prawa strona była lekko odsłoniona i płasz był bardziej z tyłu. Szesł sobie i szedł aż natrafił na karczme. Wejść, nie wejść... A wejde!
Więc wszedł dalej trzymając prawą ręke na rękojeści i podszedł do barmana. Jeśli były tam jakieś stołki czy coś takiego to naturalnie usiadł.
- Chciałbym czegoś zimnego, właściwie to nie "czegoś" a napoju. Najlepiej by nie był zbyt mocny, mistrzem pijanej pięści to ja nie jestem -
Kiedy już dostał swój napój, napił sie by zaspokoić pragnienie i rozejrzał sie. Ech, mało kto walczy tak dużym mieczem... Popatrzył na pare osób jednak zbytnio nikt nie był jego znajomym więc został przy barku pijąc swój soczek czy co ta miał.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4180-master-of-speed https://ftpm.forumpolish.com/t4157-master-of-speed https://ftpm.forumpolish.com/t4182-master-of-speed
Laen


Laen


Liczba postów : 187
Dołączył/a : 09/08/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 EmptyPią Sie 18 2017, 01:01

Młody chłopak wylądował przed karczmą "Pod Tańczącą Dziewoją". Swoją drogą, całkiem niezła nazwa jak na zwykły w jego opinii budyneczek. W tym momencie, to właściwie zastanawiał się, co on tutaj robi. Jego instynkt go tutaj zaprowadził, tego był pewien. W końcu, ostatnim co pamięta nim jego rozum się wyłączył to zapach. Bardzo kuszący zapach jedzenia. Niestety, En w tamtym momencie nie był w stanie wyczuć, że był on zmieszany z alkoholem, brudnymi piratami lub najemnikami do brudnej roboty. A te 2 ostatnie rzeczy, bo nie dało się ichosobami nazwać, miały bardzo charakterystyczny zapach. O tym przekonał się parę lat temu, jak musiał z pewną bandą podróżować. To nie były przyjemne czasy, ale jakoś musiał się dostać na ten kontynent. Swoją drogą, nadal małe postępy w jego celu życiowym. Jutro... jutro wzmocni intensywność swoich poszukiwań. Ale to jutro. A dzisiaj, skoro ma okazję...
Laen wszedł pewnym krokiem do karczemki, która była wypełniona wyżej wspomnianymi osobami z paroma wyjątkami. Pierwsze co zrobił, to odsunął się na bok i rozejrzał bo osobnikach. A może znajdzie kogoś ciekawego? Rozpiął zamyślony jeden górny guzik swojej koszuli i wykasał ją. W karczmach to jest jednak gorąco. I zauważył dwie osoby właściwie. Z jedną mógłby porozmawiać, bo już spotkali się parę razy. Wątpił jednak, żeby można było ich nazwać przyjaciółmi. Nie było nic dziwnego w tym, że Ekko przykuł jego uwagę. Drugą osobą natomiast, był totalnie nieznany mu człowiek i jedyne co kusiło go by z nim porozmawiać to jego nietypowa... osoba? W końcu, rzadko kto nosi takie ubrania i ma przy sobie miecz. W dodatku dwuręczny. Dla En'a był to jakiś znak, że nie jest on typowym najemnikiem zakładającym na siebie płytową zbroje bo tak powinno się robić. Lub taki jest stereotyp. Nie wydawał się też biedny, a przynajmniej tak ocenił krwistooki chłopak po jego posturze. Interesujący osobnik, i w tym momencie bardziej interesujący niż jego znajomy. Szkoda tylko, jeśli te wszystkie założenia En'a byłyby błędne. Trochę by się zawiódł, no ale w końcu jaka jest szansa na spotkanie kogoś ciekawego i ekscentrycznego?
Powolnym krokiem zaczął się zbliżać to mężczyzny, którego miał w pełni prawo się bać. Ale jednak przetrwał on tortury u demona. Takiego porąbanego. Strach był dla niego trochę obcą rzeczą w tych czasach. Dla pewności, położył jedną dłoń na swojej zaufanej i tępej katanie. W razie potrzeby wyeliminuje tego osobnika, chociaż raczej nie będzie to takie łatwe jak mu się wydaje. Nazwijcie to instynktem. Bez pytania przysiadł się do stołu przy którym siedział Hannibal, uśmiechnął się szeroko i wilczo do 30-latka i zaczął rozmowę prosto z mostu.
-Jesteś interesujący, staruszku. - powiedział głosem, który mógł pokazywać że jest on energiczny. No cóż... wybaczcie mu ten brak kultury. Nie miał dobrych przykładów w dzieciństwie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4750-skrytka-laen-a https://ftpm.forumpolish.com/t4745-laen
Hannibal Barca


Hannibal Barca


Liczba postów : 70
Dołączył/a : 04/06/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 EmptyPią Sie 18 2017, 09:32

