HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Opuszczone Miasto - Page 16




 

Share
 

 Opuszczone Miasto

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 20 ... 25  Next
AutorWiadomość
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 EmptyNie Paź 01 2017, 15:47

First topic message reminder :

Opuszczone miasto to tak naprawdę ogromna, niezamieszkała metropolia zbudowana z ciemnego kamienia. Idąc szerokimi ulicami tego miasta przytłacza człowieka zarówno jego ogrom, jak i przerażająca cisza przerywana niekiedy tylko podmuchami wiatru. Mimo braku w niej jakiejkolwiek żywej duszy, same budynki nie wyglądają na zaniedbane czy też porzucone w popłochu. Nie ma śladów żadnych uszkodzeń, a wyposażenie budynków nie nosi żadnych śladów zniszczeń innych niż zwyczajnego użytkowania. Znajdą się tu też normalne zapasy żywności, energii elektrycznej czy koców. Jedyne czego brakuje to... mieszkańców. No i mała ilość parków sprawia, że powietrze na ulicach zdaje się być suche i stęchłe.

MG:

Przed bramami miasta:
Na wydarzenie opatrzone dumną nazwą "Bitwy Legend" ściągnęła prawdziwa rzesza ludzi. Niektórzy skuszeni obietnicą spełnienia marzenia, niektórzy pewnie sprawdzenia swoich zdolności, jeszcze inni odkryciem co się wyprawia w tym nowym kraju, a jeszcze inni być może z zupełnie innych, znanych samemu sobie. Grunt, że zebrało się tutaj naprawdę sporo osób, tworząc dość spory tłum przed bramami miasta. Bo to właśnie tu mieli się udać. Tak wiedzieli, tak czuli wszyscy, którzy zdecydowali się wziąć udział w owej bitwie. Jednak bramy były zamknięte, ale tak samo, jak wszyscy instynktownie czuli gdzie mają się udać, tak w ten sam sposób wiedzieli, że zaraz się zacznie. Jak tylko zbiorą się wszyscy. A gdy tylko to się stało i tłum urósł jeszcze bardziej, nad bramą pojawiła się zakapturzona postać, która spojrzała na wszystkich zebranych i przemówiła donośnym głosem:
-Witajcie! - męski ton w każdym uchu rozbrzmiewał w języku, który znali najlepiej. -Gratuluję wytrwałości i motywacji by się tu dostać. Dla takich ludzi przyjemnością będzie spełnienie życzenia! - kontynuował, a wtedy wszyscy poczuli, jak zaczyna im lekko szczypać wierzch dłoni, a gdy nań spojrzeli, dostrzegliby coś na wzór 5 trójkątów, których wierzchołki schodzą się do centrum. Coś jak kwiat -Jednak nie będziecie walczyć sami! Na waszych dłoniach umieściłem 5 rozkazów! Każdy z nich pozwala wam walczyć ramię w ramię z Legendą! Bohaterami zamierzchłych czasów! Tymi, którzy zapisali się złotymi literami w historii! Każdy z nich posiada swoje imię. Każdy z nich posiada 5 słów, które go definiują. Znając je, możecie użyć jednego z rozkazów, by odwołać cudzego Bohatera. Wystarczy wypowiedzieć jego imię oraz właśnie te 5 słów by wyeliminować ostatecznie z konkurencji Legendę rywala. Słowa ta są tym, co definiowało te wyjątkowe osoby. A wskazówki o nich rozmieściłem po całym mieście! Dodatkowo, za każdy posiadany rozkaz możecie mieć więcej własnych Legend, o ile dana Legenda nie jest już do kogoś przypisana. Możecie też użyć ich by wzmocnić działania waszych Bohaterów lub w ostateczności uciec z Opuszczonego Miasta! Jednak kto chciałby utracić możliwość spełnienia własnego życzenia!? - rzucił donośnie przedstawiając zasady owych "5 rozkazów", nie zagłębiając się jednak w tę kwestię zanadto. -Ponadto, raz zużyte zaklęcie nie odnowi się nigdy. Możecie natomiast zyskać nowe, zabierając je przeciwnikom... np. ucinając im dłoń z rozkazami. - powiedział, po czym roześmiał się, jakby opowiedział naprawdę dobry dowcip. Jednak, czy na pewno był to dowcip? -Swoich bohaterów poznacie, gdy wpuszczę was do Miasta! I pamiętajcie... oni też chcą spełnić swoje życzenie, więc walczcie! Walczcie i spełnijcie marzenia! - następnie zaś rozłożył ręce, a obok niego pojawiła się szóstka innych postaci. -Poznajcie zwierzchników tejże bitwy. Będą oni czuwali nad prawidłowym przebiegiem waszej walki o spełnienie życzenia! - oj, a były to naprawdę ciekawe osoby. Poczynając od lewej, była to opalona, powabna kobieta, odziana w elegancki, acz kusy strój, zwiewny i jedwabny, wszystko to w odcieniach czerwieni. Jej długie, czarne włosy opadały jej na plecy, a złote ozdoby lśniły, sprawiając, że automatycznie przykuła wzrok większości mężczyzn. Zaraz obok, a dokładniej za wszystkim stał... olbrzym. Z 10 metrów wzrostu miał minimum. Potężnie zbudowany, kosturem, który kiedyś możliwe, że był jakimś drzewem, lecz ogołocony został z wszelkich gałęzi i korzeni oraz z brodą. Natomiast kolejną osobą był przy kości mężczyzna z udźcem kurczaka w dłoni, którym właśnie się zajadał. Mimo wszystko, jego twarz była całkiem pogodna i przywodziła na myśl jakiegoś "wujka dobrą radę". Obok niego stał chudy mężczyzna w płaszczu. Nie wyróżniał się niczym specjalnym, poza lekko nieobecnym spojrzeniem skierowanym gdzieś za horyzont. Miał bladą skórę. Obok niego natomiast stała młoda kobieta. Nie wyglądała tak imponująca jak kobieta w czerwieni, jednak miała w sobie coś uroczego, coś, co sprawiało, że na jej widok wszyscy czuli się miło i bezpiecznie, choć ona sama zdawała się być lekko przytłoczona całym tłumem, który na nią patrzył. I wreszcie, ostatnią osobą był mężczyzna odziany w eleganckie zdobione szaty, z starannie ostrzyżonym zarostem, jednak wyrozumiałym spojrzeniu. Acz miał w sobie coś, co jasno wskazywało, że ma on w sobie tajemniczą siłę, charyzmę, która sprawia, że nie jest on kimś pierwszym, lepszym. -Jeśli któryś z zarządców uzna, że przyłożyliście się do zachowania prawidłowego przebiegu bitwy, wówczas może was nagrodzić dodatkowymi Rozkazami! - dodał jeszcze, a następnie czas na "grand opening" -Teraz, kiedy wszystko już zostało wypowiedziane, zapraszam! Niech rozpocznie się bitwa! - a następnie wszystkich otoczyła jasnobłękitna energia i przeniosła w różne części miasta nie dając za bardzo możliwości zadania jakichkolwiek pytań. Jednak, gdy jakiekolwiek wątpliwości pojawiały się w głowach magów, były one niemalże natychmiastowo wyjaśnione w ich podświadomości...

Laen:
Mag prędkości ocknął się leżąc na kanapie w apartamencie. I to dość wysoko umiejscowionym. Chyba na trzydziestym piętrze. Pierwszym, co rzuciło mu się w oczy po tym "przebudzeniu" były otwarte, szklane drzwi, prowadzące na balkon. A z niego rozciągał się naprawdę wspaniały widok na całą panoramę Opuszczonego Miasta, które zdawało się ciągnąć jak okiem sięgnął. Nie licząc tych miejsc, gdzie widok zasłaniały inne wieżowce. A tych było tu wiele. Z kolei po rozejrzeniu się po pokoju dostrzegłby przy lustrze jasnowłosego mężczyznę, który się właśnie w nim przeglądał. Ten spojrzałby swoimi błękitnymi oczami na maga prędkości i powiedziałby:
-Och wstałeś. To dobrze. Będziemy współpracować. - po czym wrócił do przyglądania się w lustrze. -Raaany, jak łatwo w tych czasach zadbać o swój wygląd. - dodał z wyraźnym podziwem. Mężczyzna ten posiadał na plecach łuk, a przy pasie kołczan. Odziany był w skórzaną zbroję oraz płaszcz w odcieniach zieleni. Po chwili, gdy uznał, że już lepiej wyglądać nie może (a przystojny był, to trzeba było mu przyznać, podszedł i usiadł na krześle naprzeciwko czarodzieja i rzekł -Jakiś plan? Czy idziemy solować całą resztę?

Rin:
Czarodziejka gwiazd znajdowała się na środku jakiegoś dużego skrzyżowania. Grunt, że miasto było opuszczone, dlatego nic tu nie jeździło, więc mogła czuć się bezpiecznie. Naprzeciwko niej z kolei stała wysoka kobieta, odziana w zielone, skórzane ciuchy. W ręku miała kostur, który na szczycie rozgałęział się i siedział obecnie na nim jakiś wróbelek, który delikatnie zaćwierkał.
-Miło poznać. Liczę, że razem sięgniemy po nasze marzenia. - przywitała się miło, po czym dodała -Zejdźmy może gdzieś w cień. - powiedziała, po czym chwyciła dziewczynę za dłoń i pobiegły pod jeden z wieżowców, wchodząc do środka. -No. Tutaj nie jesteśmy na widoku. A nie chciałabym być zaatakowana od razu. - powiedziała, po czym dodała -Nie lubię tego miejsca. Za mało tu zieleni. Jeżeli dasz mi trochę czasu, mogę przemienić część tego miasta w las. Powietrze na tym na pewno zyska. - dodała uśmiechając się szeroko.

