HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Opuszczone Miasto - Page 12




 

Share
 

 Opuszczone Miasto

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 18 ... 25  Next
AutorWiadomość
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 EmptyNie Paź 01 2017, 15:47

First topic message reminder :

Opuszczone miasto to tak naprawdę ogromna, niezamieszkała metropolia zbudowana z ciemnego kamienia. Idąc szerokimi ulicami tego miasta przytłacza człowieka zarówno jego ogrom, jak i przerażająca cisza przerywana niekiedy tylko podmuchami wiatru. Mimo braku w niej jakiejkolwiek żywej duszy, same budynki nie wyglądają na zaniedbane czy też porzucone w popłochu. Nie ma śladów żadnych uszkodzeń, a wyposażenie budynków nie nosi żadnych śladów zniszczeń innych niż zwyczajnego użytkowania. Znajdą się tu też normalne zapasy żywności, energii elektrycznej czy koców. Jedyne czego brakuje to... mieszkańców. No i mała ilość parków sprawia, że powietrze na ulicach zdaje się być suche i stęchłe.

MG:

Przed bramami miasta:
Na wydarzenie opatrzone dumną nazwą "Bitwy Legend" ściągnęła prawdziwa rzesza ludzi. Niektórzy skuszeni obietnicą spełnienia marzenia, niektórzy pewnie sprawdzenia swoich zdolności, jeszcze inni odkryciem co się wyprawia w tym nowym kraju, a jeszcze inni być może z zupełnie innych, znanych samemu sobie. Grunt, że zebrało się tutaj naprawdę sporo osób, tworząc dość spory tłum przed bramami miasta. Bo to właśnie tu mieli się udać. Tak wiedzieli, tak czuli wszyscy, którzy zdecydowali się wziąć udział w owej bitwie. Jednak bramy były zamknięte, ale tak samo, jak wszyscy instynktownie czuli gdzie mają się udać, tak w ten sam sposób wiedzieli, że zaraz się zacznie. Jak tylko zbiorą się wszyscy. A gdy tylko to się stało i tłum urósł jeszcze bardziej, nad bramą pojawiła się zakapturzona postać, która spojrzała na wszystkich zebranych i przemówiła donośnym głosem:
-Witajcie! - męski ton w każdym uchu rozbrzmiewał w języku, który znali najlepiej. -Gratuluję wytrwałości i motywacji by się tu dostać. Dla takich ludzi przyjemnością będzie spełnienie życzenia! - kontynuował, a wtedy wszyscy poczuli, jak zaczyna im lekko szczypać wierzch dłoni, a gdy nań spojrzeli, dostrzegliby coś na wzór 5 trójkątów, których wierzchołki schodzą się do centrum. Coś jak kwiat -Jednak nie będziecie walczyć sami! Na waszych dłoniach umieściłem 5 rozkazów! Każdy z nich pozwala wam walczyć ramię w ramię z Legendą! Bohaterami zamierzchłych czasów! Tymi, którzy zapisali się złotymi literami w historii! Każdy z nich posiada swoje imię. Każdy z nich posiada 5 słów, które go definiują. Znając je, możecie użyć jednego z rozkazów, by odwołać cudzego Bohatera. Wystarczy wypowiedzieć jego imię oraz właśnie te 5 słów by wyeliminować ostatecznie z konkurencji Legendę rywala. Słowa ta są tym, co definiowało te wyjątkowe osoby. A wskazówki o nich rozmieściłem po całym mieście! Dodatkowo, za każdy posiadany rozkaz możecie mieć więcej własnych Legend, o ile dana Legenda nie jest już do kogoś przypisana. Możecie też użyć ich by wzmocnić działania waszych Bohaterów lub w ostateczności uciec z Opuszczonego Miasta! Jednak kto chciałby utracić możliwość spełnienia własnego życzenia!? - rzucił donośnie przedstawiając zasady owych "5 rozkazów", nie zagłębiając się jednak w tę kwestię zanadto. -Ponadto, raz zużyte zaklęcie nie odnowi się nigdy. Możecie natomiast zyskać nowe, zabierając je przeciwnikom... np. ucinając im dłoń z rozkazami. - powiedział, po czym roześmiał się, jakby opowiedział naprawdę dobry dowcip. Jednak, czy na pewno był to dowcip? -Swoich bohaterów poznacie, gdy wpuszczę was do Miasta! I pamiętajcie... oni też chcą spełnić swoje życzenie, więc walczcie! Walczcie i spełnijcie marzenia! - następnie zaś rozłożył ręce, a obok niego pojawiła się szóstka innych postaci. -Poznajcie zwierzchników tejże bitwy. Będą oni czuwali nad prawidłowym przebiegiem waszej walki o spełnienie życzenia! - oj, a były to naprawdę ciekawe osoby. Poczynając od lewej, była to opalona, powabna kobieta, odziana w elegancki, acz kusy strój, zwiewny i jedwabny, wszystko to w odcieniach czerwieni. Jej długie, czarne włosy opadały jej na plecy, a złote ozdoby lśniły, sprawiając, że automatycznie przykuła wzrok większości mężczyzn. Zaraz obok, a dokładniej za wszystkim stał... olbrzym. Z 10 metrów wzrostu miał minimum. Potężnie zbudowany, kosturem, który kiedyś możliwe, że był jakimś drzewem, lecz ogołocony został z wszelkich gałęzi i korzeni oraz z brodą. Natomiast kolejną osobą był przy kości mężczyzna z udźcem kurczaka w dłoni, którym właśnie się zajadał. Mimo wszystko, jego twarz była całkiem pogodna i przywodziła na myśl jakiegoś "wujka dobrą radę". Obok niego stał chudy mężczyzna w płaszczu. Nie wyróżniał się niczym specjalnym, poza lekko nieobecnym spojrzeniem skierowanym gdzieś za horyzont. Miał bladą skórę. Obok niego natomiast stała młoda kobieta. Nie wyglądała tak imponująca jak kobieta w czerwieni, jednak miała w sobie coś uroczego, coś, co sprawiało, że na jej widok wszyscy czuli się miło i bezpiecznie, choć ona sama zdawała się być lekko przytłoczona całym tłumem, który na nią patrzył. I wreszcie, ostatnią osobą był mężczyzna odziany w eleganckie zdobione szaty, z starannie ostrzyżonym zarostem, jednak wyrozumiałym spojrzeniu. Acz miał w sobie coś, co jasno wskazywało, że ma on w sobie tajemniczą siłę, charyzmę, która sprawia, że nie jest on kimś pierwszym, lepszym. -Jeśli któryś z zarządców uzna, że przyłożyliście się do zachowania prawidłowego przebiegu bitwy, wówczas może was nagrodzić dodatkowymi Rozkazami! - dodał jeszcze, a następnie czas na "grand opening" -Teraz, kiedy wszystko już zostało wypowiedziane, zapraszam! Niech rozpocznie się bitwa! - a następnie wszystkich otoczyła jasnobłękitna energia i przeniosła w różne części miasta nie dając za bardzo możliwości zadania jakichkolwiek pytań. Jednak, gdy jakiekolwiek wątpliwości pojawiały się w głowach magów, były one niemalże natychmiastowo wyjaśnione w ich podświadomości...

Laen:
Mag prędkości ocknął się leżąc na kanapie w apartamencie. I to dość wysoko umiejscowionym. Chyba na trzydziestym piętrze. Pierwszym, co rzuciło mu się w oczy po tym "przebudzeniu" były otwarte, szklane drzwi, prowadzące na balkon. A z niego rozciągał się naprawdę wspaniały widok na całą panoramę Opuszczonego Miasta, które zdawało się ciągnąć jak okiem sięgnął. Nie licząc tych miejsc, gdzie widok zasłaniały inne wieżowce. A tych było tu wiele. Z kolei po rozejrzeniu się po pokoju dostrzegłby przy lustrze jasnowłosego mężczyznę, który się właśnie w nim przeglądał. Ten spojrzałby swoimi błękitnymi oczami na maga prędkości i powiedziałby:
-Och wstałeś. To dobrze. Będziemy współpracować. - po czym wrócił do przyglądania się w lustrze. -Raaany, jak łatwo w tych czasach zadbać o swój wygląd. - dodał z wyraźnym podziwem. Mężczyzna ten posiadał na plecach łuk, a przy pasie kołczan. Odziany był w skórzaną zbroję oraz płaszcz w odcieniach zieleni. Po chwili, gdy uznał, że już lepiej wyglądać nie może (a przystojny był, to trzeba było mu przyznać, podszedł i usiadł na krześle naprzeciwko czarodzieja i rzekł -Jakiś plan? Czy idziemy solować całą resztę?

Rin:
Czarodziejka gwiazd znajdowała się na środku jakiegoś dużego skrzyżowania. Grunt, że miasto było opuszczone, dlatego nic tu nie jeździło, więc mogła czuć się bezpiecznie. Naprzeciwko niej z kolei stała wysoka kobieta, odziana w zielone, skórzane ciuchy. W ręku miała kostur, który na szczycie rozgałęział się i siedział obecnie na nim jakiś wróbelek, który delikatnie zaćwierkał.
-Miło poznać. Liczę, że razem sięgniemy po nasze marzenia. - przywitała się miło, po czym dodała -Zejdźmy może gdzieś w cień. - powiedziała, po czym chwyciła dziewczynę za dłoń i pobiegły pod jeden z wieżowców, wchodząc do środka. -No. Tutaj nie jesteśmy na widoku. A nie chciałabym być zaatakowana od razu. - powiedziała, po czym dodała -Nie lubię tego miejsca. Za mało tu zieleni. Jeżeli dasz mi trochę czasu, mogę przemienić część tego miasta w las. Powietrze na tym na pewno zyska. - dodała uśmiechając się szeroko.