Siedząc na swoim drewnianym krześle przy stole Hannibal oparł swój dwuręczny miecz o blat stołu, aby jednocześnie nadal miał łatwo po niego sięgnąć, aby inni go widzieli, ale jednocześnie nie przeszkadzał mu w tym miejscu. Zdawał sobie sprawę, że broń w takim miejscu mogła okazać się potrzebna, a zasada "im większa tym lepsza" może nie zawsze się sprawdzała w boju, ale doskonale odstraszała mniej zdolnych rzezimieszków. W sumie było w tym sporo prawdy, gdyż wielką bronią nawet ktoś nie znający się na fechtunku był strasznym przeciwnikiem dzięki samemu zasięgowi broni oraz jej masie. Hannibal nie obawiał się również tych bardziej odważnych bandytów, gdyż w pobliżu znajdowali się członkowie załogi kapitana Black'a, którzy chociaż nie znali magii i żadnej sztuki walki to mieli niesłychane doświadczenie w karczemnych bójkach, a był pewien, że swojego rodzaju piracka powinność nakazałaby im wspomóc w walce swojego niedawnego kompana podróży morskiej. Dobrze było być w tym miejscu z tą myślą, dzięki temu możliwe było spożycie posiłku bez strachu, że ktoś spróbowałby go okraść, albo wdać się w bójkę licząc na przewagę liczebną i obstawę kolegów, gdyby coś poszło nie tak. Nigdy nie wiadomo na kogo można było trafić w takim porcie i chociaż sam mógłby położyć kilku zwykłych mężczyzn to z magami mógłby mieć nie lada problem, a kilku niewyszkolonych żołnierzy mogło ułatwić ewentualne podjęcie walki. Podobno co dziesiąty człowiek Fiore to mag więc spotkanie takiego w karczmie w mieście portowym nie powinno być specjalne ciężkim wyczynem.

Wódz Kartagiński czekając na posiłek rozejrzał się po sali, aby zobaczyć inne ciekawe osoby, które wyróżniały się na tle innych, do których można by się przysiąść i dowiedzieć się, co ciekawego dzieje się w tym kraju. Uwagę Hannibala przykuł czerwonooki, czarnowłosy chłopak pod barem, ciekawe czy w ogóle był pełnoletni, ciekawe czego taka dzieciarnia mogła tutaj szukać czyżby zarobił trochę na zadaniu i chciał właśnie stracić dziewictwo z jedną z tutejszych kurew? Co jednak było dziwniejsze to fakt, że po wejściu do takiego miejsca zamówił jakiś soczek, który podał mu barman. No Hannibalowi prawie szczęka opadła na ziemię i bez najmniejszego wątpienia uznał, że gościu, który przychodzi do portowej karczmy, takiej gdzie spotyka się wiele osób o podejrzanej przeszłości i zamawia napój bezalkoholowy jest szaleńcem. "Kurwa, gościu może być jeszcze bardziej pojebany ode mnie, lepiej będę trzymał się od niego z daleka, jeszcze rzuci się na mnie, gdy rozleje mu napój, a kto wie co takiemu wariatowi może chodzić po głowie. Lepiej nie ryzykować, lepiej nie". Abstynent mógł okazać się dodatkowo niebezpieczny gdyż podobnie jak on posiadał miecz dwuręczny, który poza tym, że był jednak kilka centymetrów krótszy od niego to posiadał znacznie krótszą rękojeść. Sama jego broń łącznie z rękojeścią dochodziła do ok. 180cm, czyli skrajnej wielkości długości mieczy dwuręcznych, to jego miecz o 5cm dłuższy uchodził za olbrzyma wśród broni dwuręcznych. Półtoraki, którymi walczyło się jedną lub dwoma rękami miały długość dochodzącą maksymalnie do 140cm wiec broń chłopaka ewidentnie klasyfikowana była do mieczy dwuręcznych.

Po dokładnym zlustrowaniu chłopaka Hannibal wrócił do rozglądania się po sali w poszukiwaniu mniej szalonych osób po wnętrzu pomieszczania, ale zostało mu to przerwane przez młodego mężczyznę, może już nie chłopaka jak szaleniec przy barze, ale nadal w stosunku do niego dość młodego, który przysiadł się do jego stołu zajmując jedno z wolnych miejsc. Nie trzeba było mieć zmysłu sokolookiego, żeby zauważyć, że facet również był szermierzem, jakby nie patrzeć użytkownikiem najpopularniejszego stylu walki w tych czasach, a jego bronią była katana, ukryta na razie podobnie jak miecz Hannibala w pochwie. Wyjęcie z niej broni w obecnych czasach było w końcu oznaką agresywności i była bardzo źle odbierana bez konkretnego powodu w większości miast, które znał Hannibal chodzenie z obnażoną bronią bez pochwy było całkowicie zakazane i z tego powodu można było trafić na długi czas do aresztu. Jedna z lepszych decyzji lokalnych władz, które wprowadziły to prawo dzięki temu ludzie na ulicach naprawdę zyskali poczucie bezpieczeństwa w końcu pochwa na miecz budziła znacznie spokojniejsze emocje niż zimna stal miecza.

Chłopak jak już zostało wspomniane usiadł przy wspólnym stole z Hannibalem ze schowaną kataną pokazując jednocześnie ze swojej strony, że przyszedł w pokojowych zamiarach, nie szuka bitwy - lepiej dla niego, jest dość młody, głupio, aby ginął nie poznając życia, chociaż wódz kartagiński na swoim ostrzu miał już krew znacznie młodszych osób. Z reszta czyjej nie miał - miał krew mężczyzn, dzieci, starców, kobiet, aż ciężko będzie się rozstać z tą bronią pamiętając, ile przeszła ze swoim użytkownikiem brutalnych historii. Teraz jednak niezbyt miłym byłoby nie rozwodzić się nad przeszłością i nie powitać kogoś, kto zechciał dosiąść się do stolika, jeszcze faktycznie wyszedłby na starego zgreda.
- A ty jesteś odważny gówniarzu - odpowiedział na takie powitanie Hannibal dość przyjacielsko również się uśmiechając i drocząc z dużo młodszym rozmówcą, nie przejawiając oznak wrogości pokazując jednak, ze ma zagraniczny akcent, którego nikt nie mógł rozpoznać, w końcu nie znali Kartaginy - Siadaj. - polecił mu chociaż pewnie nie potrzebował do tego pozwolenia. było to przyzwyczajenie z armii, gdzie on kazał siadać swoim podwładnym, gdy do niego przychodzili. - Zwykły dzieciak nie wszedłby do tego baru i raczej bałby się podejść do mnie bliżej niż na zasięg mojego miecza, zgaduję, że jesteś fioryjskim magiem, ale najpierw się przedstawię Hannibal Barca, najemnik z Isenbergu.