Never i Grey:
Ten duet znalazł się w magazynie. W jednym magazynie, jednak na jego dwóch końcach. Nie był to bowiem zwykły duet. Teoretycznie byli dwoma odmiennymi istotami, dlatego każdy z nich miał przypisaną do siebie Legendę i każdy z nich miał oddzielne Rozkazy. Ale jednocześnie... byli jednym magiem. Dlatego nie zostali tak rozdzieleni jak reszta. Jednak każdy z nich wpierw musiał sprostać Bohaterowi, który został mu wybrany. Never jednak się potknął, tak, że padł na twarz na ziemię. A gdy podniósł wzrok, stał przed nim rosły, potężnie zbudowany mężczyzna ogolonej, poważnej i surowej twarzy. Jednak lekko się uśmiechnął.
-No! Tak należy witać władcę! - ryknął głośno wyraźnie zadowolony z tego, jak zareagował (niechcący) Winter. Po chwili lekko się nachylił -To co?! Czas siać rozpierdziel, hę!? - znów ryknął. Jeszcze trochę i nam tu superbohater ogłuchnie. Grey naturalnie to też słyszała. Jednak ona miała przed sobą... dziewczynkę. Może z 10letnią maksymalnie na oko? Była bosa, ubrana w białą sukienkę oraz z długimi blond włosami aż do ziemi. Spoglądała ona z przejęciem na Eminence i rzuciła cicho:
-W-wróżka? - spytała, po czym próbowała lekko dotknąć lewitującej istotki. A gdy to się stało (bądź też nie), odskoczyła lekko z piskiem jak nastolatka i krzyknęła głośno i radośnie -Wróżka! Wróżka! Hej, hej! Macie ogony? Dlaczego tak mało się pojawiacie? Co zazwyczaj robicie? Jak się bawicie? Gdzie mieszkacie? - była tak szczęśliwa, że chyba jej życzenie zostało już spełnione. Jednak ten pisk zwrócił uwagę krzykliwego faceta, z którym był Never.
-KTO TAM!? - ryknął, szykując się do walki.

Północny Wiatr:
Magnus ocknął się, siedząc na schodach prowadzących do jakiegoś dużego budynku. Chyba muzeum. Schody prowadziły w dół, na rozległy plac, na środku którego stał imponujący, minimum kilkunastometrowy filar. A przed nim, na samym dole schodów, stał mężczyzna w sile wieku. Miał może z czterdzieści do pięćdziesięciu lat, ciemne włosy, kilkudniowy zarost oraz... szczerzył się do czarodzieja. Ubrany był w kitel lekarski. Gdy dostrzegł, że Mędrzec Powietrza się ocknął, zaczął powoli iść w jego stronę, mówiąc tym samym:
-Witam, witam. Niebezpiecznie jest tak siedzieć, gdy wokół... tyle szaleńców, nieprawdaż? - rozpoczął mówiąc cichym, lekko może wręcz syczącym głosem. -Lepiej nie dać im się złapać, mam rację? Trzeba ich wyleczyć. Tak! Wyleczyć. Co ty na to? - spytał, wystawiając do maga rękę, jakby chcąc tym samym potwierdzić ich "umowę" oraz pomóc wstać. Jednak, gdyby czarodziej dotknął go, wtedy poczułby, jak przez jego rękę przebiega ogromny wręcz ból, a osobnik przed nim lekko zachichotałby i powiedziałby -Ups... wybacz... przyzwyczajenie... hehehe...

Finn:
Policjant ocknął się w parku. Stał, opierając się o drzewo. O to samo drzewo, tylko z boku, opierał się też inny mężczyzna o podobnym wzroście. Miał dziwnie znajome rysy twarzy, jasnobrązowe oczy oraz włosy, ubrany był w solidnie wykonaną zbroję, przy pasie miał miecz, a na plecach - jakiś płaszcz bądź pelerynę. Ta, zaczepiona o zbroję była specjalnymi, metalowymi spinkami, na których znajdował się jakiś herb.
-Zaszczyt to poznać i móc współpracować. - powiedział spokojnym, męskim tonem. -Proponuję znaleźć bezpieczne schronienie oraz sojuszników. Wątpię by wielu zdecydowało się walczyć samemu, przeciwko wielu. - zasugerował kolejne kroki.

Will:
Mistrz Death's Head Caucus ocknął się, siedząc w pierwszym rzędzie w teatrze. Na scenie przed nim znajdował się za to potężnie zbudowany, rosły mężczyzna w zbroi, z mieczem u pasa, krótko ściętych rudych włosach oraz brązowych oczach.
-Ach! Jak to dobrze widzieć, że już wstałeś! Dobrze! Dobrze! Można działać! Tak! Pokazać im, że to właśnie nam przysługuje życzenie! Nam i nikomu innemu! - rozpoczął swą podniosłą przemowę, mocno przy tym gestykulując -Jednakże... nie jesteś za młody na tak brutalne walki? Dzieci nie powinno posyłać się na wojnę. Jesteś świadomy tego, w co się wpakowałeś młody? - przy ostatnich słowach podszedł trochę bliżej, klękając na skraju sceny i patrząc Willowi w oczy.

Władca Kasztanów:
Gonzales nie miał chyba szczęścia. Obudził się bowiem w sali lekcyjnej, a tuż przed nim stał starszy mężczyzna z kosturem oraz brodą. Miał surowy wyraz twarzy i gdyby nie fakt, że odziany był w lnianą koszulę oraz płaszcz, mógłby skojarzyć się z nauczycielem.
-Obudziłeś się. - stwierdził głosem, w którym dało się czuć lekką irytację, jednak czy faktem spania czy byciem młodocianym? Trudno było to powiedzieć. -Zostaniemy tu. To dobry punkt obserwacyjny oraz zdobywania wiedzy. Łatwy do obrony i kontroli. - oznajmił, po czym podszedł do tablicy i zaczął na niej rysować jakieś runy. -Znasz się na tym? - spytał jeszcze młodego wróżka, nie odwracając wzroku.

Aran:
Mężczyzna znajdował się w sypialni w jakimś mieszkaniu. Nie było ono może najwyższych lotów, ale przynajmniej łóżko było wygodne. Naprzeciwko niego znajdował się mężczyzna odziany w zbroję oraz na to nałożony skórzany płaszcz. Przez ramię miał przełożony łuk, a przy pasie - kołczan. Miał spokojny wyraz twarzy, a na czole - prostą koronę. Na zbroi widniał też jakiś herb, jednak był on dość mocno zamazany.
-Chodź. Nie możemy zwlekać cały dzień, gdy inni zaczynają już działać. Pośpisz sobie po wszystkim. Albo po śmierci. - mruknął, po czym wyszedł z pokoju, najwidoczniej nie planując stracić więcej czasu.

Samael:
Mistrz Fairy Tail znajdował się z kolei na placu zabaw pośrodku jakiegoś blokowiska. Siedział akurat na ławce, a gdy spojrzał w bok ujrzał siedzącą na oparciu tej ławki kobietę. Brodę miał wysoko uniesioną, była opalona, szczupła, ponętna dla męskiego oka. Podobnie jak kobieta w czerwieni przed bramami miasta, jej strój był podobny. Jednak zamiast czerwieni, dominowały w niej odcienie jasne, piaskowe. Ogólnie wyglądałaby naprawdę ładnie, gdyby nie spojrzała na maga błyskawic z pogardą i nie wysyczała przez zaciśnięte zęby:
-Ile mam czekać, aż wreszcie mi się pokłonisz? - warknęła, po czym dodała -Jak w ogóle śmiesz siedzieć tam, gdzie ja? - oj, była wkurzona jak na kobietę w połowie jej lat dwudziestych. Jednak ta mimika skutecznie odstrasza wszelkich adoratorów. -Pozwól, że wyjaśnię ci, co teraz zrobimy. Znajdziesz godną mnie salę, skąd przejmiemy władzę nad tą ruiną i innymi prymitywami, którzy się tu znaleźli. - powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Amney:
Amney stała sobie natomiast w ciemnym zaułku. Ot, jakaś wąska, ciemna uliczka, między jedną szeroką ulicą a drugą, a nad nią - wielkie wieżowce rzucające cień tak wielki, że trudno było tu cokolwiek dostrzec. Pewnie nawet nie dostrzegłaby mężczyzny stojącego tuż obok niej, gdyby ten się nie odezwał. Niestety, trudno było go dostrzec w tym bladym świetle. Wiedziała natomiast, że był odziany na czarno, chyba elegancko, był szczupły i przeciętnego wzrostu. Wyglądał elegancko, choć prosto. Z twarzy dosłownie podobny do nikogo. Jedynie elegancko przycięty zarost dookoła ust go wyróżniał.
-Witam. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze razem pracować. - mówił cicho i spokojnie. -Proponuję nie wychylać się, zebrać informacje i czekać na odpowiednią okazję. - zasugerował.