Never i Grey:
Ten duet znalazł się w magazynie. W jednym magazynie, jednak na jego dwóch końcach. Nie był to bowiem zwykły duet. Teoretycznie byli dwoma odmiennymi istotami, dlatego każdy z nich miał przypisaną do siebie Legendę i każdy z nich miał oddzielne Rozkazy. Ale jednocześnie... byli jednym magiem. Dlatego nie zostali tak rozdzieleni jak reszta. Jednak każdy z nich wpierw musiał sprostać Bohaterowi, który został mu wybrany. Never jednak się potknął, tak, że padł na twarz na ziemię. A gdy podniósł wzrok, stał przed nim rosły, potężnie zbudowany mężczyzna ogolonej, poważnej i surowej twarzy. Jednak lekko się uśmiechnął.
-No! Tak należy witać władcę! - ryknął głośno wyraźnie zadowolony z tego, jak zareagował (niechcący) Winter. Po chwili lekko się nachylił -To co?! Czas siać rozpierdziel, hę!? - znów ryknął. Jeszcze trochę i nam tu superbohater ogłuchnie. Grey naturalnie to też słyszała. Jednak ona miała przed sobą... dziewczynkę. Może z 10letnią maksymalnie na oko? Była bosa, ubrana w białą sukienkę oraz z długimi blond włosami aż do ziemi. Spoglądała ona z przejęciem na Eminence i rzuciła cicho:
-W-wróżka? - spytała, po czym próbowała lekko dotknąć lewitującej istotki. A gdy to się stało (bądź też nie), odskoczyła lekko z piskiem jak nastolatka i krzyknęła głośno i radośnie -Wróżka! Wróżka! Hej, hej! Macie ogony? Dlaczego tak mało się pojawiacie? Co zazwyczaj robicie? Jak się bawicie? Gdzie mieszkacie? - była tak szczęśliwa, że chyba jej życzenie zostało już spełnione. Jednak ten pisk zwrócił uwagę krzykliwego faceta, z którym był Never.
-KTO TAM!? - ryknął, szykując się do walki.

Północny Wiatr:
Magnus ocknął się, siedząc na schodach prowadzących do jakiegoś dużego budynku. Chyba muzeum. Schody prowadziły w dół, na rozległy plac, na środku którego stał imponujący, minimum kilkunastometrowy filar. A przed nim, na samym dole schodów, stał mężczyzna w sile wieku. Miał może z czterdzieści do pięćdziesięciu lat, ciemne włosy, kilkudniowy zarost oraz... szczerzył się do czarodzieja. Ubrany był w kitel lekarski. Gdy dostrzegł, że Mędrzec Powietrza się ocknął, zaczął powoli iść w jego stronę, mówiąc tym samym:
-Witam, witam. Niebezpiecznie jest tak siedzieć, gdy wokół... tyle szaleńców, nieprawdaż? - rozpoczął mówiąc cichym, lekko może wręcz syczącym głosem. -Lepiej nie dać im się złapać, mam rację? Trzeba ich wyleczyć. Tak! Wyleczyć. Co ty na to? - spytał, wystawiając do maga rękę, jakby chcąc tym samym potwierdzić ich "umowę" oraz pomóc wstać. Jednak, gdyby czarodziej dotknął go, wtedy poczułby, jak przez jego rękę przebiega ogromny wręcz ból, a osobnik przed nim lekko zachichotałby i powiedziałby -Ups... wybacz... przyzwyczajenie... hehehe...

Finn:
Policjant ocknął się w parku. Stał, opierając się o drzewo. O to samo drzewo, tylko z boku, opierał się też inny mężczyzna o podobnym wzroście. Miał dziwnie znajome rysy twarzy, jasnobrązowe oczy oraz włosy, ubrany był w solidnie wykonaną zbroję, przy pasie miał miecz, a na plecach - jakiś płaszcz bądź pelerynę. Ta, zaczepiona o zbroję była specjalnymi, metalowymi spinkami, na których znajdował się jakiś herb.
-Zaszczyt to poznać i móc współpracować. - powiedział spokojnym, męskim tonem. -Proponuję znaleźć bezpieczne schronienie oraz sojuszników. Wątpię by wielu zdecydowało się walczyć samemu, przeciwko wielu. - zasugerował kolejne kroki.

Will:
Mistrz Death's Head Caucus ocknął się, siedząc w pierwszym rzędzie w teatrze. Na scenie przed nim znajdował się za to potężnie zbudowany, rosły mężczyzna w zbroi, z mieczem u pasa, krótko ściętych rudych włosach oraz brązowych oczach.
-Ach! Jak to dobrze widzieć, że już wstałeś! Dobrze! Dobrze! Można działać! Tak! Pokazać im, że to właśnie nam przysługuje życzenie! Nam i nikomu innemu! - rozpoczął swą podniosłą przemowę, mocno przy tym gestykulując -Jednakże... nie jesteś za młody na tak brutalne walki? Dzieci nie powinno posyłać się na wojnę. Jesteś świadomy tego, w co się wpakowałeś młody? - przy ostatnich słowach podszedł trochę bliżej, klękając na skraju sceny i patrząc Willowi w oczy.

Władca Kasztanów:
Gonzales nie miał chyba szczęścia. Obudził się bowiem w sali lekcyjnej, a tuż przed nim stał starszy mężczyzna z kosturem oraz brodą. Miał surowy wyraz twarzy i gdyby nie fakt, że odziany był w lnianą koszulę oraz płaszcz, mógłby skojarzyć się z nauczycielem.
-Obudziłeś się. - stwierdził głosem, w którym dało się czuć lekką irytację, jednak czy faktem spania czy byciem młodocianym? Trudno było to powiedzieć. -Zostaniemy tu. To dobry punkt obserwacyjny oraz zdobywania wiedzy. Łatwy do obrony i kontroli. - oznajmił, po czym podszedł do tablicy i zaczął na niej rysować jakieś runy. -Znasz się na tym? - spytał jeszcze młodego wróżka, nie odwracając wzroku.

Aran:
Mężczyzna znajdował się w sypialni w jakimś mieszkaniu. Nie było ono może najwyższych lotów, ale przynajmniej łóżko było wygodne. Naprzeciwko niego znajdował się mężczyzna odziany w zbroję oraz na to nałożony skórzany płaszcz. Przez ramię miał przełożony łuk, a przy pasie - kołczan. Miał spokojny wyraz twarzy, a na czole - prostą koronę. Na zbroi widniał też jakiś herb, jednak był on dość mocno zamazany.
-Chodź. Nie możemy zwlekać cały dzień, gdy inni zaczynają już działać. Pośpisz sobie po wszystkim. Albo po śmierci. - mruknął, po czym wyszedł z pokoju, najwidoczniej nie planując stracić więcej czasu.

Samael:
Mistrz Fairy Tail znajdował się z kolei na placu zabaw pośrodku jakiegoś blokowiska. Siedział akurat na ławce, a gdy spojrzał w bok ujrzał siedzącą na oparciu tej ławki kobietę. Brodę miał wysoko uniesioną, była opalona, szczupła, ponętna dla męskiego oka. Podobnie jak kobieta w czerwieni przed bramami miasta, jej strój był podobny. Jednak zamiast czerwieni, dominowały w niej odcienie jasne, piaskowe. Ogólnie wyglądałaby naprawdę ładnie, gdyby nie spojrzała na maga błyskawic z pogardą i nie wysyczała przez zaciśnięte zęby:
-Ile mam czekać, aż wreszcie mi się pokłonisz? - warknęła, po czym dodała -Jak w ogóle śmiesz siedzieć tam, gdzie ja? - oj, była wkurzona jak na kobietę w połowie jej lat dwudziestych. Jednak ta mimika skutecznie odstrasza wszelkich adoratorów. -Pozwól, że wyjaśnię ci, co teraz zrobimy. Znajdziesz godną mnie salę, skąd przejmiemy władzę nad tą ruiną i innymi prymitywami, którzy się tu znaleźli. - powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Amney:
Amney stała sobie natomiast w ciemnym zaułku. Ot, jakaś wąska, ciemna uliczka, między jedną szeroką ulicą a drugą, a nad nią - wielkie wieżowce rzucające cień tak wielki, że trudno było tu cokolwiek dostrzec. Pewnie nawet nie dostrzegłaby mężczyzny stojącego tuż obok niej, gdyby ten się nie odezwał. Niestety, trudno było go dostrzec w tym bladym świetle. Wiedziała natomiast, że był odziany na czarno, chyba elegancko, był szczupły i przeciętnego wzrostu. Wyglądał elegancko, choć prosto. Z twarzy dosłownie podobny do nikogo. Jedynie elegancko przycięty zarost dookoła ust go wyróżniał.
-Witam. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze razem pracować. - mówił cicho i spokojnie. -Proponuję nie wychylać się, zebrać informacje i czekać na odpowiednią okazję. - zasugerował.

Terrenco:
Chłopak znajdował się na recepcji jakiejś dużej biblioteki. Trochę pachniało tu starzyzną oraz kurzem, ale w tym wszystkim dało się słyszeć lekkie nucenie piosenki. Gdyby się mag rozejrzał, dostrzegłby młodą dziewczynę ubraną jak stereotypowa wiedźma - czarna szata, szpiczasty kapelusz, tylko ze sporą stertą książek radośnie sobie mruczącą jakąś melodię pod nosem i przechodzącą z jednej półki do drugiej, przy pomocy magii powiększając i tak już spory stos w jej rączkach. Po chwili, gdy stwierdziła, że to już wszystko odwróciła się i, choć książki zdawały się zasłaniać jej wszelaką wizję, dostrzegła czarodzieja. W ten samej chwili wszystkie książki odleciały, formując krąg dookoła duetu.
-Och, to do ciebie zostałam dopisana? Miło mi poznać! - powiedziała miłym dla ucha, dziewczęcym głosem. -Zostańmy tu trochę. Jak odkryjemy atrybuty innych Legend, będziemy mogli ich unicestwić nawet się stąd nie ruszając. A gdzie indziej znajdziemy dość wiedzy, jak nie tutaj? - spytała uśmiechając się uroczo.