Mówiąc te słowa mag wstał z krzesła i wystawił rękę w stronę chłopaka chcąc silnie uściskać mu dłoń jeśli ją tez wystawi, w miejscu takim jak to gestów przyjaźni nigdy nie było za wiele. Poza tym nie lubił typowo pedalskich powitań, gdzie facet nie wstawał, nie podawał ręki, a jeśli już to zrobił był to bardziej liść niż prawdziwy męski uścisk. Po powitaniu się znowu usiadł na krześle obserwując przez chwilę otoczenie, aby ponownie wrócić do rozmowy.
- Dopiero, co przybyłem do tego kraju, nie znam tutejszych obyczajów. - powiedział zgodnie z prawdą wódz Kartaginy - Opowiesz mi coś o tym kraju? Swoją drogą ten pojeb przy barze to ktoś znany tutaj? Serio wolałbym nie wiedzieć, co mógłby zrobić, gdyby ktoś wylał mu soczek w Isenbergu, z skąd pochodzę mamy dla takich osób zakłady psychiatryczne, raczej nie jest to nikt bezpieczny.
Wodza Kartaginy szczególnie ciekawiło, co jego rozmówca mógł powiedzieć o tym kraju sam od siebie, pewnie mógł pominąć istotniejsze rzeczy, ale warto było dać mu się wypowiedzieć zgodnie z jego wolą, może potrafił coś istotnego zdradzić sam od siebie.


Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4201-majatek-kartaginczyka#85072 https://ftpm.forumpolish.com/t4025-hannibal-barca
Master of Speed


Master of Speed


Liczba postów : 46
Dołączył/a : 04/08/2017
Skąd : :v

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 EmptyPią Sie 18 2017, 13:04

Ekko przez chwile jeszcze miał prawą ręke na mieczu jednak po chwili położył ją na blacie. Raczej nikt go nie zaatakuje więc mógł sie rozluźnić. Połowe napoju już wypił jednak pomyślał, że do soczku będzie lepsze coś mocniejsze.
- Niech mi pan da czegoś mocniejszego do tego soku, sam pan wybierz. -
Czekając na kolejny napój wypił sok i zaczął powoli siorbać to co tam dostał. Ech, gdzie by teraz skoczyć Crocus, Magnolia? Właściwie to nie głupi pomysł. Dość duże miasta to pewnie będzie więcej misji. Ech Magnolia... Mina chłopakowi troche spoważniała. Zdjął kaptur od płaszcza i sobie powoli pił alkohol. Właściwie od dłuższej chwili sie nie rozglądał ale Ekko spotkać znajomych w takim miejscu? Dla chłopaka było to mało możliwe. Kiedy już wysiorbał alkohol znów zawołał barmana i poprosił znowu coś z lodem. Kto mu zakaże?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4180-master-of-speed https://ftpm.forumpolish.com/t4157-master-of-speed https://ftpm.forumpolish.com/t4182-master-of-speed
Hannibal Barca


Hannibal Barca


Liczba postów : 70
Dołączył/a : 04/06/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 EmptyPią Sie 18 2017, 15:08

Kiedy Hannibal oczekiwał na odpowiedź młodego mężczyzny katem oka obserwował otoczenie, był dość doświadczony jeśli chodziło o podzielność uwagi w końcu uczestniczył już w niezliczonych bitwach, gdzie dowodząc musiał mieć oko na każdy ruch swojej i wrogiej armii, aby odpowiednio pokierować strategią. Obserwując tak pomieszczenie nie sposób nie było zwracać uwagi na mężczyznę, który znajdował się przy barze i zaczął już pić swój sok. Gdyby Hannibal usłyszał, że mężczyzna poprosił "o coś mocniejszego", prawdopodobnie ze strachu wyszedłby z baru woląc nie ryzykować swojego życia. Czy ten pojeb właśnie poprosił o coś mocniejszego, czyżby zamówił .... PYSIA!! Chuj, znajomości, znajomościami, ale on nas tam wszystkich zaraz powyrzyna. Tak zapewne postąpiłby wódz Kartaginy, gdyby usłyszał te słowa, ale hałas, który panował w karczmie oraz znacząca odległość skutecznie zagłuszyły jego słowa, które dotarły zapewne tylko do adresata tej wypowiedzi czyli karczmarza. To dlatego zapewne nie zapanował powszechny popłoch w karczmie.