Terrenco:
Chłopak znajdował się na recepcji jakiejś dużej biblioteki. Trochę pachniało tu starzyzną oraz kurzem, ale w tym wszystkim dało się słyszeć lekkie nucenie piosenki. Gdyby się mag rozejrzał, dostrzegłby młodą dziewczynę ubraną jak stereotypowa wiedźma - czarna szata, szpiczasty kapelusz, tylko ze sporą stertą książek radośnie sobie mruczącą jakąś melodię pod nosem i przechodzącą z jednej półki do drugiej, przy pomocy magii powiększając i tak już spory stos w jej rączkach. Po chwili, gdy stwierdziła, że to już wszystko odwróciła się i, choć książki zdawały się zasłaniać jej wszelaką wizję, dostrzegła czarodzieja. W ten samej chwili wszystkie książki odleciały, formując krąg dookoła duetu.
-Och, to do ciebie zostałam dopisana? Miło mi poznać! - powiedziała miłym dla ucha, dziewczęcym głosem. -Zostańmy tu trochę. Jak odkryjemy atrybuty innych Legend, będziemy mogli ich unicestwić nawet się stąd nie ruszając. A gdzie indziej znajdziemy dość wiedzy, jak nie tutaj? - spytała uśmiechając się uroczo.

Eris:
Dziewczyna ocknęła się w piwnicy. Światło żarówki mrugało, jakby ta miała zaraz przestać działać. Z sufitu co jakiś czas kapała kropla wody. Chyba trafiła do jednej z tych "gorszych" piwnic. Co gorsza, widziała jakiś wężowy ogon, który kierował się w cień, a stamtąd parę gadzich oczu.
-Witaj... - powiedział właściciel owych oczu, z lekkim syknięciem. Po chwili też wysunął się bardziej w światło. Była to istota wężowata, której tułów był może ludzki, ale od pasa w dół, był już wężowy. Całe ciało pokryte miał łuskami, przy "pasie" miał dwie katany, a na torsie i głowie - zbroję i hełm samuraja. -Ssssspróbujmy może najpierw wyjśśśść ssssstąd. - zasugerował, choć chyba gady lubią takie klimaty jak ta piwnica. -Wtedy można działaćććććć. - dodał.

Eisaku:
Czarodziej metalu obudził się w jakiejś jadłodajni. Siedział przy stole, a przy nim siedział również jakiś mężczyzna. Najchudszy to on nie był, widać było, że lubi sobie dobrze zjeść. Co zresztą teraz też robił. Gdy zorientował się, że jednak jego towarzysz kontaktuje, przełknął, wytarł elegancko chusteczką usta i powiedział radosnym tonem.
-Miło poznać! Obyśmy razem dokonali genialnego odkrycia! - rzucił dość głośno, a przez jego dość energetyczny ruch głową oraz szybkie uniesienie ręki w geście powitania, jego czarne afro lekko zafalowało.  Ubrany był w elegancki garnitur i posiadał monokl. -Jednak przed tym wszystkim, proponuję się solidnie najeść. Nic nie wychodzi dobrze na pusty żołądek! Haha! - zaśmiał się wesoło, po czym dodał -Choć byłoby jeszcze lepiej zjeść w większym gronie, nie uważasz?

Roe:
Dziewczyna znalazła się na spacerniaku w więzieniu. Oczywiście, była cisza i tylko wiatr wydawał jakikolwiek dźwięk, gdy nagle nie usłyszała prychnięcia. Na jednej z ławek znajdował się chudy mężczyzna o bladym kolorze skóry. Ubrany był w elegancką, zdobioną szatę oraz posiadał sygnet na prawej dłoni. Wydawał się trochę zmizerniały.
-Więc mi się trafiła dziewczynka. Cudownie. Jakby gorzej już być nie mogło. Może jeszcze wiedźma? - rzucił wyraźnie zawiedziony "przydziałem". -Czyli robimy tak. Ty się chowasz i nie dajesz się zabić, a ja dobijam tych co uciekli z walk, pasuje? - spytał po chwili, chyba godząc się z myślą, że musi się jej słuchać.

Master of Speed:
Chłopak obudził się na siłowni. Zapach jak to zapach na siłowni. Niezbyt przyjemny. Jednak to, co zwróciło jego uwagę był mężczyzna naprzeciwko niego. Umięśniony, wysoki, odziany w skórzaną zbroję z metalowym napierśnikiem, ciepły skórzany płaszcz oraz z mieczem przy pasie.
-Witaj. Naszym celem jest spełnić swe pragnienia, pozwolisz więc, że zasugeruję kolejne kroki? - przedstawił się od razu przechodząc do sedna sprawy, licząc się jednak z tym, że wpierw jego towarzysz może mieć coś do powiedzenia...

Ezra al Sorna:
Mag Grimoire Heart znajdował się na trybunach stadionu baseballowego, na samym dole trybun. Tuż nad polem do gry. Na nim natomiast znajdowała się młoda kobieta o jasnej skórze, powabnej figurze i misternie wykutej zbroi. Klęczała sprawdzając podłoże, po czym mruknęła:
-Hm... może być. Tylko mało. - po czym się wyprostowała i odwróciła do Ezry. Zmierzyła go wzrokiem. Był to wzrok jasno mówiący, że nie traktuje go jak równego sobie. To ona była tutaj tą ważniejszą. -Serio? - rzuciła wyraźnie zawiedziona. -Dali mi kadłubka? - westchnęła. Może, gdyby jej twarz rozjaśnił uśmiech lub chociaż delikatny spokój, a nie duma, wywyższenie i pogarda byłaby naprawdę piękną, urodziwą kobietą. -Może jeszcze mam cię niańczyć? - warknęła, widząc energetyczną rękę czarodzieja -Grunt, że chociaż próbujesz... - dodała z westchnięciem, próbując chyba znaleźć choć jeden pozytyw w całej tej sytuacji.

Hotaru:
Różowołosa czarodziejka ocknęła się w biurze w jakiejś fabryce. Siedziała za biurkiem tak, że mężczyzna w sile wieku, który siedział na przeciwko niej, wyglądał jakby to on został tu wezwany przez nią. Był to wysoki, umięśniony osobnik, z delikatnym zarostem na twarzy oraz czarną, metalową protezą ręki. Spojrzał na nią ze zdziwieniem i stwierdził z westchnięciem:
-Ech, wolałbym nie zostać wezwany jako obrońca. - stwierdził z przekąsem, po czym spojrzał na czarodziejkę przed nim -To zaszczyt poznać. Będziemy współpracować celem wygrania tej bitwy. - powiedział, na szybko podsumowując to kim jest. Jego ton był spokojny, męski i opanowany. Nie kojarzył się w ogóle z jego wcześniejszym narzekaniem -Proponuję znaleźć innych i założyć sojusz. W grupie mamy większe szanse przetrwania do dalszych etapów bitw. Działając pojedynczo mamy mniejsze szanse powodzenia. - zasugerował.

Ryudogon:
Mag po kilku przejściach z demonami ocknął się... w burdelu. Dokładniej to naprzeciwko akurat jednego z podwyższeń, na którego środku znajdowała się rura do tańczenia. Szkoda, że to miasto było Opuszczone i nie było komu na niej tańczyć... chociaż... czy aby na pewno?
-Możemy stąd wyjść? Nie czuję się tu zbyt... komfortowo. - dobiegł do jego uszu kobiecy głos. Za nim stała kobieta odziana w skórzane ubranie, które zostało również wyprawione w taki sposób, by zapewniało niezbędne bezpieczeństwo w razie walki. Zaczęła również kierować się w stronę wyjścia z tej sali.

Mikazuki:
Chłopak obudził się w kwiaciarni. Zapach kwiatów, choć niewatpliwie ładny i przyjemny, był jednak tutaj aż w zbyt wielkim natężeniu, co niekoniecznie dodawało im uroku. Siedział na jakimś fotelu, a przed nim, trochę z przodu jakiś mężczyzna odziany w zbroję, z krótkim sztyletem przy pasie. Obrócił się on twarzą do Mikazukiego, a widząc, że ten już się obudził wystawił do niego rękę, najpewniej chcąc pomóc mu wstać.
-Jak rozumiem, będziemy współpracować. Proponuję rozpocząć od pertraktacji z innymi. Pojedyncze jednostki są łatwymi celami, stąd unifikowanie się uważam za istotne. - zaproponował, trzymając rękę wystawioną do maga. Miał czarne włosy i brodę, oraz uważne spojrzenie szarych tęczówek, wpatrujących się intensywnie w rozmówcę.

Ryukehoshi:
Mag iluzji obudził się na recepcji w hotelu. A dokładniej to ocknął się, bo stał za ladą. Jakby przyjmował gościa. Przed nim natomiast stał mężczyzna. Potężnie zbudowany, odziany w zbroję płytową z delikatnym wizerunkiem krwawego kwiatu. Na plecach miał z kolei eleganckie, misternie wykonane Guan Dao. Skinął on głową, a jego czarne włosy opadły mu delikatnie na oczy. Odgarnął je na bok i spojrzał swoimi brązowymi oczami na maga złudzenia.
-Honorem jest poznać innego gotowego ruszyć po spełnienie marzenia. - powiedział na powitanie, po czym dodał -Bez działania nie dokonuje się odkryć, ani nie tworzy się historii. Nie możemy czekać.