Eris:
Dziewczyna ocknęła się w piwnicy. Światło żarówki mrugało, jakby ta miała zaraz przestać działać. Z sufitu co jakiś czas kapała kropla wody. Chyba trafiła do jednej z tych "gorszych" piwnic. Co gorsza, widziała jakiś wężowy ogon, który kierował się w cień, a stamtąd parę gadzich oczu.
-Witaj... - powiedział właściciel owych oczu, z lekkim syknięciem. Po chwili też wysunął się bardziej w światło. Była to istota wężowata, której tułów był może ludzki, ale od pasa w dół, był już wężowy. Całe ciało pokryte miał łuskami, przy "pasie" miał dwie katany, a na torsie i głowie - zbroję i hełm samuraja. -Ssssspróbujmy może najpierw wyjśśśść ssssstąd. - zasugerował, choć chyba gady lubią takie klimaty jak ta piwnica. -Wtedy można działaćććććć. - dodał.

Eisaku:
Czarodziej metalu obudził się w jakiejś jadłodajni. Siedział przy stole, a przy nim siedział również jakiś mężczyzna. Najchudszy to on nie był, widać było, że lubi sobie dobrze zjeść. Co zresztą teraz też robił. Gdy zorientował się, że jednak jego towarzysz kontaktuje, przełknął, wytarł elegancko chusteczką usta i powiedział radosnym tonem.
-Miło poznać! Obyśmy razem dokonali genialnego odkrycia! - rzucił dość głośno, a przez jego dość energetyczny ruch głową oraz szybkie uniesienie ręki w geście powitania, jego czarne afro lekko zafalowało.  Ubrany był w elegancki garnitur i posiadał monokl. -Jednak przed tym wszystkim, proponuję się solidnie najeść. Nic nie wychodzi dobrze na pusty żołądek! Haha! - zaśmiał się wesoło, po czym dodał -Choć byłoby jeszcze lepiej zjeść w większym gronie, nie uważasz?

Roe:
Dziewczyna znalazła się na spacerniaku w więzieniu. Oczywiście, była cisza i tylko wiatr wydawał jakikolwiek dźwięk, gdy nagle nie usłyszała prychnięcia. Na jednej z ławek znajdował się chudy mężczyzna o bladym kolorze skóry. Ubrany był w elegancką, zdobioną szatę oraz posiadał sygnet na prawej dłoni. Wydawał się trochę zmizerniały.
-Więc mi się trafiła dziewczynka. Cudownie. Jakby gorzej już być nie mogło. Może jeszcze wiedźma? - rzucił wyraźnie zawiedziony "przydziałem". -Czyli robimy tak. Ty się chowasz i nie dajesz się zabić, a ja dobijam tych co uciekli z walk, pasuje? - spytał po chwili, chyba godząc się z myślą, że musi się jej słuchać.

Master of Speed:
Chłopak obudził się na siłowni. Zapach jak to zapach na siłowni. Niezbyt przyjemny. Jednak to, co zwróciło jego uwagę był mężczyzna naprzeciwko niego. Umięśniony, wysoki, odziany w skórzaną zbroję z metalowym napierśnikiem, ciepły skórzany płaszcz oraz z mieczem przy pasie.
-Witaj. Naszym celem jest spełnić swe pragnienia, pozwolisz więc, że zasugeruję kolejne kroki? - przedstawił się od razu przechodząc do sedna sprawy, licząc się jednak z tym, że wpierw jego towarzysz może mieć coś do powiedzenia...

Ezra al Sorna:
Mag Grimoire Heart znajdował się na trybunach stadionu baseballowego, na samym dole trybun. Tuż nad polem do gry. Na nim natomiast znajdowała się młoda kobieta o jasnej skórze, powabnej figurze i misternie wykutej zbroi. Klęczała sprawdzając podłoże, po czym mruknęła:
-Hm... może być. Tylko mało. - po czym się wyprostowała i odwróciła do Ezry. Zmierzyła go wzrokiem. Był to wzrok jasno mówiący, że nie traktuje go jak równego sobie. To ona była tutaj tą ważniejszą. -Serio? - rzuciła wyraźnie zawiedziona. -Dali mi kadłubka? - westchnęła. Może, gdyby jej twarz rozjaśnił uśmiech lub chociaż delikatny spokój, a nie duma, wywyższenie i pogarda byłaby naprawdę piękną, urodziwą kobietą. -Może jeszcze mam cię niańczyć? - warknęła, widząc energetyczną rękę czarodzieja -Grunt, że chociaż próbujesz... - dodała z westchnięciem, próbując chyba znaleźć choć jeden pozytyw w całej tej sytuacji.

Hotaru:
Różowołosa czarodziejka ocknęła się w biurze w jakiejś fabryce. Siedziała za biurkiem tak, że mężczyzna w sile wieku, który siedział na przeciwko niej, wyglądał jakby to on został tu wezwany przez nią. Był to wysoki, umięśniony osobnik, z delikatnym zarostem na twarzy oraz czarną, metalową protezą ręki. Spojrzał na nią ze zdziwieniem i stwierdził z westchnięciem:
-Ech, wolałbym nie zostać wezwany jako obrońca. - stwierdził z przekąsem, po czym spojrzał na czarodziejkę przed nim -To zaszczyt poznać. Będziemy współpracować celem wygrania tej bitwy. - powiedział, na szybko podsumowując to kim jest. Jego ton był spokojny, męski i opanowany. Nie kojarzył się w ogóle z jego wcześniejszym narzekaniem -Proponuję znaleźć innych i założyć sojusz. W grupie mamy większe szanse przetrwania do dalszych etapów bitw. Działając pojedynczo mamy mniejsze szanse powodzenia. - zasugerował.

Ryudogon:
Mag po kilku przejściach z demonami ocknął się... w burdelu. Dokładniej to naprzeciwko akurat jednego z podwyższeń, na którego środku znajdowała się rura do tańczenia. Szkoda, że to miasto było Opuszczone i nie było komu na niej tańczyć... chociaż... czy aby na pewno?
-Możemy stąd wyjść? Nie czuję się tu zbyt... komfortowo. - dobiegł do jego uszu kobiecy głos. Za nim stała kobieta odziana w skórzane ubranie, które zostało również wyprawione w taki sposób, by zapewniało niezbędne bezpieczeństwo w razie walki. Zaczęła również kierować się w stronę wyjścia z tej sali.

Mikazuki:
Chłopak obudził się w kwiaciarni. Zapach kwiatów, choć niewatpliwie ładny i przyjemny, był jednak tutaj aż w zbyt wielkim natężeniu, co niekoniecznie dodawało im uroku. Siedział na jakimś fotelu, a przed nim, trochę z przodu jakiś mężczyzna odziany w zbroję, z krótkim sztyletem przy pasie. Obrócił się on twarzą do Mikazukiego, a widząc, że ten już się obudził wystawił do niego rękę, najpewniej chcąc pomóc mu wstać.
-Jak rozumiem, będziemy współpracować. Proponuję rozpocząć od pertraktacji z innymi. Pojedyncze jednostki są łatwymi celami, stąd unifikowanie się uważam za istotne. - zaproponował, trzymając rękę wystawioną do maga. Miał czarne włosy i brodę, oraz uważne spojrzenie szarych tęczówek, wpatrujących się intensywnie w rozmówcę.

Ryukehoshi:
Mag iluzji obudził się na recepcji w hotelu. A dokładniej to ocknął się, bo stał za ladą. Jakby przyjmował gościa. Przed nim natomiast stał mężczyzna. Potężnie zbudowany, odziany w zbroję płytową z delikatnym wizerunkiem krwawego kwiatu. Na plecach miał z kolei eleganckie, misternie wykonane Guan Dao. Skinął on głową, a jego czarne włosy opadły mu delikatnie na oczy. Odgarnął je na bok i spojrzał swoimi brązowymi oczami na maga złudzenia.
-Honorem jest poznać innego gotowego ruszyć po spełnienie marzenia. - powiedział na powitanie, po czym dodał -Bez działania nie dokonuje się odkryć, ani nie tworzy się historii. Nie możemy czekać.

Ren:
Trudno powiedzieć, by Ren sam się tu znalazł. Bardziej - on sam nie wiedział dlaczego tu jest. Jakaś magiczna siła musiała jednak uznać, że skoro wziął i wypełnił ankietę dodaną kiedyś tam do Fiore News, a ta została w jego pamięci, najwyraźniej chce wziąć udział. Tak oto znalazł się wpierw przed bramą, a następnie... w kostnicy. Leżał właśnie na stole do przeprowadzania sekcji zwłok, a przed nim stał ciemnoskóry mężczyzna, choć jego skóra miała ten "jaśniejszy" odcień brązu. Miał lekko przymróżone, jakby z niewyspania oczy, jasne, brązowe włosy, niekiedy wręcz zdające się przechodzić w blond oraz zmęczone, zielone oczy. Odziany był w lekką, jedwabną tunikę, misternie wyszywaną złotą nicią, a do tego na jego szyi, nadgarstkach i kostkach znajdowały się złote ozdoby, bardzo podobne do tych, które nosiła czerwona kobieta nad bramą. Na głowie miał złoty diadem.
-Och... obudziłeś się... szkoda... - stwierdził ziewając, po czym dodał -Najchętniej to przespałbym tę całą bitwę i brał udział dopiero w jej podsumowaniu. Co ty na to? - spytał znudzony, patrząc na swojego "towarzysza".

Winter:
Mag obudził się na dachu szpitala. A dokładniej to stał opierając się jedyną dłonią o siatkę, dzięki której jeszcze z niego nie zleciał. Z dachu tego budynku rozciągał się całkiem ciekawy widok na panoramę miasta. Usłyszał za sobą chrząknięcie, a gdy sie odwrócił dostrzegł rosłego, potężnie zbudowanego mężczyznę z tuniką przerzuconą przez bark, przez co doskonale widać było jego wyrzeźbione, przypakowane ciało. Górował nad magiem wzrostem, jednak zdawał się być ubrudzony jakimś ciemnym pyłem zarówno na torsie jak i na twarzy.
-Witam! Nie osiągniemy niczego zwlekając! To co?! Do roboty! HAHA! - zakrzyknął wesoło i roześmiał dość głośno, kładąc dłonie na swych biodrach.