Hannibal pozostał w karczmie i nawet poczuł się nieco bezpieczniej, gdy zobaczył, że szajbus przy barze czując zapewne spojrzenia innych gości w karczmie postanowił zamówić napój z procentami. Inni z pewnością też mogli odetchnąć z ulgą oby to tylko nie było żadne zmylenie uwagi z jego strony. Miało się nawet wrażenie, że powieszona na ścianie karczmy głowa Hasacza nabrała nieco spokojniejszego wyrazu twarzy. Swoją drogą dość rzadkie i nietypowe zwierzę, niespotykane w Italii i Afryce, z tego co wiedział Hannibala pochodzące z Pergrande, z którym jego Isenberg był w trakcie wojny. Zapewne jakiś kupiec upolował to zwierzę w tamtym kraju, a w Fiore ze względu na rzadkość zwierzęcia sprzedał jego głowę z wielokrotnym zyskiem. *) Czekając na opowieść swojego rozmówcy wódz kartagiński sięgnął po zabezpieczoną przed zalaniem krótką kartę dań, czy raczej alkoholów, które można było tutaj zamówić oraz dań, które można było tutaj zjeść. W końcu nadal była to "karczma", a nie speluna więc takową musieli posiadać. Była dość skrócona, ale nie można było się temu dziwić w końcu większość osób w tym budynku była zapewne analfabetami, którzy umiejętność robienia czarnych interesów, walkę oraz żeglugę uznawali za znacznie bardziej przydatne umiejętności niż czytanie. Wielu przypadkach zapewne nie mieli też możliwości podjęcia edukacji, ale Hannibal, który uczęszczał do wielu akademii nie miał najmniejszego problemu, aby odczytać miejscowe dania, które okazały się być bardziej egzotyczne niż sam przypuszczał.

Pierwsze co przykuło uwagę wojownika był napój alkoholowy, który produkowany był w górach Jana w Isenbergu, zapewne w pobliżu siedziby zakonu Janów Bestellen Johns, być może właśnie przez mnichów, tego nie wiedział. Pewny był jednak, że produkowany był z występujących tylko w tych rejonach szyszek Jodły Białej i było to drugie zaraz po budownictwie zastosowanie tego drzewa. Aż przypomniały się Hannibalowi wojska Isenbergu, ale wolał skosztować jakiegoś nowego trunku. **)
Oglądając dalej kartę dań Hannibal natrafił na kolejny przysmak z dalekiego kraju jakim był "Półmisek z Dessertio". Hannibal wzdrygnął się czytając tą nazwę i składniki, które miały znaleźć się na owej tacy i jak daktyle oraz figi mógł jeszcze przeboleć i zjeść tak kozie sery, mleko i twarogi, nie były ulubionym daniem Kartagińczyka, który chociaż pochodził z regionów i z czasów, gdzie często spożywano takie dania po prostu za nimi nie przepadał. ***). Znacznie bardziej smakowałaby mu z pewnością kuchnia bullumska, w której skład poza winem, które uwielbiał nakładano duże ilości mięsa, które było idealnie wręcz przyrządzone z dodatkiem sosu. Zawsze był tam jakiś sos, a kucharze tego kraju słynęli ze swoich umiejętności przyrządzania aromatycznych mięs. Warzywa, które tutaj się pojawiały były tutaj tylko w celu uzupełniania składników odżywczych, niespecjalnie nawet przygotowywane zawsze grały drugie skrzypce. ****). Hannibal z pewnością nie był weganinem i nie miał litości, która specjalnie wstrzymywałaby go przed jedzeniem zwierząt. Wbrew pozorom również nie przepadał za jedzeniem ludzkiego mięsa, to było nieco zbyt żylaste zwykle i trudno dostępne, wołowina była znacznie lepsza. Po pobieżnym spojrzeniu na kartę dań Hannibal odłożył ją stół będąc pewnym, że karczmarz nie przyniesie mu byle czego, a domyśli się preferencji smakowych wodza Kartaginy, który był typowym, mięsożernym facetem.

Hannibal obserwując dalej pomieszczenie widział jak do karczmy wchodzili różni ludzie, z naprawdę różnych krajów, takie właśnie były uroki miast portowych, prawdziwe przemieszanie kultur. Można było tutaj spotkać osobę z dosłownie każdego kraju na świecie. Pochodzenia niektórych Hannibal domyślał się, innych zgadywał, a innych po prostu nie potrafił rozróżnić. Na uwagę w pomieszczeniu zasługiwał na pewno dość niski facet z trzema prawie nagimi mężczyznami na smyczy, których męskie narządy chronione były tylko przez luźne kawałki szmat. Oczywiście nie posiadali butów. Od razu można było domyślić się, że byli to jego niewolnicy, mężczyzna pochodził z Midi, gdzie ponad 70% mieszkańców nie ma żadnych praw jako niewolnicy. Co prawda teraz byli w innym kraju, mogli zabić swojego prześladowcę i rozpocząć nowe życie, ale patrząc w ich nieprzytomne spojrzenia wątpliwości nie ulegało, że zostali nafaszerowani jakimiś narkotykami i teraz niezdolni byli do jakichkolwiek rozsądnych działań. Czekał ich zapewne powrót do domu statkiem i dalsze znęcanie. Ich właściciel zajmował się w tym czasie spożywaniem posiłku, które wyraźnie mu nie smakowała. Hannibal słyszał, ze w Midi dużą uwagę przykładano do perfekcyjności ich dań, nawet ich wyglądu *****).