Ren:
Trudno powiedzieć, by Ren sam się tu znalazł. Bardziej - on sam nie wiedział dlaczego tu jest. Jakaś magiczna siła musiała jednak uznać, że skoro wziął i wypełnił ankietę dodaną kiedyś tam do Fiore News, a ta została w jego pamięci, najwyraźniej chce wziąć udział. Tak oto znalazł się wpierw przed bramą, a następnie... w kostnicy. Leżał właśnie na stole do przeprowadzania sekcji zwłok, a przed nim stał ciemnoskóry mężczyzna, choć jego skóra miała ten "jaśniejszy" odcień brązu. Miał lekko przymróżone, jakby z niewyspania oczy, jasne, brązowe włosy, niekiedy wręcz zdające się przechodzić w blond oraz zmęczone, zielone oczy. Odziany był w lekką, jedwabną tunikę, misternie wyszywaną złotą nicią, a do tego na jego szyi, nadgarstkach i kostkach znajdowały się złote ozdoby, bardzo podobne do tych, które nosiła czerwona kobieta nad bramą. Na głowie miał złoty diadem.
-Och... obudziłeś się... szkoda... - stwierdził ziewając, po czym dodał -Najchętniej to przespałbym tę całą bitwę i brał udział dopiero w jej podsumowaniu. Co ty na to? - spytał znudzony, patrząc na swojego "towarzysza".

Winter:
Mag obudził się na dachu szpitala. A dokładniej to stał opierając się jedyną dłonią o siatkę, dzięki której jeszcze z niego nie zleciał. Z dachu tego budynku rozciągał się całkiem ciekawy widok na panoramę miasta. Usłyszał za sobą chrząknięcie, a gdy sie odwrócił dostrzegł rosłego, potężnie zbudowanego mężczyznę z tuniką przerzuconą przez bark, przez co doskonale widać było jego wyrzeźbione, przypakowane ciało. Górował nad magiem wzrostem, jednak zdawał się być ubrudzony jakimś ciemnym pyłem zarówno na torsie jak i na twarzy.
-Witam! Nie osiągniemy niczego zwlekając! To co?! Do roboty! HAHA! - zakrzyknął wesoło i roześmiał dość głośno, kładąc dłonie na swych biodrach.

Welt:
Kotowaty wampir ocknął się na moście. Pod nim wolno płynęła sobie rzeczka, z zamiarem pewnie wpłynięcia do oceny za wieledziesiąt lub wieleset kilometrów. Gdyby się rozejrzał, dostrzegły stojącego za nim na środku mostu i wpatrującymi się gdzieś w dal mężczyznę. Miał na sobie elegancką zbroję, na głowie koronę, przez jego polik przechodziła blizna. Miał ciemną brodę, ale za to bystre, czarne oczy. Jego kędzierzawe, krótkie i ciemne włosy zdawały się być równie nieposkromione co lawina. Jednak to on zdawał się nie dostrzec swojego towarzysza, będąc zbyt zajęty rozmyśleniami. Mruknął tylko coś do siebie, co oczywiście - kotowaty usłyszał:
-Będzie trzeba się stąd szybko zbierać i czekać na dobry moment.

Nanaya Byakushitsune:
Mistrzyni Grimoire Heart obudziła się w samym centrum studia fotograficznego, a dokładniej... siedząc na krześle przy aparacie fotograficznym. Z kolei w miejsce modela bądź modelki... stała piękna kobieta o delikatnej budowie. Wyglądała, jakby jej ciało było utworzone z wody, a odziana była w złoto i pianę morską. Rozglądała się uśmiechnięta, jakby czegoś szukając, aż w końcu jej wzrok spoczął na czarodziejce słońca. Wtedy lekko spoważniała, spuściła wzrok i powiedziała:
-W-witam. Będziemy współpracować. Miło... mi... - mówiła powoli i cicho, co jakiś czas zerkając nieufnie na maginię.

Info od MG:
Dzień I
Laen: 100MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Rin: 145MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Never Winter: 230MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Grey Eminence: 0MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Północny Wiatr: 130MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Finn: 230MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Will: 160MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Władca Kasztanów: 200MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Aran: 130MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Samael: 176MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Amney: --- | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Terrenco: 100MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Eris: 115MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Eisaku: 130MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Roe: 130MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Master of Speed: 100MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Ezra al Sorna: 180MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Hotaru: 130 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Ryudogon: 130 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Mikazuki: 130 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ryukehoshi: 100 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ren: 110 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Winter: 100 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Welt: 100 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Nanaya Byakushitsune: 165 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |

Inne: W sprawie tych wątpliwości w podświadomości - jak coś będzie niejasnego z mojego posta - piszcie do mnie na GG/PW/FB. Wówczas wyjaśnię (lub się postaram) o co chodzi. Fabularnie wasze postaci podświadomie o tym wiedzą. Każdy na PW również dostanie informacje kogo dostał. Opisy ich zdolności są jednak uproszczone i bardziej "opisowe", aniżeli techniczne.


Ostatnio zmieniony przez Torashiro dnia Sob Paź 07 2017, 01:05, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559

AutorWiadomość
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 EmptyWto Mar 20 2018, 13:02

MG:

Ren:
Patatajanie przez las było... patatajaniem. Nie było tutaj za bardzo nic do dodania czy do odjęcia. Nie znali tej lokalizacji. Było to coś, co najbardziej utrudniało poszukiwania biblioteki. Wszak gdzie może się ona znajdować? Nie mieli żadnej mapy czy też wcześniej także nie odwiedzali biblioteki. No i nie było w tym mieście mieszkańców. Nie na darmo było opuszczone. Szczęśliwie jednak, nic ich nie atakowało, a Ren ze swojej wiedzy wydedukował dodatkowo, że Persil znany był ze sprawiedliwych ocen, koncentracji na celu i opanowania. Ale widział jedno. Faraon naprawdę wydawał się być napalony na samą myśl o takim przeciwniku.

Laen i Terrenco:
Gigant zaśmiał się cicho na słowa maga prędkości.
-Pod warunkiem, że będziecie mogli się wtrącić. - zauważył olbrzym, nie chcąc udzielać chyba zbyt wielu podpowiedzi. Może nawet było to niezgodne z jakimś tajemnym regulaminem tego miejsca, o którym pojęcia nie mieli. Wiedzieli jednak, że coś tam się dzieje, bo nagle jeden zniknął, ktoś krwawił i ogólnie panie były... bardziej skąpo ubrane. Jedna w samym bikinii i jakieś jedwabnej, półprzezroczystej szarfie czy może bardziej szalu oplatającego jej ciało to tu, to tam, wszystko w kolorach fioletu (Amney), zaś druga... cóż, czerwonawe, skórzane rękawiczki aż do łokci, odsłaniające jednak górę przedramienia, szpilki (też czerwone), ciemne shorty, odsłaniające niemalże tyłek oraz półprzezroczysty biustonosz, odsłaniający jednak górę piersi (Eris). Nawet jak nie mogą z nimi walczyć, to przynajmniej mogą sobie popatrzyć, prawda?

Will i Winter:
Wróżek był typowym wróżkiem. Wolał działać aniżeli myśleć, zastanawiać się lub roztrząsać jakieś plany. W przeciwieństwie do mistrza DHC. Ten bowiem miał calkiem ciekawy plan, nad którym warto było się dłużej zastanowić.
-Hmm... mogę stworzyć barierę, jednak nie wiemy jak wielki jest las i ile by czasu to zajęło. Dodatkowo utrzymanie tak dużej bariery wymaga sporej siły i nakładów. Bez rozkazu może się nie udać. - powiedział Miner.
-Spalenie lasu też nie jest takie proste. Natura sama sobie przeciwdziała. Gorące powietrze może wywołać poruszenie powietrza, wiatr może odciąć las od pełnego spalenia, a także może spaść deszcz. Cholerni magowie umieją latać i bardzo prawdopodobne, że niektórzy zwyczajnie przebiliby się przez tę phy barierę. - rzucił swoim klasycznie narzekającym tonem mężczyzna, który został najnowszą Legendą Willa. Plan był może i genialny, ale wymagał sporego nakładu prac. Trudno powiedzieć czy mieli dość czasu i energii by tak go spożytkować. Zwłaszcza, że gdy oni by to szykowali mogłoby się okazać, że większość wrogów opuściłaby ten las. Może, gdyby mieli jeszcze kogoś...