Welt:
Kotowaty wampir ocknął się na moście. Pod nim wolno płynęła sobie rzeczka, z zamiarem pewnie wpłynięcia do oceny za wieledziesiąt lub wieleset kilometrów. Gdyby się rozejrzał, dostrzegły stojącego za nim na środku mostu i wpatrującymi się gdzieś w dal mężczyznę. Miał na sobie elegancką zbroję, na głowie koronę, przez jego polik przechodziła blizna. Miał ciemną brodę, ale za to bystre, czarne oczy. Jego kędzierzawe, krótkie i ciemne włosy zdawały się być równie nieposkromione co lawina. Jednak to on zdawał się nie dostrzec swojego towarzysza, będąc zbyt zajęty rozmyśleniami. Mruknął tylko coś do siebie, co oczywiście - kotowaty usłyszał:
-Będzie trzeba się stąd szybko zbierać i czekać na dobry moment.

Nanaya Byakushitsune:
Mistrzyni Grimoire Heart obudziła się w samym centrum studia fotograficznego, a dokładniej... siedząc na krześle przy aparacie fotograficznym. Z kolei w miejsce modela bądź modelki... stała piękna kobieta o delikatnej budowie. Wyglądała, jakby jej ciało było utworzone z wody, a odziana była w złoto i pianę morską. Rozglądała się uśmiechnięta, jakby czegoś szukając, aż w końcu jej wzrok spoczął na czarodziejce słońca. Wtedy lekko spoważniała, spuściła wzrok i powiedziała:
-W-witam. Będziemy współpracować. Miło... mi... - mówiła powoli i cicho, co jakiś czas zerkając nieufnie na maginię.

Info od MG:
Dzień I
Laen: 100MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Rin: 145MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Never Winter: 230MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Grey Eminence: 0MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Północny Wiatr: 130MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Finn: 230MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Will: 160MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Władca Kasztanów: 200MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Aran: 130MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Samael: 176MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Amney: --- | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Terrenco: 100MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Eris: 115MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Eisaku: 130MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Roe: 130MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Master of Speed: 100MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Ezra al Sorna: 180MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Hotaru: 130 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Ryudogon: 130 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Mikazuki: 130 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ryukehoshi: 100 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ren: 110 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Winter: 100 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Welt: 100 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Nanaya Byakushitsune: 165 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |

Inne: W sprawie tych wątpliwości w podświadomości - jak coś będzie niejasnego z mojego posta - piszcie do mnie na GG/PW/FB. Wówczas wyjaśnię (lub się postaram) o co chodzi. Fabularnie wasze postaci podświadomie o tym wiedzą. Każdy na PW również dostanie informacje kogo dostał. Opisy ich zdolności są jednak uproszczone i bardziej "opisowe", aniżeli techniczne.


Ostatnio zmieniony przez Torashiro dnia Sob Paź 07 2017, 01:05, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559

AutorWiadomość
Ezra Al Sorna


Ezra Al Sorna


Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015

Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 EmptySob Gru 30 2017, 00:30

Wyglądało na to, że działania Ezry przyniosły pewien skutek, raniąc jego przeciwników, jednak dziwna moc jednego ze Sług sprawiła, że przeżyli wybuch. Na domiar złego troje z nich schroniło się teraz wewnątrz dziwnego kwiatu, co mag mógł zauważyć dopiero gdy wrogi łucznik rozwiał pył unoszący się w powietrzu. Al Sorna nie miał zbyt wiele czasu na obserwacje, ponieważ Sługa zaatakował. Sądząc zaś po skali ataku była to pewnie atutowa karta jego przeciwnika.
- Xin, Friederica! Zaatakujcie ten kwiat z dystansu! Zmiećcie go wszystkim co macie, w środku są wrogowie! Dam sobie radę sam!

Szermerz nie tracił dłużej czasu. Chwila wcześniejszego namysłu pozwoliła mu na opracowanie pewnego planu. Dosyć ryzykownego, jednakże mającego szanse na powodzenie. Korzystając z mocy Xin, Ezra przywoła jedno z dawnych ostrzy którymi władał, jednocześnie szarżując w stronę łucznika. Miecz który stworzy będzie mu dobrze znany, co powinno skrócić czas jego tworzenia. W końcu... Niejako sam go wykuł.

Szczęk metalu uderzającego o metal. Żar rozgrzanego do czerwoności ostrza. I uczucie ubywającej z ciała mocy magicznej, stopniowo wsączającej się w broń. Korzystając ze szczypiec, podniosła swoje dzieło i zanurzyła je w kadzi z wodą, a następnie uniosła do góry, rozwiewając przy tym kłęby pary i oceniając krytycznie broń. Skrajne zmęczenie jakie teraz odczuwała, sprawiało że ledwo widziała na oczy. Jednakże nawet teraz czuła, że ostrze wręcz pulsuje mocą. Ostrze zdolne zabijać demony, mogące uratować życie jej córki. Czarna klinga rozbłysnęła krótko, jak gdyby odpowiadając na jej życzenia. Miała wręcz wrażenie, że to broń przygląda się jej, jakby oceniając to, czy jej stwórca jest jej godzien. Zmęczony uśmiech zagościł na chwilę na jej twarzy. Pora dokończyć to co zaczęła, rękojeść miecza powinna dorównać mocą samej klindze.
- Nazwę cię...


- ...Demoniczne Ostrze: Magnasetia.
Dłoń Ezry zaciśnie się na rękojeści najpotężniejszego z mieczy stworzonych przez jego dawną towarzyszkę. Jednakże w odróżnieniu od czasów, kiedy mag przywoływał jedynie ułamane ostrze, które znacznie straciło na sile, tym razem miecz stanowił będzie całość.

* Al Sorna użyje mocy miecza - Czarnego Słońca - aby naznaczyć wrogą Legendę, znamię powinno zareagować na tak silnego summona oraz jego atak, powodując znaczne obrażenia. Jednocześnie nie zważając na nagłe zaćmienie słońca spowodowane mocą miecza, Ezra użyje kolejnej mocy - Tańca Czerni i Bieli - aby znaleźć się za plecami wroga. Teleportacja oraz zdolności maga powinny sprawić, że atak będzie totalnym zaskoczeniem dla przeciwnika. W tym samym momencie szermierz sięgnie zarówno do własnej pamięci jak i pożyczonej mocy Sługi, aby wyzwolić najbardziej niszczycielski atak na jaki stać miecz. Następnie błyskawicznie teleportuje się dalej, zostawiając swoim sojuszniczkom czyste niebo i wolne pole do ataku. Całość trwać będzie jakieś sekundy, w końcu dorównywał teraz mocą Legendom...

* Jeśli nie będzie w stanie zaatakować łucznika, bądź ten odskoczy, to Ezra skieruje atak na kwiat w którym schroniła się reszta wrogów, chcąc pozbyć się ich jak najszybciej. Jeśli dostrzeże szansę zabicia wroga bez użycia mocy miecza, to wykorzysta ją, a dopiero potem zaatakuje kwiat. W obu przypadkach najpierw zejdzie jakoś z obszaru na który spaść ma deszcz strzał, w razie potrzeby wspierając się własnymi zaklęciami.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3310-konto-ezry https://ftpm.forumpolish.com/t3264-ezra-al-sorna
Władca Kasztanów


Władca Kasztanów


Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015

Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 EmptyWto Sty 02 2018, 20:47

Legendy zadecydowały, żeby wyjść, to i Gonzales wyszedł. Wszakże nie był mózgiem tutejszych operacji. On robił tylko za wydającego rozkazy władcę, zbierającego wszelkie zasługi wojownika, wsparcie techniczno-taktyczno-magiczne oraz jeszcze od czasu do czasu rzucił jakimś żartem.
- A ten... Słyszeliście ten żart? Otóż idą dwa koty przez pustynię i jeden mówi do drugiego. "Ej rudy, nie ogarniam tego żwirku!" Hahaha! A nie... To inaczej było. Kuwety nie ogarnia. Hahahaha! Rozumiecie? Nie ogarnia tej kuwety! Albo jeszcze lepszy! Idą dwie niewiasty, przez tę samą pustynię i jedna niesie drzwi, a druga okno. I ta jedna mówi, że gorąco, na to druga odpowiada, że ma otworzyć drzwi, ta otworzy okno i zrobią przeciąg! Hahahahahahahaha!
A chłopaczek dopiero się rozkręcał. I bynajmniej nie zachowywał się przy tym cicho. Cieszył się, śmiał, sądząc, że jego żarty równie mocno bawiły innych, jak jego samego. Co chwilę musiał przez to ocierać radosną łezkę spod oka. Starał się przy tym nie przeszkadzać swoim towarzyszom, sojusznikom w ich działaniach i przygotowaniach.
Aż tu nagle... Nie wiadomo skąd... Wyszło trzech agentów! I skończyło się śmieszkowanie. Ale czy na pewno? Gonzales Gonzo Gick obdarzył typowo złośliwym dla siebie uśmiechem trójkę przybyłych. Wyjął, przetarł i założył swe epickie czarne okulary, po czym ruszył powoli w kierunku tych ludzi, jako główny dyplomata.
- Paktujmy - rzekł, po czym podszedł nieco bliżej i spojrzał zza swych epickich, ciemnych okularów na nowocześnie ubranego osobnika. Tak... To była zmyłka. A raczej, żarcik. Niewinny żarcik. Gonzales Gonzo Gick pstryknął palcami...
...odpalając Flash it D.
Następnie szybko, na pełnej prędkości (sprinter 2) wycofał się z zasięgu zagrożenia, śmiejąc się głośno i bezczelnie z tego co zrobił. Tak więc ostatecznie zająłby pozycję za staruszkiem, Aranem i jego łuczniczą legendą, aby w razie czego móc skutecznie osłaniać ich tyły.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2681-pjenjanzki-gonza#45826 https://ftpm.forumpolish.com/t2665-gonzo https://ftpm.forumpolish.com/t2682-cos-gonza#45827
Amney


