HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Dworek rodu Faevo




 

Share
 

 Dworek rodu Faevo

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Dworek rodu Faevo Empty
PisanieTemat: Dworek rodu Faevo   Dworek rodu Faevo EmptyPią Lut 19 2016, 23:27

Jakieś dwa kilometry od miasta Onibus  stał samotny dwór, na niewielkim wzniesieniu. Teren oddzielony od reszty świata zajmował dość duży obszar. Był otoczony czarnym ogrodzeniem, oraz wysokimi drzewami. Zimą mógł sprawiać wrażenie opuszczonego, bądź też nawiedzonego. Powykrzywiane gałęzie drzew przypominały szpony, a ogrody przysypane śniegiem usychały i stawały się martwe. Jednakże na wiosnę wszystko odżywało, stając się piękne i żywotne. Zielone liście zakrywały szpetotę drzew, a trawy, oraz wszelkich barw kwiaty czyniły to miejsce niczym z bajki. Daleko sięgające ogrody rozciągały się zarówno przed dworkiem, jak i za nim. Zaś jeśli chodzi o sam budynek, to od czarnej furty prowadziła do niego wydeptana ścieżka. Idąc nią, po prawej stronie można było dostrzec niewielki, rodowy cmentarz i parę nagrobków. Nad każdym czuwał pochylony kamienny anioł.
Dworek był parterowy, dwuskrzydłowy. Jego ściany były już zszarzałe, a dachówka sczerniała.  Przed szarymi drzwiami znajdował się jeszcze kamienny przedsionek, gdzie dwa filary podtrzymywały zadaszony ganek. Przez ciemne szyby w oknach niewiele dało się dostrzec. Były stare i zakurzone. Czas jego budowy pozostawał zagadką. Z pewnością był o wiele starszy niż wymierający ród, który go zamieszkiwał.



MG:

Zbliżał się powoli wieczór, kiedy Taki dotarł przed teren posiadłości. Pogoda była całkiem dobra. Wiosenne słońce bardzo powoli zachodziło za horyzont, czyniąc niebo pomarańczowym. Lekki wiatr szumiał w drzewach, które wręcz tętniły życiem i zielenią. Ciemnofioletowe fiołki wyrastały wśród zielonej trawy i to głównie one dominowały wśród pozostałych kwiatów w barwach czerwieni i błękitu. Na gałęzi jednego z drzew przysiadła, samotna niewielka jaskółka i cicho zaśpiewała. Oprócz niej nikt nie wyszedł chłopakowi na spotkanie, aczkolwiek furtka była otwarta, jakby oczekiwano jego przybycia.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Taki


Taki


Liczba postów : 109
Dołączył/a : 16/07/2013

Dworek rodu Faevo Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodu Faevo   Dworek rodu Faevo EmptySob Lut 20 2016, 05:03