Władca Kasztanów i Aran:
Gonzales nie był może w najlepszym stanie. Może niedocenienie legend nie było najlepszym rozwiązaniem, jednak nie planował się poddać. Udawanie martwego miało swoje plusy. Nikt nie zwracał szczęśliwie na niego uwagi, przez co jego duszki mogły działać. Część poleciała na miecznika. Ten próbował je rozciąć, jak robił to wcześniej, jednak skończyło się na tym, że pierwszy duszek wybuchł, zasłaniając mu wizję, a kolejne dwa wybuchły tam gdzie miały. Wróg może i przetrwał samodzielnie, ale oparzeń... no dostał trochę. Odbije się to na nim. A jak pozostały duet? Próbowali unikać, jednak tu efekt był bardzo podobny. Mężczyzna z rozciętym pancerzem próbował rzucić coś w duszka, ten jednak uniknął i wkrótce otrzymał poparzenia. A mag ognia? Ten próbował swoimi zaklęciami przeciwdziałać, jednak duszki były szybsze. Pierwszych obrażeń jednak uniknął, zmieniając swoje ciało w ogień. W chwili jednak gdy się zmaterializował, kolejny duszek wybuchł, odrzucając go wprzód. W tym samym czasie Aran przywołał cukierek, mający za zadanie go uleczyć. Rany zaczęły się już leczyć i on sam poczuł się już lepiej. Po chwili pomógł wstać swojemu towarzyszowi. On sam może i nie oberwał, ale był lekko ogłuszony.
-Na mocy rozkazów! Uleczcie się! - rozkazał swym legendom ranny mag ognia. Tym samym duet ich przeciwników powrócił do pełnej sprawności kosztem potężnych zaklęć. W międzyczasie zaś Legenda maga LS wycelowała w męczącego się przeciwnika i... spudłował? Było to tak zaskakujące, że nawet on sam nie dowierzał.
-C-co jest? - rzucił zaskoczony, po czym oboje mogli dostrzec jak niewidzialne coś podnosi ruiny budynku, a następnie zajmuje się rannym chudzielcem, podnosząc go i wycofując się. W powietrzu rozległ się tylko jeden głos:
-Nie polecam... - ale o co do końca chodziło? Nie wiadomo. Wiadomo zaś, że coś niewidzialnego, tak jak mówił wcześniej starzec, ktoś tu jeszcze był.
-Dajmy im spokój. Mamy większy problem. - stwierdził towarzysz Gonza, a na niebie pojawiło się sporo języków ognia. -Wycofajmy się. Weźcie młodego, ja będę nas osłaniał. - powiedział starzec, widząc jak dwie  wrogie legendy szykują się do dalszej walki, a obrażeń... nie mają żadnych. Taka była moc rozkazów.

Welt i Mor:
Koniec końców zdecydowano się zabrać ze sobą Legendę Welta. Ten oczywiście, ocknął go rozkazem, który najwidoczniej pomógł mu także z pewnymi obrażeniami. Mimo to jednak był zdziwiony ich obecnością. Szybko jednak widząc relacje domyślił się co się działo i niezbyt się w to wszystko wtrącał.
-Hmm... korzystając z kanalizacji pewnie w jakąś minutę maksymalnie, choć prędzej obstawiam, że 15 sekund to będzie aż nadto. - stwierdziła spokojnie, po czym zamknęła na moment swoje wodne powieki i czarodziejka GH mogła obserwować, jak z szaty Minae wychodzi kilka pojedynczych, utworzonych z wody węży, a może węgorzy, które następnie wsiąknęły pod ziemię. -Dadzą mi znać co i jak, ruszajmy. - powiedziała spokojnie, po czym ruszyli wprzód. Sama podróż nie była zbyt długa ani też zanadto męcząca. Wkrótce znaleźli się na wybrzeżu rzeki. A to wyglądało całkiem elegancko. Po obu stronach szerokiej na jakieś 30 metrów rzeki w tym miejscu zbudowany był chodnik, ławki oraz latarnie. Piękne miejsce do chodzenia i zwiedzania. Co jakiś czas były jakieś opuszczone budki z jedzeniem, kawiarnie i inne takie. Gdyby miasto tętniło życiem, pewnie byłoby to jedno z ciekawszych miejsc do przyjścia. W oddali, bardziej na południe - widzieli nawet las, który spowił sporą część miasta. -Nie wykrywam nikogo w pobliżu. - powiedziała Legenda Nanayi.

Never, Grey i Samael:
-W takim razie jedźmy. Trzymajcie się blisko mnie, jeśli nie chcecie skończyć jako ofiary zarządcy! - poinformowała Serpensis wsiadając na konia. W sumie wszyscy wsiedli. A z Samaelem usiadła Mavis, która zaczęła opatrywać jego rany. -Ruler of Dessert! - zakrzyknęła gromko, a tumany kurzu i piachu wzbiły się w powietrze. Szorstki piasek spadł na twarz i skórę wszystkich, którzy byli odsłonięci poza Samaelem i Serpensis, początkowo całkowicie zasłaniając wszelaką wizję, że poza własnym wierzchowcem i osobie, z którą ewentualnie się na nim siedziało, nie widzieli niczego. Byli w centrum silnej burzy piaskowej, która nagle zaczęła się rozszerzać, aż w końcu widzieli siebie. Ale co piaskiem dostali to dostali. Znaczy, kto dostał ten dostał. Wtedy też Mavis opuściła barierę i ruszyli. Gdy widzieli wrogich żołnierzy, którzy przypadkiem znaleźli się zbyt blisko... byli oni poharatani od piasku niczym od tysięcy drobnych ostrzy przecinających ich ciało. A kto przeżył umierał. Czy to od ciosu Pietiagorasa, czy sztyletu jego córki bądź miecza Midijskiego władcy. Nie wiedzieli ile tak podróżowali. Ale w końcu zatrzymali się przy jakimś jeziorku. Całkiem sporym. I już nie byli ścigani. Burza piaskowa ustała i wszyscy mogli odpocząć.
-Użyłam iluzji, by zmylić pościg. Powinniśmy być bezpieczni... przynajmniej na ten moment. - powiedziała pierwsza mistrzyni Fairy Tail zsiadając z konia. -Powinniśmy znaleźć schronienie i wpierw opatrzyć rany. Tu mamy dostęp do wody, powinniśmy zabezpieczyć też jedzenie. - zauważyła.

Ezra al Sorna:
Walka Rycerza Kwiatów z prototypowym czołgiem była zaciekła. Xin napierała i zdawała sobie niezbyt wiele robić z prób wojownika z Guan Dao. W tym samym czasie zmęczony łucznik tworzył mini twierdzę dookoła swojego współczesnego towarzysza i ostrzeliwał wrogich minionkow. Z tego co Ezra dostrzegł, im dłużej trwał pojedynek z walczącą w zwarciu legendą, tym stawał się on potężniejszy. Jego pierwsze ataki za wiele nie robiły na rydwanie Qi, ale teraz, zaczynały powoli wgłębiać się w pancerz, choć samemu też miał ciężkie chwile z unikaniem ostrzału oraz bycia staranowanym przez masywną konstrukcję.

Amney i Eris:
Plan szczurzej legendy był kontrowersyjny. Tym bardziej, że kula ognia Eris spudłowała... a może w ogóle niczego tam nie było? Sama towarzyszka ich "stratega" była oburzona, choć jej ubiór składał się defakto z 3 części - stringów, skąpego biustonoszu i półprzezroczystego szarfo-szalika w fioletowym odcieniu, owijanym wokół części jej ciała. Pod tym względem trochę bardziej ubrana była Eris. Nie miała de fakto szaliczka, ale miała za to parę skórzanych, czerwonych rękawiczek aż po łokcie odsłaniające górę przedramienia oraz czerwone szpilki. Zamiast stringów miała szorty, acz tyłek i tak był prawie widoczny. Skąpy biustonosz odsłaniał górę piersi. Ale mimo to zdecydowała się rozebrać. Poświęcenie. Gdy tylko zaczęła to robić, mężczyzna rozkazał reszcie:
-Rozproszcie się i szukajcie. - po czym udał się samodzielnie, wkrótce znikając im z widoku. I Eris sobie tak stała. Z cyckami na wierzchu. Za to Ami znalazła zeszyt i coś do pisania. Mogła teraz narysować półnagą Eris. No i rannego mężczyznę z tych czasów. Nie był on legendą, a był ranny, więc średnio się do poszukiwań obecnie nadawał.

Finn i Mikazuki:
~Nie są zbyt silne. Wciąż mogłyby zawalić budynek bez problemu i pewnie na to liczyli. Obecnie jednak nie są w stanie się przez to przebić.~ stwierdziła spokojnie legenda Mikazukiego. Po chwili sam Mikazuki zaczął analizować sytuację oraz budynek, w jakim się znaleźli. Wyjście było jedno. No, nie licząc okien czy piwnicy, jednak czy prowadziła ona w jakiekolwiek sensowne miejsce? Tego Kamishirosawa nie wiedział. Wiedział natomiast, że ostrzał zdawał się dochodzić zewsząd. Nie tylko z jednej strony. Zupełnie jakby byli otoczeni. W tym samym czasie Finn zaczął działać.
-Z rozkazami można wiele rzeczy zrobić. Nie wiem jednak czy jest tu sens ich używać. - stwierdził spokojnie Hermit, a Mea tylko to potwierdziła:
-Też nie jestem przekonana. - wszak mogli chcieć zachować rozkazy na potem.
-Nie dam rady. Jestem szermierzem, nie czarodziejem. - kolejny plan Finna poszedł w łeb. A ostrzał trwał. I trwał... Sam budynek miał defakto jedno wejście, prowadzące prosto na korytarz. Ńa prawo od wejścia były schody na piętro, gdzie znajdowały się dwie sypialnie. Za schodami, na prawo - wejście do salonu, w którym  na lewo było wejście do sypialni. Nie wchodząc zaś do salonu wchodziło się do kuchni, a idąc dalej - do łazienki. Schodami można też było udać się na dół - do piwnicy.