Amney


Liczba postów : 714
Dołączył/a : 24/08/2016
Skąd : Spod harnasiowego tronu

Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 EmptySro Sty 03 2018, 16:32

hmm... hmm... hmm! No w sumie im więcej tym lepiej. Pytanie tylko czy nie przedobrzymy jak nagle zbierze nas się taka dziesiątka. Coś tam o balansie było wspominane na początku, interwencji sędziów również. A skoro wspomnieli o propozycji i nie mają nic przeciwko, tak jakoś z przeczucie rozglądnęłam się dookoła siebie szukając czegoś dziwnego. No nie wiem czego dokładnie, ale wszystko mogłoby wzbudzić moją uwagę. Nawet ruszający się krzak. No w końcu wątpię aby sędzia nagle spadł z nieba robiąc kilkumetrowy krater w ziemi i wychodząc z niego naprzeciw nam z jakąś informacją a potem znikając. A może będzie walczył?.. Nieważne. Dowiem się w swoim czasie.
Gdy jednak wszystko mówiło, że zbliżamy się do zawarcia sojuszu na czas bliżej nieokreślony, spojrzałam na swoją legendę i lekko szarpnęłam jego płaszcz pokazując mu co napisałam na karteczce: "Do ciebie: wszystko wygląda ok? Do nich: Nie chcę żeby zboczeniec zbliżał się do mnie, wąż również." No a mając na myśli zboczeńca, wskazałam na tego co mi kazał rozebrać się! Jak tak można?!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4705-amney-v3
Terrenco


Terrenco


Liczba postów : 155
Dołączył/a : 31/10/2016

Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 EmptySro Sty 03 2018, 17:14

- No i jesteś z tego powodu taka kochana! - zadowolony i zaskoczony tym co zrobiła jego partnerka aż przytulił ją do siebie. To znaczy, on do niej przylepił się i puścił po dłuższej chwili albo gdy ta zaczęła czuć się niezręcznie i chciała go odepchnąć od siebie. No i ruszył z pozostałymi w drogę zastanawiając się co to za pułapkę zastawiła wiedźma. Skoro nie zabije ale spowolni, więc może jakieś sidła? Ale ona jest kobietą, i do tego czarownicą a nie łowczynią. No nie wytrzymał w końcu:
- A co to za pułapka, że tak się zapytam? - zniecierpliwiony zadał jej pytanie. W sumie pewnie tymczasowych towarzyszy również to interesuje. W końcu jednak trafili na całkiem ciekawe widowisko. Poza przedstawicielkami płci pięknej, zainteresował go jaszczur. A może wąż lub coś innego łuskowatego? Nie wiedział zbytnio do jakiej grupy go przydzielić. Jednak każda strona miała jakiegoś ciężkiego zbrojnego do walki wręcz i współczesnych towarzyszy, więc od razu jego team zostałby starty z powierzchni ziemi. Chyba, że jego przepiękna towarzyszka coś błyskotliwego wymyśliłaby tudzież drugi mag i łucznik mają jakiegoś asa w rękawie. On sam jak by nie narobił w gacie na widok szarży którego z tych zbrojnych to pewnie zdążyłby tylko ledwo co otworzyć portal do ucieczki tam gdzie pieprz rośnie. Nim jednak doszłoby do tego, pozostawali niezauważeni. Aż wpadł na diabelski pomysł:
- Fakt, można wykorzystać tą niewidzialność. A dałoby stworzyć się jakąś iluzję? Można by napędzić im stracha mirażem jednego z sędziów, a jedną grupę byłoby znacznie łatwiej wyeliminować. Szczególnie jeżeli wpadliby w jakąś kolejną pułapkę... - no i nie obeszło się bez przerażającego uśmiechu pod koniec, choć sam w sobie psychopatą on nie był. Tym bardziej, że pomysł z sędzią uważał za świetny kawał nawet jeżeli reszta planu miałaby nie pójść zgodnie z nim. W końcu od czego jest improwizacja... i jego zdolności retoryczne!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4161-terrenco#83834 https://ftpm.forumpolish.com/t4011-tele-teleport#79578 https://ftpm.forumpolish.com/t4160-terrenco#83833
Never Winter


Never Winter


Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 EmptySro Sty 03 2018, 22:24

PERSPEKTYWA GREY
Mój plan powinien przebiec bez szwanku. Jednak na to wyglądało że zarządca nie dał się nabrać na pułapkę, czego trochę żałowałam. Dlatego trzeba było wprowadzić plan Mavis, mimo że nie gwarantował powodzenia. Właściwie mogliśmy tego od samego początku użyć... Ale tak mogliśmy mieć pewność, że zarządca nie będzie przeszkadzał w wykonaniu zaklęcia. Ja w tym czasie skoncentrowałam swój rozkaz tak, aby pomóc Mavis i jednocześnie użyłam swojego zaklęcia pecha tak, aby przeciwnik nic w tym czasie nie kombinował. Przez moment cała okolica została skąpana w świetle... Lecz to jednak nie wystarczyło.
- Tch...
Zgrzytnęłam zębami. Facet nie dość że stał... To jeszcze użył swojego Legendary Actu. Nagle pojawiło się dziesiątki, setki, tysiące ludzi... Nie były Legendami, nie czułam od nich bijącej wszechogarniającej mocy. Za to na pewno to była wszeogarniająca przewaga liczbna. Na wyczerpanie do końca, ech? Sytuacja zmieniła się na bardzo złą. Ale...
- Nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa!
Byłam w końcu Siódmą! Miałam eony doświadczeń! To nie była najgorsza sytuacja z jaką miałam styczność i z pewnością było z niej wyjście. Przyspieszyłam swoje procesy myślowe do prędkości światła. Gdy nic nie zrobimy, to może będziemy mogli się bronić przez pewien czas, jednak ulegniemy przewadze liczebnej i tej zdolności zarządcy. Tak więc nie pozostało nic innego jak zakończyć  to szybko! Jednak Legendy z pewnością nie mogły by pokonać przeciwnika, jeśli miał tyle ludzi do pomocy. Gdyby można było jakoś ich odciąć, chociażby na moment...
- !
Tak... Nagle pojawiła mi się w głowie droga do zwycięstwa. Istniało jedno zaklęcie, które mogło nam pomóc! Obecnie mogło jego zastosowanie być utrudnione, ale jeśli dostalibyśmy odpowiednie warunki, a w końcu szczęście nam sprzyjało... Tak więc podniosłam rękę w stronę wroga, przeklinając go Kyou Shougeki (B=>A), aby nie próbował czegoś kombinować bądź uciec. A potem...
- Minna-sama! Atakujcie! Spróbujcie oczyścić drogę do zarządcy!
Krzyknęłam w stronę Legend! Trzeba było pozbyć się jak najwięcej przywołańców! Mogli stanowić utrudnienie. Kluczem był pierwszy atak, który miał zmieść lub zmusić do uniku jak największą ilość osób i zostawić samego zarządcę! Wtedy...
- Mavis-chan! Użyj Fairy Sphere, aby zamknąć nas, Legendy i zarządcę, w strefie ochronnej!
Wydałam polecenie. Droga do zwycięstwa, która pojawiła się przede mną.
Fairy Law atakowało całe armie, było jednak na większą ilość przeciwników bardzo wyczerpujące. Raczej było głupotą tego używać teraz.
Fairy Glitter zadawało masakryczne obrażenia, jednak nie było obecnie możliwości jego użycia. Zarządca mógł po prostu użyć swoich ludzi oraz zdolności, aby zaatakować założycielkę i jednocześnie przerwać zaklęcie.
Ale Fairy Sphere... Zaklęcie ochronne które było znane z tego że potrafiło zatrzymać każdy atak. Gdybyśmy użyli go po prostu do obrony, zarządca po prostu by poczekał.
Gdyby jednak został zamknięty, to co mógłby zrobić? Izolacja zewnętrzna i wewnętrzna. Zostalibyśmy my i tylko zarządca, bez swojej armii.
To było postawienie wszystko na jedną kartę, tą małą szansę... Ale byłam wróżką, która specjalizowała się w czymś takim. Odwracania nawet najgorszych sytuacji na swoją korzyść! Jeśli plan by się udał, to nie czekałam i od razu wydałabym rozkaz do ataku, jednocześnie wspomagając Legendy Sure Criticalem (C=>B), aby móc raz na zawsze poradzić sobie z zarządcą. Po takiej ilości obrażeń jakie dostał prawdopodobnie jeden bądź dwa ataki powinny wystarczyć. Gdyby jednak plan nie wyszedł z powodów jakiś X.... Miałam nadzieję, że założycielka Fairy Tail miała jeszcze jakiś plan zapasowy.
(Never-kun w tym czasie blokuje drogę do Mavis, bo ona jest  tutaj najbardziej kluczową postacią w obecnej chwili - przyp. Grey)
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1552-superhero-national-funds-czyli-konto-nevera#24439 https://ftpm.forumpolish.com/t1507-never-winter https://ftpm.forumpolish.com/t4758-grey-eminence-interworld-heroic-funds#98602
Aran


Aran


Liczba postów : 84
Dołączył/a : 20/05/2017

Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 EmptySob Sty 06 2018, 10:50

Podczas eksploracji budynku w łapy Arana wpadły kolejne informacje. Dwójka bohaterów z Sin i szalony naukowiec z Bellum. Ciekawe tylko, czy przy spotkaniu będzie w stanie rozpoznać całą czwórkę tylko po samych opisach znalezionych w szkole. Słysząc słowa Starego Maga Ognia Aran kiwnął porozumiewawczo głową. Dobry plan. Nie było potrzeby zbytnio oddalać się od dobrze zabezpieczonego budynku, jednak należało wiedzieć, co dzieje się za rogiem bezpiecznego schronienia. Aran gestem ręki zaprosił swojego kumpla Łucznika, by podążył za nim i pozostałą dwójką. Podczas wędrówki białowłosy skupiał się bardziej na obserwacji terenu, niż na żarcikach Gonzalesa. Obydwaj mieli zdecydowanie inne poczucie humoru.
-Nie jesteśmy tu jednak sami.-rzekł w stronę pozostałej trójki, gdy napotkali trójkę innych osób. W pierwszej chwili Aran zaczął porównywać dwójkę napotkanych rycerzy z opisami, które znalazł zarówno w szkole, jak i jeszcze wcześniej, po czym z lekkim zaciekawieniem czekał na wynik pertraktacji dzieciaka w okularach. Po krótkiej chwili jedynie westchnął przyglądając się zaklęciu młodego maga i szybkiemu odwrotowi za plecy starszych.
-I tyle by było z rozmów…-Aran wypowiedział te słowa będąc całkowicie przekonanym o nieuniknionej walce. Lamijczyk szybko rozejrzał się po bokach. Na pierwszy rzut oka nigdzie nie było widać drugiego współcześnie ubranego człowieka, więc albo ukrywał się gdzieś za drzewem i czekał na dogodną sytuację, albo ich przeciwnik przywłaszczył sobie cudzą legendę. Na szczęście teraz mieli jeszcze przewagę którą von Baar postanowił jeszcze bardziej zwiększyć.
-Do ataku. Wiesz, co robić.-rzekł w stronę kamratów, choć bardziej do Łucznika, gdy dwa niewielkie portale pojawiły się za plecami przeciwnika (nie jego legend), by unieruchomić go na krótki moment, dając tym samym Łucznikowi, jak i Magowi Ognia szansę na popisanie się swoimi umiejętnościami.