Ciekawym osobnikiem był również mężczyzna przechodzący przed karczmą, który nie zawahał się na chwilę zajrzeć do środka, aby znaleźć kupców na jego medaliony zapewniające bogactwo, pieniądze, miłość, generalnie wszystko, co można było sobie zamarzyć. Medaliony miały przedstawiam bogów Sin: Euneissa, Teezneesa, Seeisa, Xenicee, Pheena, Strigga, Sieena oraz Aneessa. W zależności od wizerunku miały one zapewniać różne cechy pomyślności, sprzedawane były po promocyjnej cenie 100 klejnotów za każdy, chociaż Hannibal zdawał sobie sprawę, że sprzedawca chętnie sprzedałby je nawet za cenę 10 klejnotów. Wojownik szczerze wątpił w to, aby kupiec pochodził z Sin jak się przedstawiał, z tego co słyszał ludzie tam żyjący są pełni cnót i obawiają się kary wymierzonych przez swoich bogów. ******) Zapewne był mieszkańcem Fiore, który po prostu znalazł bardzo dobry sposób na zarobienie trochę pieniędzy w końcu żeglarze obawiając się morza bardzo chętnie sięgali po takie amulety licząc na to, że zapewnią im one bezpieczny powrót do domu.  Hannibal naprawdę wątpił, aby Bogowie w ogóle istnieli, a jeśli nawet nie mieli oni zamiaru w żaden sposób uczestniczyć w sprawach ludzi zajmując się swoimi zajęciami, dzięki czemu ludzie sami mogli rządzić swoim losem, a modlitwy do bogów, oddawanie im czci było stratą czasu, o czym przekonał się już w swoim świecie, a w tym tylko to potwierdził. Wykorzystując religię można było jednak uzyskać bardzo ciekawe efekty, niektórzy ludzie byli gotowi poświęcić własne życie w jej wierze. W karczmie znajdował się obraz 14 bóstw zwanych Potęgami lub Valarami, od których to swoją nazwę wzięła religia nazywana Valarizmem. Naprawdę pasowało to do wnętrza, w końcu religia ta nazywana była wiarą optymistą, a wszystkie te bóstwa z założenia miały być dobre, a człowiek powinien troszczyć się przede wszystkim o własną wygodę co idealnie oddawało charakter karczmy z zapleczem dziwek. *******) Wódz Kartaginy był prawie pewien, że za spalenie obrazu z polowaniem na jelenia, które również znajdowało się w tym pomieszczenie nie czekałoby go zbyt wiele konsekwencji, ale za zniszczenie tego obrazu znalazłoby się kilku fanatyków chcących pokazać swoje oddanie bogom i ukarać ten brak bogobojności. Dla Hannibala naprawdę zabawnym wydawało się takie zachowanie, w końcu był pewien, że jak bardzo nie obraziłby bogów w żaden sposób Ci nie zareagowaliby, przekonał się o tym już wielokrotnie w trakcie bitw, które toczył w Italii, gdzie nie bał się obrażać religii naprawdę wielu kultur, a w szczególności tych rzymskich, które poniżej przy każdej okazji.

Ciekawe było ile rzeczy można było zauważyć czekając na reakcję rozmówcy.


*) Pergrande Kingdom
**) Isenberg
***) Dessertio
****) Bellum
*****) Midi
******) Sin
*******) Minstrel
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4201-majatek-kartaginczyka#85072 https://ftpm.forumpolish.com/t4025-hannibal-barca
Laen


Laen


Liczba postów : 187
Dołączył/a : 09/08/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 EmptyPią Sie 18 2017, 21:37

Laen wzruszył ramionami na nazwanie go gówniarzem. Jak by na to nie spojrzeć, w porównaniu do starucha naprzeciwko niego, chłopak był w miarę młody. Szczególnie, że niedawno spowolnił starzenie swojego ciała.
- Dzięki. Większość zazwyczaj mówi że jestem nadzwyczajnym przypadkiem głupoty. Czasami aż ciężko się z nimi nie zgodzić - odpowiedział dalej z uśmiechem krwistooki chłopak. Odpowiedź starca wskazywała na to, że trochę by się mogli podroczyć. Przynajmniej póki ten nie postanowi zamachnąć się swoim dużym mieczykiem. Pomimo tego, że chłopak był dość pewien swoich umiejętności walki mieczem, kto wie co by było kiedy w grę weszła by magia. Jeśli starzec ją w ogóle miał.
- Można tak powiedzieć. Jestem raczej podróżnym magiem, ale faktycznie podchodzę z Fiorę. Zwą mnie Laen, ale mówi mi En.  I tak moje imie jest takie długie przez jakąś tradycję gdzie imie musi być dłuższe niż 3 liter. Dziwny jest ten świat. - odpowiedział na powitanie i również wstając, uścisnął dłoń znacznie starszej od niego osobie. I dał w ten uścisk trochę siły. W końcu krzepy trochę miał, jak na swoją nijaką posturę. Słysząc następnę słowa najemnika, spojrzał na kogo on wskazuje a gdy zobaczył to uśmiechnął się szeroko i wrednie.
- Tak. To jest jeden z największych szermierzy tego kraju i w dodatku najbardziej porąbany. Plotka głosi, że żył w rodzinie składającej się z 12 osób. Miał aż dziewięcioro rodzeństwa, i wymordował wszystkich. Totalny psychol, mówie Ci. - powiedział, po czym lobem rzucił pustym kuflem od piwa ze stolika obok, prosto w głowę Ekko. To wszystko było w zwolnionym tempie, żeby było bardziej klimatycznie. A potem machając ręką pokazał by żeby przyszedł. Jeszcze więcej osób zastraszy swoimi tendencjami do soczkoholizmu.
- Wracając... o Fiorę mogę Ci parę rzeczy opowiedzieć. W końcu najlepiej wiedzieć w jakim terenie się pracuje, ale nie wiele różni się oni od innych. Naszymi sąsiadami są Romerum, Bosco i Seven, jeśli nie przekręciłem nazwy któregoś państwa. Państwem rządzi król, jednak moc tylko jego nie jest ogromna. Mamy w mojen opinii całkiem niezłą armię, chociaż naszym atutem są gildie magiczne. Przy wojnach to właśnie ich powinniście się obawiać. Tradycje... w sumie nie ma ich wiele z tego co wiem. Ale mamy dobre jedzenie, więc lepiej zamawiaj co tam możesz. Ryby też mamy całkiem smaczne. Ale od nich to jednak polecam Yalavar. Byłem, jadłem i doznałem oświecenia. Mają tam świetne rybcie. Tak pozatym, to nieźle przycinacie skrzydełka mojemu ojczystemu krajowi. Stella musi dużo oddawać by być przed wami bezpieczna. - zakończył ze swoim standardowym uśmieszkiem, kompletnie mając gdzieś co się w tamtym gwiezdnym kraju. Tylko jedna rzecz była dla niego póki co ważna, i jeszcze jej nie miał.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4750-skrytka-laen-a https://ftpm.forumpolish.com/t4745-laen
Hannibal Barca