Wszyscy:
W chwili, gdy nikomu by to nic nie przeszkodziło, w głowach wam pojawiła się... Mapa. Była to przybliżona mapa całego miasta. Wiedzieliście, że zielony obszar to ten las, czarna część to ta spalona, niebieskie - woda, a czerwone punkty - lokalizacje zawodników. Oczywiście przybliżone. Każdy też wiedział, w którym miejscu na mapie on się znajdował.


Info od MG:
Dzień III: Przedpołudnie
Laen: 100 MM | 7 rozkazów (prawa dłoń) | Złamane lewe żebro
Never Winter: 170 MM | 2 rozkazy (lewa dłoń) | Piasek w zbroi, przeszkadza strasznie
Grey Eminence: 0 MM | 4 rozkazy (lewa dłoń), Choukyou (B->A) (1 osoba) 10/10, Choukichi (8 osób) 3/3 | Nie może się skupić, boli głowa, kłopoty z koncentracją, obtarta twarz i skóra od piasku
Finn: 230 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) | Obolały, ale poza tym to nic
Will: 160 MM | 13 rozkazów (lewa dłoń) | Wyspany, wypoczety
Władca Kasztanów: 123MM | 5 rozkazów (prawa dłoń), Flash Kamikadze Ghost! (7 duszków) | Poparzone plecy, bolą jak cholera i pieczą, zlany potem, zmęczony, plecy kompletnie zniszczone, niekiedy widać kości, ledwo może się poruszać
Aran: 27 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) | Poraniona klatka piersiowa
Samael: 143 MM | 4 rozkazy (prawa dłoń) | Czuje się słabo, kręci mu się w głowie, ma problemy z koncentracją, rozcięta klatka piersiowa, krwawi i boli, przebite lewe ramię na wylot włócznią. Krwawi i boli, problemy z poruszaniem
Amney: --- | 5 rozkazów (prawa dłoń) | Zmęczona
Terrenco: 100 MM | 7 rozkazów (lewa dłoń) |
Eris: 105 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ezra al Sorna: 14 MM | 1 rozkaz (prawa dłoń) | Rozcięta twarz, lekko krwawi i piecze, strzała na prawo od lewego barku, blisko szyi, wbita, przeszkadza, rana krwawi i boli, utrudnia władanie lewą ręką, strzała w prawym udzie, trochę utrudnia poruszanie się i boli. Rana krwawi. Zmęczony
Mikazuki: 130 MM | 8 rozkazów (prawa dłoń) |
Ren: 70 MM | 4 rozkazy (lewa dłoń) |
Winter: 100 MM | 12 rozkazów (lewa dłoń) | Wyspany, wypoczety
Welt: 100 MM | 7 rozkazów (lewa dłoń) |
Mor: 165 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |

Termin: Niedziela 27 III godz. 13.00. Bez przedłużeń
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Mikazuki


Mikazuki


Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013

Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 EmptyCzw Mar 22 2018, 17:41

-Hmm-Mruknął w odpowiedzi legendzie Mikazuki i skierował swoje kroki do piwnicy. Chciał sprawdzić czy prowadzi w jakieś sensowne miejsce, czy to tylko zwykła przechowalnia. A także jak wygląda strop i czy jest tam coś do jedzenia i picia.-Im dłużej to trwa, z tym bardziej cwanymi pomysłami mogą przyjść...-Rzucił w myślach legendzie, a następne akcje podjął w zależności od tego co zastał w piwnicy. Jeśli strop był mocny, a w piwnicy znajdowały się zapasy-Gdybyś wszedł do piwnicy, dałbyś radę przenieść barierę tak, by chroniła tylko ją, czy jednak obciążenie domu na stropie i potencjalne dalsze ataki przeciwnika to zbyt wiele? A także, czy dałbyś radę zrobić to tak, by przeciwnikowi wydawało się, że bariera zniknęła w wyniku jego ataków - ale na tyle szybko by faktycznie zawalił budynek?-Upozorowanie własnej śmierci zawsze było dobrym pomysłem, zwłaszcza w grach o przetrwanie. Drugie miejsce też zadowalało Mikazukiego. Gorzej, jeśli przeciwnik dysponował umiejętnościami, które pozwalały ich wyczuć.-Chcę upozorować naszą porażkę, jednak jeśli przeciwnik potrafi nas wyczuć, to na nic ta taktyka. Co sądzisz?-Zapytał "Towarzysza", posiłkując się jeszcze jego opinią, przed wprowadzeniem tego planu w życie. Jeśli jednak w piwnicach faktycznie było przejście dalej, prowadzące jak się wydawało, w jakieś sensowne miejsce, to Mikazuki od razu wprowadziłby ten plan w życie, po prostu dając legendzie odpowiednie instrukcje. Gorzej jeśli piwnica była kiepską kryjówką i nie było w niej żadnego tunelu.-Widzisz przeciwników? Jak oceniasz swoje szanse w nagłej ofensywie?-Zapytał samemu podchodząc do jednego z okien i obserwując okolicę. Stał rzecz jasna daleko od okna, w cieniu, jakie zapewniało mu pomieszczenie. Za dnia jego wzrok nie był w najlepszym stanie, więc sam na siebie nie za bardzo w tej kwestii nie liczył.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3706-mikazuki#71569 https://ftpm.forumpolish.com/t3302-mikazuki#top https://ftpm.forumpolish.com/t3705-mikazuki#71568
Władca Kasztanów


Władca Kasztanów


Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015

Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 EmptyPią Mar 23 2018, 21:02

Byłoby sporym kłamstwem stwierdzenie, że Gonzales miał siły, by walczyć. Jeszcze większym kłamstwem byłoby stwierdzenie, że miał na to ochotę. Mało go szczerze obchodziło, że wrogowie się uleczyli. O wiele bardziej przejmował się tym, że kiedy wcześniej chciał się wycofać, to dziadek go zatrzymywał, a teraz właśnie sam nakazywał mu odwrót. Niby starszy, niby mądrzejszy, niby podległa legenda, a wszystko robił po swojemu i to jeszcze w nie najlepszy sposób. Doprowadziło to do tego, że Gonzales leżał u kresu sił, wściekły i zażenowany.
Spróbował dyskretnie wstać i rozejrzeć się za drogą właściwą na taktyczny odwrót. Zanim jednak ruszyłby nią, użyłby jeszcze Sekretnej techniki trzaskającego pęcherza B, rzucając ją w zgromadzenie przeciwników, po czym odpaliłby Flash Fly C, by w miarę możliwości samemu się oddalić z miejsca tego zdarzenia, szczerze powątpiewając w czyjąkolwiek szczerą i przydatną pomoc.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2681-pjenjanzki-gonza#45826 https://ftpm.forumpolish.com/t2665-gonzo https://ftpm.forumpolish.com/t2682-cos-gonza#45827
Terrenco


Terrenco


Liczba postów : 155
Dołączył/a : 31/10/2016

Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 EmptySob Mar 24 2018, 18:16

- Muehehehe... - i tak co chwila od dłuższego czasu wymrukiwał z siebie co lepszą chwilę jak widział niemal nagie dziewczęta tam gdzieś o. Przez to wszystko wyłączył się na dłuższą chwilę z rozmowy. No dobra, całkowicie się z niej wyłączył. Na tyle, że aż się ślinił na widok takich wypukłości, a co dopiero jak zostały one jeszcze bardziej odkryte! Wohohoho! Nie dość, że musiał przetrzeć usta aby nie zaślinić się to jeszcze nosem pociągać zaczął. Krew leciała z podniecenia ale nie na tyle mocno... jeszcze. Coś tam do niego dotarło po drodze, żeby się gdzieś przenieść teraz czy co. Tak teraz myśląc, póki został rozkojarzony przez dziwny obraz przekazany mu bezpośrednio do głowy, przecież w każdej chwili może przerzucić całą ekipę gdzieś indziej.
- Spokojnie, spokojnie... - zaczął nie odrywając wzroku od pewnych miejsc dwóch pań.
- Za pomocą teleportów w try miga możemy się przenieść gdzieś indziej. Tymczasem wracam do tego co na moment przerwałem... - no i co dalej robił było już raczej wiadomo. Czasem tylko pociągnął nosem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4161-terrenco#83834 https://ftpm.forumpolish.com/t4011-tele-teleport#79578 https://ftpm.forumpolish.com/t4160-terrenco#83833
Never Winter


Never Winter


Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 EmptySob Mar 24 2018, 19:47