Summoning: Demon Chains (C)
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4207-aran-von-baar#85735 https://ftpm.forumpolish.com/t3997-aran
Eris


Eris


Liczba postów : 305
Dołączył/a : 22/08/2012

Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 EmptyNie Sty 07 2018, 16:14

Eris czuła się w tym wszystkim zagubiona. Będzie Battle Royale mówili. Będzie mordobicie mówili. Guzik prawda, co kogoś spotyka to "Ej, zakoleżankujmy się póki co!" a Eris wcale nie chciała się w zasadzie z nikim koleżankować. No ale jak reszta uznała, że to spoko pomysł, co mogła co najwyżej obrócić oczami z "róbta co chceta" rzuconym w myślach. W każdym razie nie podobało jej się to. Robili coś odwrotnego niż to, na czym polegał cały ten "turniej". I co ona ma teraz powiedzieć zwłaszcza, że dziewczyna, która zdawała się swego rodzaju głową przeciwnej drużyny, zwyczajnie milczała. No, pomijając jakiś dziwnych rzeczy pisanych na kartkach. - Dobra, dobra... Zmiana planów. - rzuciła zrezygnowana. Nie, nie podobało jej się to wszystko. - Sojusz. Na czas nieokreślony. Ale wyduś kobieto chociaż słowo. Będzie prościej niż skrobanie czegokolwiek na kartkach. Malarza można w sumie ignorować, ma odchyły... - no bo może się speszyła przez niego? W każdym razie jak mogła ufać komuś, kto nawet się do niej odezwać nie chciał? Albo chociaż zaufać, że jej zaraz nie wbije noża w plecy? Pogubiła się w tym wszystkim mocno.
Bez sensu.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t117-konto-per-pani-aclarii#385 https://ftpm.forumpolish.com/t115-aclaria-czlek-ktory-powstal-z-martwych https://ftpm.forumpolish.com/t2828-in-flames#48345
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 EmptySob Lut 03 2018, 18:16

MG:

Finn:
Kobieta nie poruszyła się za bardzo, gdy policjant się do niej odezwał. Praktycznie patrzyła gdzieś w przestrzeń przed sobą, choć to pytanie wywołało na jej twarzy lekki uśmiech.
-O coś na pewno. Jednak jest to moja sprawa. - odpowiedziała, nie chcąc zdradzać za wiele bądź co bądź - nieznajomemu. Po chwili jednak Hermit się poruszył i  powiedział:
-W pobliżu toczy się jakaś duża walka. Prawdopodobnie użyto Legendary Act. Ale widzę kogoś, kto się oddala... pewnie znalazł się w zasięgu, ale nie jest zainteresowany uczestnictwem. - poinformował pozostałą trójkę osobnik, który wcześniej całkiem solidnie ostrzelał Legendę funkcjonariusza policji magicznej.

Ren:
Ren gdy spadł instynktownie użył przemęczenia na osobniku, który go zaatakował. Tak samo, jego silne pragnienie wydostania się stąd sprawiło, że owinął go jakieś jedwabne pasy i szybko wydostały go stamtąd. Ramaesh również zaczął się z nim wycofywać. W tym czasie walka zaczęła przybierać naprawdę nieciekawy kierunek. Mężczyzna, który wcześniej wypowiedział dwa pamiętne słowa dosłownie dominował w walce. Zarówno ich włócznik jak i wiedźma zdawała się mieć problemy, gdy wtedy padł jeden rozkaz...
-Shaaya! Zabij go wszystkim co masz! - krzyknęła czarodziejka do swojego pierwotnego "minionka". Ten zaś wbił swą włócznię w ziemię i krzyknął:
-Revolutionist! - i cała krew dotychczas przelana nagle... zaczęła gwałtownie się powielać, tworząc istne jezioro krwi. Faraon, który współpracował z Renem zaczął się gwałtownie od tego oddalać, nie chcąc znaleźć się w zasięgu ataku, gdy nagle z tej kałuży krwi zaczęło rosnąć coraz więcej i więcej pali w błyskawicznym tempie. Wkrótce przysłoniły cały widok i zdać się było, że słychać kilka krzyków. Po chwili jednak pale upadły i oddalającemu się (na barku władcy Dessertio) ukazał się smutny widok. Kobieta oraz wiedźma były martwe. Ich przeciwnik był ranny, chociaż żywy. A Shaaya, jak to nazwała go kobieta był zmęczony. Wkrótce też został zabity przez ich oponenta, ale do tego czasu Ren zdołał się z Rameashem oddalić na bezpieczna odległość. Ale wrogi włócznik padł na kolana. Był zmęczony... zdecydowanie tak. Za to Ren otrzymał część informacji, dzięki swej magii. Einzbernian Peace, Pokój Enzebrński, traktat, na mocy którego utworzono Ishvan i wybrano pierwszego króla Ishvanu - Persila I.

Laen i Terrenco:
-Trzeba znaleźć innych. Niezależnie od tego co robią, trzeba wiedzieć z kim prędzej lub później przyjdzie nam walczyć. - wyjaśniła Laenowi Penola, gdy Terrenco ją puścił. Podczas drogi także odpowiedziała. -Kilka magicznych znaków tworzących różne kształty. Po przekroczeniu boku - wysyła zbłąkane ogniki. Trochę popieką przy kontakcie fizycznym, ale w przestrzeniach określonych znakami zaczyna działać iluzja i ludzie się gubią. - oby to starczyło magowi teleportów. Tak czy inaczej, trafili na kogoś innego i zaczęli przedstawiać swoje plany. Plan Terrenco był zdecydowanie ciekawy, choć Penola, jak sama się przyznała, nie jest mistrzynią tak perfekcyjnych iluzji i musiałaby ku temu poświęcić więcej czasu.
-Hahaha. - rozległ się cichy, acz głęboki i niski głos, zupełnie jakby to sama ziemia się zaśmiała -Po co od razu iluzją? - zasugerował... Sędzia. Łatwo było go poznać. Był to olbrzym, którego widzieli. Z bliska miał jeszcze więcej metrów niż gdy go przedstawiali. Ale... wyrósł dosłownie spod ziemi. Siedział po turecku i górował teraz jakimiś 5 metrami nad resztą. Lekko się uśmiechał, ale powiedział -Jednak... jeżeli się wtrącicie do tej walki, będziecie musieli pokonać wpierw mnie. - rzekł podejrzanie, nie mówiąc za bardzo o przyczynie takiego postępowania. Na kolanach trzymał swój drzewokostur.

Will i Winter:
Winter czekał, a Will w międzyczasie zawarł pakt z nowym minionkiem. Ten wywiązał się ze swojej części umowy i przekazał mu rozkazy, jakie dotychczas posiadała. Oparł się od niechcenia o ścianę kopalni i mruknął.
-Niezbyt. Ale to wojna. Wojna o życzenia. Jesteśmy związani Rozkazami. Odpadł mój poprzedni kontraktor, znalazłem nowego, który nie rzuca pieprzonych zaklęć na lewo i prawo. Ja zyskałem szansę na spełnienie swojego, ty dodatkową Legendę do walki. Czysty, obustronny zysk. - powiedział spokojnie co on sądzi o tym, prawdopodobnie domyślając się co było prawdopodobnym celem mistrza DHC. Po krótkiej chwili całe to otoczenie zniknęło, a grupa znów była razem. Nowa Legenda Wintera przygotowała się od razu do walki z nową legendą Willa, ale poza tym, to reszta ich przeciwników została wyeliminowana.

Władca Kasztanów i Aran:
Gdy młody mag wróżek zdecydował się pertraktować i wyszedł lekko do przodu, wprawił w lekkie zdziwienie starego maga ognia. Ten jednak nic nie powiedział. W przeciwieństwie do mężczyzny odzianego w ciepły płaszcz.
-Nie przypuszczałem, że spotkamy się tak szybko stary przyjacielu. - powiedział spokojnie miecznik.
-Ta bitwa nie sprzyja relacjom sprzed wieków. - odparła Legenda Gonzalesa. Najwidoczniej się znali. Może i by pogadali trochę więcej, gdyby nie żart Gonza. Ten jednak musiał znaleźć się na tyle blisko, że jak może człowieczka by oszukał, tak nie oszukał drugiej legendy - tej z rozciętym pancerzem. I choć cięcia miecza uniknął, poczuł jak coś... wżera mu się w skórę na prawej łopatce. Zupełnie jakby ktoś polał go żrącym kwasem, chcąc rozpuścić. W wyniku tego, trudno było mu odejść, ale ściana ognia stworzona przez starego maga skutecznie oddzieliła Władcę Kasztanów od ich obecnych wrogów. Wtedy też Aran przeszedł do działania ze swoją legendą, która wypuściła błyskawicznie w unieruchomionego wroga kilka strzał. Jednak wtedy stary znajomy starca szybko stanął przed nim i wprawnymi ruchami ostrza swego miecza zbił większość strzał. Bo ostatnia z nich dosłownie eksplodowała odrzucają w tył miecznika. Ale wtedy druga z legenda wypuściła bombę dymną całkowicie odcinając ich od jakiejkolwiek wizji. Ale starzec zaczął wycofywać się wraz rannym Gonzem, zresztą łucznik Arana także. Walczyli na dystans. Nie w zwarciu jak tamci. A przynajmniej tak można było wnioskować...