Hannibal Barca


Liczba postów : 70
Dołączył/a : 04/06/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 EmptyPią Sie 18 2017, 22:13

Faktem było, że często odwagę mylono z głupotą, tak samo jak szaleństwo mylono z geniuszem, o czym przekonał się jeszcze w czasach, gdy dowodził kartagińskimi wojskami. Wówczas cały czas uważał go za szaleńca, który porywa się z motyką na słońce przeciwko największej potędze współczesnego świata Cesarstwu Rzymskiemu, które było znacznie bardziej przerażające niż wojska Pergrande czy Isenbergu. Uważano go za szaleńca przynajmniej na początku, do czasu, gdy nie okazało się, że zaczyna on wygrywać wojnę przeciwko kilkukrotnie większej, lepiej wyszkolonej i wyposażanej armii, spychając ich do obrony i sprawiając, że mieszkańcy Rzymu nie mogli spać po nocach lub budząc się z mokrymi łóżkami, gdy śnił im się straszliwy Hannibal, który miał przyjść i zniszczyć wielki Rzym. Granica między słowami faktycznie była tutaj bardzo krucha i to efekty miały pokazać czy decyzja była odważna, genialna czy też szalona i głupia.
- Między głupotą, a odwagą granica jest bardzo cienka, to ostateczny rezultat określi jaka była to decyzja podejście do mnie. - skwitował słowa młodszego chłopaka Hannibal - Największy szermierz tego kraju, faktycznie ma dość niespotykaną broń jak w ogóle ją trzyma? - Pewnie najlepiej byłoby zadać to pytanie facetowi, ale z takimi co piją soczek w knajpie lepiej było nie zadzierać - Ja niestety zabiłem tylko jakieś kilkaset tysięcy Rzymian, ale nikogo ze swojej rodziny. Faktycznie psychol.
Ciekawe czy En mógł mieć pojęcia czym w ogóle byli Rzymianie, zapewne nie miał prawa znać nazw narodów innych światów. Sam Hannibal powinien pewnie powinien się z tym kryć w tym świecie, gdyż mogło wzbudzać to strach w jego rozmówcach, ale w sumie lubił to robić, patrzeć jak inni zaczynają się go bać, chociaż najemnik, z którym rozmawiał mógł równie dobrze potraktować to za jakiś żart. Chociaż jeśli dodać do tego aparycję wodza Kartaginy można było zacząć mieć wątpliwości czy to na pewno tylko kawał.

Sam rzut kuflem w stronę psychola pijącego soczek był nieco dziwny, z pewnością przywoła go to tutaj, dobrze, że w razie bójki miał pomoc piratów kapitana Black'a, którzy ciągle znajdowali się w karczmie pijąc alkohol. Hannibal dowiedział się już, że nie można lekceważyć w tym świecie żadnej jednostki, a im bardziej szalona była, tym zwykle potężniejsza, dlatego wódz Kartaginy tak dobrze odnajdywał się w tym miejscu i zyskał taką siłę. Jeśli jednak uchodził za jednego z najlepszych szermierzy lepiej było mieć się na baczności i w razie konieczności nie próbować siłować się z chłopakiem, a po prostu wezwać na pomoc przyjaciół z pirackiej łajby, którzy chociaż magami nie byli to na barowych bójkach znali się lepiej niż jakikolwiek szermierz z lądu. Niby straszenie kolegami, ale podobno największym sukcesem w wojnie jest jej wygranie przed rozpoczęciem się walki, była to sztuka wojny, a Hannibal całkowicie ją wyznawał.