PERSPEKTYWA GREY
- Tak... odpocznijmy.
Powiedziałam, wypluwając piasek z ust. Ugh.. To wszystko było takie... piaskowe. Szkoda że nie mogłam powstrzymać tych ziarenek piasku, które wbijały mi się w twarz. Stan reszty drużyny nie był też najlepszy. W takich momentach żałowałam że nie starczyło mi mocy na utrwalenie eterycznego ciała, przez co takie fizyczne obrażenia nic dla mnie by nie znaczyły.
Ale najważniejsze, że przetrwaliśmy tę próbę... Pokonaliśmy prawdopodobnie największe zagrożenie. Co prawda, zostało jeszcze pięciu zarządców, ale miałam cichą nadzieję że już kolejnych za nami nie wyślą, przynajmniej nie do czasu zebrania odpowiednich sił. Jak trudno było mi to przyznać, potrzebowaliśmy jeszcze kilku Legend, aby móc wygrać bez jakiś większych problemów. Czyli wracamy do poszukiwania sojuszników... Nic się w tej kwestii nie zmieniło. Lecz na razie...
- Poza tym - powiedziałam, sama zlatując z gracją. - Powinniśmy pozbyć się tego piasku z siebie, bo to będzie nas dodatkowo męczyło. Na szczęście jest tutaj jezioro, możemy się umyć. Potem zajmiemy się znalezieniem schronienia, jedzenia i jakichkolwiek innych użytecznych rzeczy (też informacji o innych Legendach - przyp. Grey)... Kto wie, może jakąś Legendę nawet uda się znaleźć. Oczywiście, nie powinniśmy zostawać dokładnie w tym miejscu na długo. Dla informacji - nie wiem czy u was, ale do mojej głowy przesłano mapę z przybliżonymi lokacjami wszystkich grup. Oczywiście wiem do jakiej my należymy i nie znam innych... Ale grupy, które są blisko nas, mogą przyjść i spróbować nas zaatakować, gdy właśnie odpoczywamy. Dlatego będzie świetnie też znaleźć miejsce, gdzie możemy mieć widok na okolicę. Dzięki temu możliwe że nas nie zaskoczą, zwłaszcza gdy przygotujemy kilka niespodzianek na nich.
Zaproponowałam dodatkowo. Co prawda, te dodatki sprawią że spędzimy trochę więcej czasu, ale warto było też trochę podnieść morale naszych wojskowych. W sumie mnie jeszcze jedna kwestia interesowała.
- Serpensis-sama, Pietragoras-ou-sama, H'rnesal-sama, Mavis-san. Chciałabym się zapytać jeszcze jednego... Jak bardzo jest dla was męczące użycie Legendary Act? Ile razy dziennie możecie go użyć? Ile godzin potrzebujecie odpocząć, aby móc ponownie go użyć?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1552-superhero-national-funds-czyli-konto-nevera#24439 https://ftpm.forumpolish.com/t1507-never-winter https://ftpm.forumpolish.com/t4758-grey-eminence-interworld-heroic-funds#98602
Will


Will


Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013

Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 EmptyNie Mar 25 2018, 00:29

Wnętrze nastolatka zdawało się przewrócić oczami w całkiem wymowny sposób. Niemniej jednak sam westchnął jedynie, spoglądając na swój nowy nabytek.
- Zamknięta kopuła. Dorzucimy do ognia twojego dzieła i podpalimy las w kilku miejscach - powiedziałby spokojnie nastolatek, dzieląc się swoim spojrzeniem na tę sytuację i przenosząc uwagę na drugiego z magów jakby to tylko od niego zależało. - Lepsze to, niż bieganie bez celu - dodałby jeszcze tylko, czekając na decyzję. Aby to ewentualnie ruszyć w kierunku wyjścia z lasu, czy nakazać swojej legendzie rozprzestrzenienie w ów oparach dymu trucizny drugiej z nich.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1516-takie-tam#23706 https://ftpm.forumpolish.com/t1498-takie-tam-czerwonym-tuszem https://ftpm.forumpolish.com/t1830-krwawe-literki#30645
Winter


Winter


Liczba postów : 539
Dołączył/a : 19/11/2016

Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 EmptyNie Mar 25 2018, 12:49

Białowłosy słuchał tego, jak legendy komentują plan wymyślony przez dzieciaka, który widocznie bardziej się na tym znał od Wintera. Nic zresztą dziwnego, bo chłopak wolał wbijać bez planu, pomimo tego jak nieefektywne to było.
- Nie widzę takiego problemu. W razie czego, Shielder, byłbyś w stanie wykonać coś podobnego do tej kopuły? Może wspólnymi siłami byłoby to mniej męczące? Przykładowo Shielder stworzyłby kopułę, a Miner pokryłby ą twardszą skorupą, by nie było łatwo się przebić... nie wiem czy takie coś jest możliwe, bo nie znam waszych umiejętności aż tak dobrze. Na moje, to nie musimy nawet spalić lasu. Wystarczy, że płomienie chociaż częściowo się rozprzestrzenią. Nadal będzie spora szansa na to, iż przeszkodzimy innym uczestnikom tej "gry". Wątpię by wyszli z tego cało. Może nawet paru odpadnie. - powiedział co on na ten temat myśli. Winter nie znał się zbyt bardzo na wykazywaniu dziur w planach innych, więc nie mógł nic negatywnego powiedzieć. Pewnie, była szansa że nic to nie da. Według białowłosego była ona jednak niewielka. Chociaż 1 osoba powinna zostać dosięgnięta płomieniami i nimi zraniona. Tym samym pewnie odpowiedział Willowi, że podobał mu się jego pomysł.
- A jak podpalimy las i rozniesiemy ogień? Jeżeli podpalimy jedno drzewko, to nim się płomienie rozprowadzą, większość przebije się już przez kopułę. - zapytał, nie mając zbytnio pojęcia. On nie miał ognistych zdolności, i jego legendy tak samo. Chwilowo nie widział zbytnio sposobu na dokonanie tego, ale może mały wiedział coś jeszcze o czym on nie miał pojęcia.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4671-skarbiec-wintera-v2 https://ftpm.forumpolish.com/t4660-winter https://ftpm.forumpolish.com/t4673-od-zimy
Laen


Laen


Liczba postów : 187
Dołączył/a : 09/08/2017

Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 EmptyNie Mar 25 2018, 13:21

Krwistooki nie komentował tego co powiedział sędzia. Wiedział, że i tak nic z niego nie wyciągnie więcej. Nie potrzebował zresztą tych informacji. Jeżeli miało dojść do bitwy, to by do niej i tak doszło. Prędzej czy później. Skupił się bardziej na magu z którym był w grupie. Jego zachowanie było... co najmniej dziwne, według szermierza. Skierował swój wzrok na sytuację, która powodowała u niego takie zachowanie. I zobaczył rozebrane dziewczyny, oraz jakiegoś rannego człowieka. Wyjaśniało to jakoś zachowanie Terrenco, chociaż Laen go nie popierał. Podejrzewał, że spowodowały to prawie nagie panie. Nie raz spotkał osoby, które nie panowały nad swoim popędem seksualnym i śliniły się na widok nagiego ciała kobiet. Zazwyczaj kobiet. Przynajmniej ten nie rzucił się na nie jak na jakąś zwierzynę. Często widział takie przypadki w młodości, kiedy to był niewolnikiem. I szczerze, współczuł osobom które musiały coś takiego przeżywać. Krwistooki zdawał sobie sprawę jak bardzo bolesne są obrażenie emocjonalne, w porównaniu do fizycznych. Z westchnięciem, położył swoją dłoń na rękojeści, by móc zareagować gdyby coś miało ich nagle zaatakować. W końcu, nigdy nie było wiadomo kiedy przeciwna grupa ich zauważy.
- Mam nadzieję, że nie zamierzasz im nic zbędnego robić. Nie wiem czy to z tymi dziewczynami będziemy walczyć, ale wolałbym by obeszło się bez gwałtów. - powiedział neutralnym tonem w stronę maga teleportacji. Wolał by jego tymczasowy sojusznik nie dał się ponieść swoim potrzebom. Ciekawiło go też, co na jego zachowanie twierdziła wiedźma, jednak nie dopytywał się. Wątpił, by ta zamierzała siedzieć cicho.
- Mimo wszystko powinniśmy którąś śledzić, jeżeli zamierzają się rozdzielić. W końcu żeby potem móc ich zaatakować lub zwerbować, musimy znać ich położenie. - powiedział i rozejrzał się co inni o tym myślą. Nie znał się aż tak na planowaniu, ale to było lepsze niż stanie i oglądanie się za nagimi kobietami. Laen w myślach dziękował swojemu dziwnemu wychowaniu, które trochu go otępiło w sprawach emocjonalno-biologicznych.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4750-skrytka-laen-a https://ftpm.forumpolish.com/t4745-laen
Eris


Eris


Liczba postów : 305
Dołączył/a : 22/08/2012

Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 EmptyNie Mar 25 2018, 13:29

Ktoś, kto nie znałby Eris mógłby sądzić, że szepcze pod nosem jakieś skomplikowane zaklęcia. Może takie, która mają pomóc jej w tej ciężkiej sytuacji, albo takie, które mają zabić całą ludzkość. To drugie było w sumie bliższe prawdy. Tak, zdecydowanie musiała jakoś w inny sposób zutylizować jakoś swoje emocje inaczej niż paląc wszystko wokół. - Więc to jest twój plan? Mam tak teraz stać jak kretyn i czekać na to, aż coś może znajdziecie!? Sądziłam, że zwyczajnie wyjdzie, albo zrobi cokolwiek... - ostatnie rzuciła raczej do siebie, po czym zarzuciła włosy na przód, byleby ocalić resztki godności, zaś drugą chwyciła z powrotem za miecz. Nic z tego, nie będzie stała i marzła licząc na to, że ci może znajdą malarza lub nie. Sama też miała zamiar ruszyć z włączonym Decyzyjnym Okiem. A gdzie? Przed siebie? Obierze kierunek, który nie obrała reszta będąc gotowa na ewentualny unik. Tyle, że będzie przypał, jeśli wpadnie na inną grupę. Duży przypał. Potwornie duży przypał. Ale może warto dla oglądania toczącej się głowy Kiszonki.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t117-konto-per-pani-aclarii#385 https://ftpm.forumpolish.com/t115-aclaria-czlek-ktory-powstal-z-martwych https://ftpm.forumpolish.com/t2828-in-flames#48345
Samael