Welt i Mor:
Rozkazy może i były potężnym narzędziem. Jednak miały też swoiste ograniczenia. A jednym z nich było wpływanie na cudzą legendę. Ale też stało się coś innego, nieciekawego... Widząc, że jego elektryczność nie robi już wrażenia na jego przeciwniku użył potężnego wyładowania by... zniszczyć podstawę budynku, w którym wcześniej znajdowała się Nanaś. Więc teraz mógł albo go gonić. Albo ratować siebie. Albo ratować Welta. Który był w tym walącym się budynku. Gorzej z Mor, która była no... bardzo bliska zmiażdżenia w tym wypadku...

Never, Grey i Samael:
Czasami trzeba było postawić wszystko na jedną kartę. Ich przeciwnik był ranny. Bardzo ranny. Odcięcie go od jego armii stanowiło bardzo dobry punkt zaczepiania. Tym bardziej, jeśli mieliby się zamknąć wraz z nim i ze znaczną przewagą legend go zaatakować. I ruszyli do przodu, jednakowoż musieli ruszyć niemalże wszyscy. Szarża do sędziego jednak nie była w żaden sposób prosta. Pomijając już przywołaną przez niego gigantyczną armię, już przed nimi było wielu przeciwników. I choć ich legendy dzielnie parły naprzód wrogie siły wciąż napływały. Jednak ruszyli. I Pietiagoras wraz Hn'rse'alem przebijali się dzielnie, a co się przedostało padało ofiarę sztyletów Serpensis. Z tyłu jednak też nadciągało zagrożenie, więc czasu nie było wiele. Ostatecznie jednak udało się użyć jednej z Trzech Wielkich Wróżkowych Magii - Fairy Sphere. Potężne zaklęcie defensywne utworzyło magiczną sferę i otoczyło zarówno zarządcę, jak i trójkę magów, wróżkę oraz czwórkę Legend. Jednakowoż, wraz z nimi też sporo jego armii się ostało. I choć pokonywali ich, tak ci... wciąż napierali. Jednak jednego była pewna. Nie było ich tu tak wielu, jak na zewnątrz bariery. A mimo to, wciąż pojawiali się kolejni. Sędzia wycofał się do tyłu, chcąc najpewniej zwiększyć dystans, jednak czy nie było w tym już jakiejś nutki paniki? Na ich nieszczęście, Sam się zagapił. Jeden z przywołanych minionków ciął go przez klatkę piersiową, głęboko raniąc. Szybko Serpensis się nim zajęła, jednak wrogów wciąż było sporo. I jak Legendy od nich odejdą, ci rzucą się na magów. Czy był w tym sens?

Mikazuki:
Jedynymi plusami w obecnej sytuacji czarodzieja było to, że nikt się nim nie interesował i znalazł schronienie. No i fakt, że rana na ręce w żaden sposób się nie powiększała. Ale... była nieciekawa. Strach pomyśleć co by było, gdyby grubasek przytrzymał jego rękę odrobinę dłużej. Ale tak... na pewno nie było tutaj niczego ciekawego. Będzie musiał coś z nią zrobić bo użyteczna to raczej już nie była. Tak samo trudno było przeszukać to pomieszczenie, ale coś znalazł. A mianowicie informacje o jednej legendzie: Zegu Kabrakanie. Był to najostrzejszy z opiekunów Fioryjskiego zakładu "Kabrakan" dla osób obłąkanych. Zginął w wyniku buntu stosunkowo niedawno bo w x792 roku. Ale to wszystko. A jego Legenda stała na czatach. Choć na razie nic nie zapowiadało, by cokolwiek im groziło...

Ezra al Sorna i Ryukehoshi:
Problem akcji całego trio był taki, że strzały ich przeciwnika przysłoniły niebo. Nie dało się w prosty sposób uniknąć tego ataku, a na pewno nie szarżując na oponenta. To wręcz prosiłoby się o samobójstwo. A tym bardziej, gdy chciał przy okazji stworzyć miecz. Owszem, miecz mu dobrze znany, a przez to także i łatwiejszy w utworzeniu, jednak był w tym mały haczyk. Wcześniej za pomocą tego miecza potrafił przywołać Depore. I to ona posiadała większość mocy, o której była mowa. To ona wykonywała Taniec Czerni i Bieli i to jej moc przysłaniała słońce. Teraz, wczepienie tego w ostrze, którym kiedyś władał zajmowało czas. I wymagało ogromnej wiedzy. A strzały leciały. Ale wtedy, Xin posługując się swoją mocą zaczęła tworzyć... rydwany. Ogromną ilość rydwanów, które wręcz stworzyły istny mur przed Ezrą zasłaniając go przed tym atakiem. A nie był to zwykły atak. Pierwsza fala dokonała serii eksplozji. Nawet nie wiedział czy Friederica miałaby szanse przetrwać tą ofensywę, chowając się w budynku, który dosłownie został zbombardowany. Kolejne również posiadały przeróżne efekty, zdążył kątem oka zobaczyć, że niektóre generowały wyładowania elektryczne, a niektóre podpalenia. Inne zaś były zwyczajne. Grunt powiedzieć, że teraz znaleźli się praktyce na łasce wroga, którego ostrzał był zwyczajnie zbyt ogromny, by w tak prosty sposób sobie z nim poradzić. Xin wydawała się ogromnie męczyć, musząc wykorzystać tak niskiej jakości efekty by zablokować wsio, a Ezra tymczasem próbował stworzyć miecz, którego efekty mogłyby dać radę. Jednak wciąż - trzeba było jakoś te kilkadziesiąt metrów do przeciwnika się przetransportować. A przy obecnym ostrzale... nie zapowiadało się, by było to możliwe.

Amney i Eris:
Sojusz zawarty to sojusz zawarty. Legenda Amney skinęła głową, ale nic nie powiedziała.
-Och, jak cudownie! - rzekł malarz! -Dobrze w towarzystwie tak pięknych kobiet walczyć! Po co komu ta bitwa, gdy właśnie tutaj marzenia się ziszczają! Cudo! Chwila godna uwieńczenia! Niech Panie staną razem! To idealny moment na uwieńczenie tego krajobrazu! Gdy świat spłonął, ale to co najpiękniejsze wciąż żyje i kwitnie! Jako światło tego świata proszę! Zapozujcie do tego arcydzieła! - to powiedziawszy przywołał spory stelarz oraz płótno i zaczął rysować.
-Nie mamy na to czasu. Stanie w miejscu nas spowalnia. - powiedziała Legenda Amney.
-Nie martw się przyjacielu! Towarzystwo pięknych kobiet i przekazanie wspomnień ich urody dla przyszłych pokoleń są warte każdego czasu! Piękno! Tak! To piękno! Ale nie martw się! Mogę nas skryć przed nieprzychylnym wzrokiem, ten piękny widok zachowując tylko dla naszej grupy!
-Nie lubię tego... - wysyczała legenda Eris.

Info od MG:
Dzień II: Popołudnie
Laen: 100 MM | 7 rozkazów (prawa dłoń) | Złamane lewe żebro
Never Winter: 200 MM | 3 rozkazy (lewa dłoń) | Mniejsza motywacja do walki
Grey Eminence: 0 MM | 4 rozkazy (lewa dłoń), Choukyou (B->A) (1 osoba) 7/10, Choukichi (B->A) (8 osób) 3/3 |
Finn: 230 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) | Obolały, ale poza tym to nic
Will: 148 MM | 13 rozkazów (lewa dłoń) | -600ml krwi
Władca Kasztanów: 193MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) | Poparzone plecy, bolą jak cholera i pieczą
Aran: 120 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) | Demon Chains 1/1
Samael: 176 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) | Czuje się słabo, kręci mu się w głowie, ma problemy z koncentracją, rozcięta klatka piersiowa, krwawi i boli
Amney: --- | 5 rozkazów (prawa dłoń) | Zmęczona
Terrenco: 100 MM | 7 rozkazów (lewa dłoń) |
Eris: 115 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ezra al Sorna: 74 MM | 2 rozkazy (prawa dłoń), Moce Xin 3/5 | Rozcięta twarz, lekko krwawi i piecze, strzała na prawo od lewego barku, blisko szyi, wbita, przeszkadza, rana krwawi i boli, utrudnia władanie lewą ręką
Mikazuki: 130 MM | 9 rozkazów (prawa dłoń) | Prawa ręka napęczniała, boląca, wiele napęcznień i krwawień, kłopoty z korzystaniem z niej, niemalże niezdatna do użytku na ten moment
Ryukehoshi: 100 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ren: 90 MM | 4 rozkazy (lewa dłoń) |
Winter: 87 MM | 12 rozkazów (lewa dłoń) |
Welt: 100 MM | 8 rozkazów (lewa dłoń) |
Mor: 165 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Will


Will


Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013

Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 EmptyNie Lut 04 2018, 21:30

Lekkie zaskoczenie odmalowało się w brązowych tęczówkach chłopaka. Nie nazwałby tego w żaden sposób wojną. Nie w tej formie, jaką to przypominało. Jakby nie spojrzeć - była to zwyczajna jatka. Każdy na każdego bez jasno określonych zasad. Nie, żeby te go jakkolwiek obchodziły.
- Możecie walczyć dalej, ale lepiej tego uniknąć, prawda? - zapytałby jedynie spoglądając pierw na nową legendę, aby następnie spojrzeć na jego sojusznika. Czy miał zamiar jakoś specjalnie powstrzymywać nowego towarzysza? Niekoniecznie. Nie oznaczało to jednak, że mu pomoże. Zachowałby zwyczajną pełnię neutralności. Totalny przykład Szwajcarii, czymkolwiek ta by nie była. Zadbałby jedynie o swoje bezpieczeństwo, aby to nie zostać nagle wyeliminowanym. Jeśli jednak do kolejnego mordobicia nie doszło, pozostawała wtedy już tylko jedna kwestia. - Przerwa, czy szukamy innych? - proste pytanie, które to zostałoby w końcu zadane, bo jednak walki trochę trwały, a inni gracze też niekoniecznie mogli poczekać.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1516-takie-tam#23706 https://ftpm.forumpolish.com/t1498-takie-tam-czerwonym-tuszem https://ftpm.forumpolish.com/t1830-krwawe-literki#30645
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 EmptyPon Lut 05 2018, 00:01