Zanim zareagował tamten szajbus przy barze wysłuchał opowieści o Fiore przekazanej przez Ena, dość dobrze opisanej.
-Faktycznie po oczach można poznać, że z stamtąd pochodzisz - przypomniał sobie tą charakterystyczną cechę rodowitych Stellańczyków Hannibal - Cóż taka jest cena słabości w tym kraju, słabi pracują, aby silni mogli żyć w dostatku, to ich wina, że okazali się słabi. Mają mi zaraz podać jakiś gulasz chętnie spróbuję jak to smakuje, chociaż po tym miejscu rarytasów bym się nie spodziewał. Gildie magów faktycznie brzmią ciekawie, co trzeba zrobić by do nich dołączyć? - z ciekawości zapytał Hannibal, w końcu skoro one stanowiły siłę kraju to najlepiej byłoby rozbić je od środka, może sam do jakiejś dołączy - Jakie macie tutaj religie i technologię z ciekawości? Może to już czas, abym wymienił swój stary miecz na coś bardziej zaawansowanego w Isenbergu mamy czołgi. Z ciekawości czego najbardziej obawiają się mieszkańcy tego kraju? Jest coś takiego czym zawsze wyjdę z opresji? W takim Minstrel wystarczy wspomnieć o karze boskiej i wszyscy miękną. Ty z ciekawości też jesteś takim pojebem jak tamten przy barze, pochwal się ile krwi masz na swoich rękach.
Na ostatnie słowa Hannibal prawdziwie się uśmiechnął pokazując, że domyśla się, że to swój trafił na swego i razem będą mogli trochę się rozerwać. Wybranie się na wspólna misję, poderżnięcie kilku gardeł, albo atak na jakąś małą wioskę i obrabowanie mieszkańców z ich kosztowności było tym, co właśnie teraz miał ochotę zrobić Hannibal. Nie miał, co prawda jeszcze armii, dopiero, co opuścił akademie, ale już teraz chciał powalczyć i pozbawić głów kilku fioryjczyków, takie akcje były najlepszym sposobem, aby zyskać szacunek w tym świecie.
- Masz dość nietypową broń, to jest katana zgadza się - powiedział Hannibal znając się na broni jak mało kto, w końcu władał magią sztuk wojennych - Mogę zobaczyć jak wygląda i jak działa? Czy jesteś do niej zbyt przywiązany, obiecuję, że Ci jej nie podpierdolę, męska umowa.
Cóż jaki interesant sztuk wojennych i broni nie chciałby dotknąć i obejrzeć broni, którą rzadko stosowało się w kraju skąd pochodził. Dosłownie każdy pragnął to zrobić, a takie obejrzenie przedmiotu było ciekawym zajęciem w czasie, gdy Hannibal ciągle czekał na posiłek, dziwkę i alkohol, z pewnością trwało to trochę zbyt długo, ale ruch w karczmie był dość spory.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4201-majatek-kartaginczyka#85072 https://ftpm.forumpolish.com/t4025-hannibal-barca
Master of Speed


Master of Speed


Liczba postów : 46
Dołączył/a : 04/08/2017
Skąd : :v

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 EmptyPią Sie 18 2017, 22:25

Ekko spokojnie pijąc zauważył już wcześniej Laena. Wyczuł też użycie magii. En jest magiem?  Może ten drugi jej użył? Jednak Ekko nie miał zamiaru oaberwać więc machnął ręka z wyciągniętymi dwoma palcami których końcówki świeciły na biało. Lekko spowolnił kubek i przeniósł się 0,5m do tyłu trzymając w ręce kubek z piciem. Napił sie i powolnym krokiem podszedł do Laena:
- En,  wystarczyło zawołać. Z resztą dziwnie sie czuje po powrocie z Desertio za dużo piasku *. I za mało wody. A ciebie co tu sprowadza?  Ostatnio cie widziałem podajże w Crocusie czyli jednym z większych i lądowych miast Fiore**.  - Ekko sie znów napił alkoholu i westchnął.    - To masz coś ważniejszego do powiedzenia?  Za niedługo spadam dalej trenować jednak nie indziej jak w tym mieście. Może sie przyłączysz?  Albo przyłączycie bo z tego co widze twój znajomy też walczy mieczem. - Ekko odwrócił głowe do Hannibala i zrobił gest powitalny,  skinął głową poczym zwrócił głowe do Laena. - Może wreszcie dowiem sie jaką władasz magią. Chociaż ech mam już pare podejrzeń. - Chłopak znowu sie napił poczym stanął bardziej opierając ciężar na prawej nodze. - To jak? - Ekko znów sie zwrócił do Hannibala poczym powiedział: - Tak właściwie zapomniałem,  jestem Ekko - Mag wystawił ręke w geście powitalnym poczym lekko sie uśmiechnął. - Ach i En radze pamiętać,  że najlepiej mówić ciszej nawet jeśli myślisz,  że jestem głuchy. Ja w porównaniu do ciebie jestem jedynakiem i nie wymordowałem rodzeństwa. Ja w porównaniu do całego Sin nie wierze w niematerialne bożki które mogą mnie ukarać więc nie amm po co im składać ofiar. *** -

* - Desertio
**- Fiore
***- Sin

//Co do przesunięcia to nie macie sie co wysilać i dla was to wyglądało jak teleportacja. Raczej nie oberwałem ale sami zdecydujcie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4180-master-of-speed https://ftpm.forumpolish.com/t4157-master-of-speed https://ftpm.forumpolish.com/t4182-master-of-speed
Hannibal Barca


Hannibal Barca


Liczba postów : 70
Dołączył/a : 04/06/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 EmptyPią Sie 18 2017, 23:14

// to trwało prawie sekundę to było jak ... szybki krok :D acz ja bym założył, że uniknąłeś.

Po akcjach, które nastąpiły w karczmie każdy nawet bez takich analitycznych zdolności jak Hannibal mógł zauważyć kilka nowych faktów. Po pierwsze jego rozmówca En był magiem, po drugie szajbus przy barze oboje potrafiący przyśpieszać i spowalniać rzeczy wokół siebie, posiadali zapewne dość podobne magie. Po trzecie obaj znali się już wcześniej, o czym świadczyło powitanie mężczyzny, który pomimo niepokoju o reakcję dość przyjaźnie podszedł do grupy magów przy stole.
- Nie wiem kim jesteś, ale ponoć jesteś nie tylko walnięty w cholerę, może nawet bardziej niż ja, ale jednocześnie dość dobrze walczysz i masz ciekawą przeszłość. Hannibal Barca - najemnik z Isenbergu - przedstawił się wojownik wstając i podając rękę, z takimi lepiej było nie mieć na pieńku, mieć ich jako przyjaciół. Razem pewnie stanowiliby prawdziwy horror dla ich wrogów - Od razu mówię, że jak zamówisz Pysia i będziesz chciał zrobić tutaj krwawą jatkę to tamci piraci, przy stole przywieźli mnie tutaj, znam ich dość dobrze, a na pewno słyszałeś o wierności piratów i na pewno zaczynając walkę ze mną będziesz miał z nimi do czynienia.
Hannibal nie był tutaj po to, aby walczyć, dlatego wolał już wcześniej poinformować swojego rozmówcę o tym, że zaczynając pojedynek nie przyjdzie mu walczyć z jednym człowiekiem, a z dziesiątką. Musiał wziąć to pod uwagę i z pewnością nie podobała mu się ta wizja, która chociaż była pewnie mało honorowa to jednak dozwolona i stawiająca wodza kataginę w korzystniejszej sytuacji.