Samael


Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013

Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 EmptyNie Mar 25 2018, 23:06

Białowłosy w dalszym ciągu jeszcze znajdował się wśród żywych, chociaż co to za życie, jeśli w dosyć krótkim czasie otrzymało się dosyć sporo ran, a przez własne gapiostwo nic się nie robiło. Teraz z racji tego jak wygląda jego ciało był bardziej kimś odsuniętym na bok, żeby nie powiedzieć bycie kłodą. Co prawda wydostali się z jednego zagrożenia, jednak to nie oznacza, że już są bezpieczni całkowicie czy coś. Trzeba być ciągle czujnym, a przynajmniej próbować obserwować najbliższą okolicę oraz nasłuchiwać na tyle ile pozwalały zmysły. A po za tym to nie przeszkadzać, słyszał to co mówiła Grey, Wróżek uważał, że w tej chwili nie musi nic samemu mówić, a obecnie tylko spokojnie słuchać. Mag błyskawic w tym czasie zamierza spróbować zająć się sobą, swoimi ranami, dlatego też na ile to jest możliwe, korzysta z bliskiego źródła wody, aby obmyć te miejsca. Stara się to zrobić bez większego pośpiechu, ostrożnie, aby nie utracić w tym czasie większej ilości krwi czy coś przez co doprowadzić do omdlenia. Gdy już to pierwsze zadanie zostanie przez Sama wykonane, wtedy postanawia zrobić to co w przypadku odniesionych ran robił zazwyczaj, czyli skorzystać ze swojej koszuli. W razie czego porwać ją na kilka kawałków, aby móc zając się ich jak największą liczbą i korzystając z nich zrobić coś w stylu tymczasowego opatrunku. W razie jakiś większych problemów, postania skorzystać z pomocy innych w tej drużynie, nie wszystko będzie mógł zapewne zrobić samemu. Gdy i z tym Samael sobie poradzi, wtedy postanawia jak najmniej się poruszać oraz ogólnie nie przeszkadzać, tyle powinien móc zrobić. Natomiast w razie zauważenia czy usłyszenia czegoś niepokojącego w takim wypadku oczywiście informuje pozostałych i liczy na nich.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t589-konto-samael-a#7394 https://ftpm.forumpolish.com/t579-samael#7289 https://ftpm.forumpolish.com/t1096-notatki-samaela#16384
Welt


Welt


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013

Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 EmptyWto Mar 27 2018, 00:54

Nie miał wiele do roboty. Pozostało mu być uroczym i odpoczywać. W końcu był niesiony, a całe bezpieczeństwo zawierzał teraz legendą, czy osóbce połączoną z nim kontraktem. Niemniej jednak znajdywał się ledwie w regeneracyjnym półśnie, pozwalając na to, aby w razie czego kocie uszy wyłapały jakoś zewnętrzne bodźce, a on mógł o tym ostrzec drużynę. Oczywiście marudząc na przeszkody w drzemce. Jeśli takich nie było, bąknąłby coś o przerwie, odpoczynku, postoju, czy wygodnym łóżku. Niech już zinterpretują to jak chcą, a najlepiej ostatnią wersją.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3239-paradoks-paradoksu#60083 https://ftpm.forumpolish.com/t506-kuro https://ftpm.forumpolish.com/t857-miejsce#12283
Ren


Ren


Liczba postów : 182
Dołączył/a : 21/04/2016

Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 EmptyWto Mar 27 2018, 12:28

Podróż rydwanem zdawała się trwać, a ciemnowłosy musiał się poważnie zastanowić, czy aby na pewno nie miał jakiejś odmiany choroby lokomocyjnej. Tego by mu jeszcze brakowało na tym łez padole zwanym życiem. Niemniej jednak postanowił wydusić nawet jakieś pytanie, a dokładniej: - N-Nie masz czegoś do szukania miejsc?
Bo skoro miał mieć wszelkie artefakty to może jakąś uniwersalną mapę, albo inne co też by posiadał. Chociażby patyczek szukający wody. Bo woda z kranu też się liczy, nie?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3727-ubezpieczenie-wypadkowe#72230 https://ftpm.forumpolish.com/t3413-ren-sp-z-o-o#64315 https://ftpm.forumpolish.com/t3682-mniej-niz-zero#70965
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 EmptyWto Mar 27 2018, 13:27

Ostrzał wydawał się równie nieprzydatny co potencjalny wymarsz. Dlatego tez policjant westchnął. Na co robić tyle niepotrzebnych akcji, kiedy to bariera może okazać się podpucha.
- Może zamiast tracić czas, zastawmy dookoła pułapki. Jeśli będą chcieli wyjść to w nie wejdą, nie? A jeśli już to zrobili to wracając do schronienia i tak w nie wejdą. Można dać je tak ze zawala wtedy budynek nie? - luźna sugestia bez zobowiązań, bo to nie w jego mocy było układanie ów pułapek. Sam uważałby tylko na otoczenie, czy w przypadku jakiegoś bardziej określonego ataku zasugerował obronę w wykonaniu Sabre. Co jednak z resztą? Miał w końcu pewną kwestię do poruszenia. - Co sądzicie o demonach? - zapytałby tylko, bo mogli chyba zamienić parę słów.


Ostatnio zmieniony przez Finn dnia Wto Mar 27 2018, 23:07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Aran


Aran


Liczba postów : 84
Dołączył/a : 20/05/2017

Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 EmptyWto Mar 27 2018, 14:30

Widząc jak ranny chudzielec jest unoszony przez niewidzialną siłę oraz narastające zdenerwowanie w umyśle białowłosego przewijały się same kwieciste wiązanki. Wprost kipiał z nerwów. Dane mu było jednak dostrzec moc rozkazów, które w mgnieniu oka uzdrowiły dwie ranne legendy. Puff i po ranach ani śladu.
-Niesamowite...-von Baar rzucił okiem na swoją dłoń i 5 znajdujących się tam rozkazów. O ile w ogóle zaliczały się do zaklęć, były to najpotężniejsze czary leczące, jakie miał okazję ujrzeć do tej pory. Nigdy wcześniej nie widział magii, która w tak krótkim czasie wyleczyłyby takie rany. Musiał jednak przyznać Ognistemu Starcowi rację. Czas się ulotnić. Szkoda tylko, że bez nagrody, której tak pożądał.
-Zbieramy się.-wysyczał gniewnie, po czym zerwał się na równe nogi, podbiegł do Gonza i wraz z Łucznikiem zaczęli biec w stronę szkoły. Był pewien, że Starzec i jego ogniste sztuczki dadzą im szanse na bezpieczne opuszczenie tej strefy.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4207-aran-von-baar#85735 https://ftpm.forumpolish.com/t3997-aran
Ezra Al Sorna


Ezra Al Sorna


Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015

Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 EmptyPią Mar 30 2018, 13:22

Ezra obserwował starcie, zastanawiając się co zrobić. Kończyło mu się MM, był ranny i potwornie zmęczony. Na dodatek wyglądało na to, że przeciwnicy mają znaczną przewagę. Co prawda Xin robiła co mogła, ale wroga Legenda nie należała do słabych.

Mag dobędzie zdobycznego minstrelskiego miecza i krzyknie wystarczająco głośno, by być usłyszanym pomimo chaosu walki:
- Xin, wycofaj się! Zaatakuj fortyfikacje i zabij maga! Kupię ci trochę czasu!
Następnie spojrzy na wrogą Legendę i skinie mu lekko głową z uznaniem.
- Nazywam się Ezra Al Sorna. Wątpię, że równie chętnie zdradzisz mi swoje imię, ale mam dla ciebie propozycję! Dołącz do nas! Razem mamy większe szanse na wygraną i spełnienie twojego marzenia! - krzyknie, jednocześnie sugerując, że zawarł już przynajmniej jeden sojusz. - Jesteś silny, a ja nie chcę marnować sił na niepotrzebną walkę! Pozwolimy odejść twoim sojusznikom jeśli się zgodzisz do nas dołączyć!
Jeśli Legenda go zaatakuje, to użyje Festin, aby pozostać w bezpiecznej odległości. Może i nie miał szans w starciu, ale jeśli przeciwnik się nie zgodzi, to przynajmniej kupi Xin trochę czasu.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3310-konto-ezry https://ftpm.forumpolish.com/t3264-ezra-al-sorna
Sponsored content





Opuszczone Miasto - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 16 Empty

Powrót do góry Go down
 
Opuszczone Miasto
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 16 z 25Idź do strony : Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 20 ... 25  Next
 Similar topics
-
» Opuszczone tereny fabryczne
» Lutea - miasto
» Zniszczone Miasto
» Miasto Klae
» Miasto zaginionych

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Inne tereny :: Pozostałe kraje :: Norgath
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.