- Hm? Ja bym chciał odnaleźć jedną, ważną dla mnie osobę. Ewentualnie jakiś silny artefakt, który... zresztą to nieistotne, prawda? - powiedziałby ciut nieroztropnym tonem policjant, pozwalając tej informacji wypłynąć na wierzch. Czy przejmowałby się tym, że dziewczyna zna jego częściową motywację? Niezbyt. Mimo wszystko, może jakoś zyska więcej zaufania z jej strony. Zwłaszcza, że jakby nie spojrzeć na tę sytuacje, znaleźli przynajmniej dwie interesujące sytuacje. Z jednej strony mogli się rozdzielić. Z drugiej - skupić na jednym z celów. Ruszyć do walki wyeliminować pozostałości po przeciwnikach, albo też ruszyć za uciekinierem i spróbować zmusić go do sojuszu lub też wykluczyć z dalszych zmagań.
- Co robimy pani kapitan? Ja bym chyba spróbował złapać uciekiniera i potem wrócił do walczących... - dopowiedział zamyślonym głosem, pozwalając jej podjąć decyzję, chociaż wypadało się raczej pospieszyć. Zwłaszcza, że cel mógł uciec. Ponadto, jeśli ten by się oddalał, a strzelec miałby go na muszce, zapytałby się go czy da radę spowolnić ich cel. W końcu z ranną nogą przykładowo daleko nie zajdzie. Pozostawało jednak mieć się na uwadze i czekać, co się wydarzy. W końcu nikt jeszcze ich nie zaatakował, a to graniczyło niemal z cudem. Sam ów minionek w lesie mógł być jakąś zasadzką, prawda?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Władca Kasztanów


Władca Kasztanów


Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015

Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 EmptyPon Lut 05 2018, 23:01

Świat był pełen dziwaków, których Gonzales Gonzo Gick nie byłby w stanie nigdy zrozumieć. Żeby w tak agresywny sposób reagować na niewinny żarcik? Jak tacy ludzie mogli w ogóle funkcjonować, atakując wszystko i wszystkich dookoła. Gonzales nie rozumiał. No po prostu nie rozumiał. I nawet nie musiał rozumieć...
Bolało... Może kiedyś Gonzales w takich okolicznościach dążyłby do jak najszybszego taktycznego odwrotu, ale od kiedy wstrzyknięto Gonzalesowi w Pergrande jakieś czarne gówno, od tego czasu chłopaczek łatwiej popadał w gniew. No i tym razem się również wściekł, co zwykle nie byłoby do niego podobne... Cóż... Chciał sobie z nich zażartować w miły i zabawny sposób. Miało być śmiesznie... No to będzie teraz naprawdę bardzo radośnie i zabawnie, kiedy z tych drani zostanie zaledwie drobna kupka popiołu.
Gonzales warknął wściekle, wyrywając się swojej legendzie. Ruszył w kierunku miecznika, który go ranił, odpalając po drodze Flash Transformation B. Po drodze zagarnąłby sobie ścianę ognia, którą stworzył Staruszek, żeby tym ogniem wzmocnić swoją siłę uderzeniową. Wtedy pod postacią wielkiej, jaśniejącej ognistej fali, Gonzales Gonzo Gick uderzyłby na wrogów, skupiając się przede wszystkim na tym, który ciął go mieczem. Gonzales, jako bardzo ruchliwy i wściekły ogień miał zamiar wtargnąć przez pękniętą zbroję. Miał zamiar wypalić mu oczy, uszy, usta i nos. Spopieliłby je ognistymi palcami, które uformowałby ze swego ognia. Nawet się nie zastanawiał nad tym, czy robił komuś krzywdę, czy też nie. Zależało mu tylko na tym, żeby ukarać złoczyńcę, w jedyny, słuszny, właściwy sposób.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2681-pjenjanzki-gonza#45826 https://ftpm.forumpolish.com/t2665-gonzo https://ftpm.forumpolish.com/t2682-cos-gonza#45827
Welt


Welt


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013

Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 EmptyPon Lut 05 2018, 23:28

Wstrząs zdawał się mówić wystarczająco wiele w tej sytuacji. Kotowaty nie miał zamiaru czekać, aż budynek zawali mu się na głowę. Niemalże od razu udał się do okna, aby ewakuować się z niego poprzez zwyczajne wyskoczenie. Mimo wszystko, miało się do czynienia z czarną magią kotowatego wampira, który to w takiej sytuacji przyjąłby od razu formę Grand Cat rangi B+, aby aktywować przy okazji na sobie jeszcze zaklęcie wspierające rangi C - Dexterity. Oba zaklęcia oczywiście wspierane przez podstawę magii wydartą z sanktuarium - Kant, która to zwiększa wpływ wsparcia na kotowatym o dwadzieścia procent bazowej wartości. Tym samym w swojej większej formie ruszyłby czym prędzej poza zasięg rumowiska, coby może przy okazji złapać Byakushitsune - jeśli ta się nie ewakuowała samodzielnie - i odciągnąć ją ze sobą poza obszar. Przy okazji samo spojrzenie mogłoby wyrazić wszelkie jego myśli w tej chwili, które najpewniej ruda osóbka znałaby bez czytania mu w głowie. W końcu to wszystko było nader upierdliwe.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3239-paradoks-paradoksu#60083 https://ftpm.forumpolish.com/t506-kuro https://ftpm.forumpolish.com/t857-miejsce#12283
Laen


Laen


Liczba postów : 187
Dołączył/a : 09/08/2017

Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 EmptyWto Lut 06 2018, 19:30

Chłopak spojrzał na olbrzyma i westchnął lekko. Oczywiście, zbyt dobrze by było gdyby wszystko szło po ich myśli. Podrapał się z tyłu głowy i zdał mu bezpośrednio pytanie, które było dla niego dość istotne.
- Czy walka z Tobą będzie nieunikniona? Prędzej czy później będziemy musieli walczyć? - spojrzał swoimi oczami w te wielkoluda, pokazując jakąś ilość odwagi. Laen w tym momencie myślał, jak wielkim zachodem byłaby walka z tym gigantem. Aż mu się odechciało trochę. Miał szczerą nadzieję, że bez tego się obejdzie. W razie czego jednak, był gotowy na starcie z Sędzią. Spojrzał jednak pierw na swoich kompanów. W końcu, ich zdanie także miało znaczenie.
- Co robimy? Walka mogła by nam źle wyjść, jeśli tamte parki przerzuciły by się na nas. A bez hałasu nie załatwilibyśmy raczej tego, tak że prędzej czy później nas zauważą. Pomijając, że jednak jest on z jakiegoś powodu Sędzią. Może lepiej byłoby poczekać i poobserwować tamtych, by ewentualnie z rekrutować wygranych, czy coś? - zapytałby się, trzymając dłoń na swoim ostrzu w razie czego. Był też gotowy na unik jakiegoś nieczystego zagrania.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4750-skrytka-laen-a https://ftpm.forumpolish.com/t4745-laen
Ren


Ren


Liczba postów : 182
Dołączył/a : 21/04/2016

Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 EmptyCzw Lut 08 2018, 23:35

Wszystkie te zajścia zdawały się jednym, wielkim żartem. Chciałoby się powiedzieć, że ktoś wymyślił sobie jakąś historyjkę rodem z dreszczowca i postanowił tym tylko w fanatyczny sposób uprzykrzyć żywot ciemnowłosemu. Ten walcząc ze sobą o mało nie straciłby przytomności z tych wszystkich wrażeń, walcząc z tym zjawiskiem poprzez zająknięcie się dwoma, czy trzema zgłoskami. Wszystko po to, aby chwilę później na legendzie przeciwnika aktywować zapomnienie osoby względem siebie i względem własnej legendy. Jeśli czegoś się nie pamięta, to się tego nie goni, prawda?
- B-Bib... biblioteka... - wydusiłby z siebie tylko po pewnej chwili, sugerując najpewniej, że właśnie w to miejsce powinni się udać. W końcu ot tak nie przyjdzie im to tak łatwo, ale coś musiał zrobić z tym, czego się dowiedział. W razie wymogu wyjaśnień, czy jakiegoś dotarcia do placówki dorzuciłby jeszcze stosunkowo proste: - P-Persil.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3727-ubezpieczenie-wypadkowe#72230 https://ftpm.forumpolish.com/t3413-ren-sp-z-o-o#64315 https://ftpm.forumpolish.com/t3682-mniej-niz-zero#70965
Amney


Amney


Liczba postów : 714
Dołączył/a : 24/08/2016
Skąd : Spod harnasiowego tronu

Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 EmptyPią Lut 09 2018, 19:17

No jeszcze czego! To, że nie miałam nic przeciwko nawiązaniu sojuszu bo, po pierwsze - jestem zmęczona po nocy, a po drugie - wymyślę potem, to nie znaczy, że mam się zgadzać na to co on chce i jeszcze spełniać jego zachcianki! Oczywiste było to, że wystawiłam jemu środkowy palec kiedy tylko powiedział, że mnie namaluje. Nie dość, że chce mnie oglądać bez ubrań to jeszcze ma zamiar uwiecznić tą chwilę! Dobrze, że na żadne się nie zgodziłam. Schowałam się za swoją grupą żeby mnie nie widział i zadarłam nos do góry by było widać, że jestem obrażona z tego powodu. Może i jeszcze Szczurem, wyrzutkiem społeczeństwa, ale swój honor mam!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4705-amney-v3
Sponsored content





Opuszczone Miasto - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 12 Empty

Powrót do góry Go down
 
Opuszczone Miasto
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 12 z 25Idź do strony : Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 18 ... 25  Next
 Similar topics
-
» Opuszczone tereny fabryczne
» Lutea - miasto
» Zniszczone Miasto
» Miasto Klae
» Miasto zaginionych

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Inne tereny :: Pozostałe kraje :: Norgath
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.