- Jeśli chcesz trenować nie ma sensu, abyś gdzieś z stąd wychodził, tutaj jest spokój, poza tym jest już wieczór, poza tym czekam na obiad, alkohol i kurwę i póki się nie najem, nie najebię jak ostatnia świnia i nie wypierdolę wszystkich kurew w tym lokalu to z stąd nie wychodzę, zapomnijcie.  - powiedział Hannibal zgodnie z prawdą - Chcesz rozrywki? Zapewnię Ci ją jeśli chcesz.
Hannibal chociaż nie wiedział czego spodziewać się po swoim przeciwniku wolał udawać straszniejszego od niego, zbudzić w nim grozę swoim zachowaniem. W końcu pierwsza bitwę zawsze toczyło się w głowie, a ten kto wzbudził większy strach miał od razu przewagę.
- EJ GOŚCIU PRZESTAŃ NAZYWAĆ BOGÓW SINU NA TYM OBRAZIE KAZIROCZYMI SKURWYSANAMI, JA JESTEM SPOKOJNY I GRZECZNY, ALE JAKIŚ FANATYK RELIGII MÓGŁBY UCIĄĆ CI ZA TO JAJA. - krzyknął na nowego rozmówcę Hannibal - I NIE, NIE MASZ RACJI TAMTEN NAJNIŻSZY W KORZUCHU TEŻ JEST JEDNYM Z BOGÓW, A NIE JEBANYM KUNDELKIEM, KTÓRY SIĘ PRZYPAŁĘTAŁ DO STADA BARANÓW. OPIŁEŚ SIĘ ZBYT DUŻĄ ILOŚCIĄ SOKU, WIDAĆ, ŻE PLECIESZ GŁUPOTY I LEDWIE STOISZ.
Potem wystarczyło czekać odsuwając się na chwilę na bok kilka kroków, gdy Hannibal zobaczył trzech rosłych mężczyzn, którzy podeszli do sokocholika. Nie byli uzbrojeni, wódz Kartaginy chciał zobaczyć, co umie najlepszy w Fiore szermierz w praktyce. Ci nie rozmawiali, Ci od razu walili w mordę za obrazę ich Boga. Hannibal doskonale wiedział jak to się zakończy, dlatego na wszelki wypadek dodał też fragment o tym, że ich cel jest całkowicie pijany, może i mogli się go bać, ale myśląc, że jest całkowicie spity uznali go za prosty cel, aby komuś obić mordę, a nawet powód mieli do tego dobry. Wódz Kartaginy na wszelki wypadek dość szybko ulotnił się razem z mieczem  chowając za jakimś słupem, aby nie zobaczył go największy pojeb w Fiore, którego wkopał do walki. Kto wie czy nie próbowałby przenieść agresji na niego, chociaż byłoby to raczej trudne łatwiejszym celem wydawał się w końcu mniej postawny, młodszy chłopak. A łatwiejszy cel był lepszym celem. Jak wspomniałem pewnym było, ze nie będą oni gadać największy z nich od razu podszedł i spróbował uderzyć prawym sierpowym w mordę chłopczyka. Żaden z mężczyzn na szczęście nie był uzbrojony, ale każdy z nich mierzył grubo ponad 180cm, a ważył ponad 100kg pewnie.

Wszystko to obserwował Hannibal naprawdę fajnie bawiąc się i jednocześnie sprawdzając siłę nowego maga, który tak bardzo chciał powalczyć i dostał ku temu okazję. Dowódca Kartaginy chociaż umiał doskonale walczyć, to nie lubił brać osobiście udziału w karczemnych bójkach, gdzie można było wyjść co najwyżej z limem, wolał wojnę, gdzie krew mogła lać się strumieniami, nasączać ziemię, a on mógł cieszyć się odciętymi głowami swoich przeciwników, było to coś zupełnie innego. Poza tym w tym kraju nie był jeszcze znany i nie chciał, aby nastąpiło to tak szybko, poza tym nie chciał sławy karczemnego zabijaki, a największego wodza i wojownika świata, w ten sposób nie zdobyłby go, ale sprawdzając zdolności szermierza i mając go po swojej stronie na pewno mógł sporo zyskać. Jeśli słowa Ena o jego zdolnościach były prawdziwe wieczór mógł okazać się bardziej ciekawy niż sam zakładał. Oczywiście obserwował też zachowanie drugiego maga, może ten włączy się w walkę z mieszkańcami Sinu i przy okazji oceni też jego zdolności oraz dowie się więcej o ich magii, z której tak słynie Fiore. Ciekawe czy faktycznie byli tak zdolni jak mówili, nie raz dało się już słyszeć karczemne przechwałki po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4201-majatek-kartaginczyka#85072 https://ftpm.forumpolish.com/t4025-hannibal-barca
Sponsored content





Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 9 Empty

Powrót do góry Go down
 
Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 13Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Next
 Similar topics
-
» Karczma "Pod Zawieją"
» Karczma "U Mamuta"
» Karczma u Hassana
» Karczma "U Hildy"
» Karczma pod "Krzykaczką"

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie wybrzeże :: Hargeon
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.