Cały świat potrzebował magów. Oczywiście nie wymagał, ale potrzebował, bo wszędzie potrzebowali do jakiejś roboty kogoś z tymi rzadkimi zdolnościami. Ludzie wierzyli, że mag ma większe szanse na wykonanie zadania niż zwyczajny człowiek co poniekąd było prawdą. Zaklęcia z pewnością były pomocne i ułatwiały wszystko, lecz niekiedy zdarzali się tacy czarownicy, którzy zbytnio wierzyli w swoje sztuczki, a za mało korzystali z rozumu. Wtedy zazwyczaj nawet najprostsze zadanie mag potrafił spierdolić koncertowo. Takiś jednak nie przejmował się nigdy swoją użytecznością, bo nie po to ruszał na misje. Nie zamierzał komuś pomagać, wspomagać, wspierać czy cokolwiek innego. Nie musiał być pomocny, bo jego głównym celem była dobra, a przede wszystkim ciekawa zabawa. Cały świat potrzebował magów do różnych spraw, a białowłosy znalazł nawet jedną, która była wyjątkowo nietypowa i intrygująca. Jak często spotyka się ogłoszenie ze praktycznie zleceniem zabójstwa samego siebie? Rzadko to mało powiedziane. To była pierwsza rzecz, która pochłonęła młodego maga Grimoire Heart, gdyż inną była myśl po co ktoś potrzebuje pomocy w samobójstwie. Przecież tak łatwo się zabić. Ludzie modlili się, aby nie umrzeć, bo łatwo stracić duszę z ciała, a tutaj ktoś nie radzi sobie z czymś tak banalnym? Taki pozbawiał życia innych, a to wymagało nieco umiejętności, ale siebie? Istniało tyle skutecznych sposobów. Rzucenie się z urwiska, skok do rwącej rzeki, strzał w głowę lub podcięcie żył. Coś w tym trudnego? Nic. Oczywiście istniały jednostki, które nawet tego nie potrafiły, bo na przykład rzuciły się z niskiej skały i teraz są jedynie kalekami. Albo ktoś ich wyłowił z wody i uratował. Albo strzelili w złe miejsce w głowie i jedynie się oszpecili lub upośledzili. Albo cięli wszerz nadgarstka zamiast wzdłuż jak totalni imbecyle. Osobiście Takiś uważał, że jak ktoś nawet nie potrafi się zabić, to jest wyjątkową miernotą życiową, która rzeczywiście nie powinna żyć. Trzecią rzeczą jaka skłoniła białowłosego do wzięcia tego zlecenia była ciekawość. Dlaczego ktoś chciał się zabić? Mag nigdy nie rozumiał samobójców, a teraz mógł nieco dowiedzieć się i to z pierwszej ręki, więc dla samej rozmowy może warto było wybrać się do Onibusa? Jak mógł nie skusić się na tę misję z jeszcze jednego powodu, którym był fakt możliwości zamordowania kogoś praktycznie legalnie. Miał gdzieś czy ktoś go będzie ścigał, czy nie, bo w końcu pochodził z Grimoire Heart, ale taka wolność, swoboda, brak konsekwencji była kusząca.
Robił się przyjemny wieczór, kiedy chłopak dotarł przed dworek swojego zleceniodawcy i jednocześnie celu. Miejsce zamieszkania było w dosyć ciekawej lokacji, bo oddalone od głównej miejscowości, położone na samotnym wzgórzu. Całkiem dobre jak na ekscentrycznych bogaczy lub zwyczajnie zdziwaczałą rodzinkę. Ewentualnie kogoś introwertycznego, ale czy introwertycy to niemalże w stu procentach ekscentrycy? Pojęcie normalności i dziwności było względne, więc młodzieniec dłużej nie zastanawiał się nad tym tematem. Podszedł pod otwartą furtkę i przyjrzał się jej bliżej. Nie ukrywał, że był podekscytowany, ale mimo wszystko podchodził do tego wszystkiego z pewnym dystansem ukrytym głęboko za maską zdziecinniałych zachowań i głupkowatych tekstów. Udawał różne osoby, ale najlepiej było pozostać zwykłym, uroczym gówniarzem, gdyż wtedy każdy cię lekceważył. A kto lekceważy, ten nierzadko przegrywa. Popatrzył na czarną furtę bez większego celu. Ot tak sprawdzał czy nie wchodzi w pułapkę. Szybko mu przeszła ta paranoja i wesoło podskakując ruszył wydeptaną ścieżką. Wygwizdywał sobie jakąś dziwaczną pioseneczkę, która nijak się składała w melodyjną kupę, aż na kilka sekund zatrzymał się ujrzawszy cmentarz.
- Miejsce do chowania zmarłych na własnej posesji. Może kiedyś też tak zrobię? Mógłbym ich kolekcjonować jak w klaserze. - powiedział sam do siebie i ruszył dalej, przyglądając się ogrodom, drzewom i ogólnie sporej działce. - Musiałbym odkopać mamę i tatę. Ich chciałbym szczególnie mieć w kolekcji. Młody byłem i nie pomyślałem, że mógłbym ich zachować jakoś i zrobić z nich wieszaki. Albo takie stojaki. Ewentualnie zwyczajnie w gablocie przechować. - rozmyślał na głos dalej, aż w końcu trafił na zadaszony ganek. Musnął dłonią jeden z filarów kiedy podszedł do drzwi i bez chwili zawahania zapukał kilkukrotnie. Czekając na otwarcie wyciągnął z kieszonki pomarańczowy lizak, który rozpakował, a następnie wcisnął do buzi, aby umilić sobie słodyczą oczekiwanie. Szeroki, radosny uśmiech nie znikał mu z twarzyczki z powodu ekscytacji. Zapowiadało się tak ciekawie!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1289-skryteczka-taki-ego-haha https://ftpm.forumpolish.com/t1285-taki-karasuma#18948
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Dworek rodu Faevo Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodu Faevo   Dworek rodu Faevo EmptySob Lut 20 2016, 18:42

MG:
Minęła jedna chwila po zapukaniu, a po niej druga i cały czas nikt nie otwierał. Dopiero po jakimś czasie drzwi ze zgrzytem uchyliły się, a przed Takim stanął wysoki mężczyzna. Jego cera była blada jak śnieg, a czarne jak noc oczy zmierzyły chłopaka. Czarne włosy miał zaczesane do tyłu. Był elegancko ubrany, w czarny frak, kamizelkę i białą koszulę. Wyglądał na czterdzieści lat. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- Jak mniemam, pan w sprawie zlecenia? W takim razie zapraszam – powiedział pustym, bezuczuciowym głosem. Wewnątrz było dość duszno i ponuro. Panował półmrok, a wszelkie drewniane, niemalże antyczne meble były zakurzone. Światło z zewnątrz z ledwością wpadało do środka, tworząc jedynie delikatną poświatę. Niemalże jak w grobowcu. W kątach dało się zauważyć stare już pajęczyny z zaplątanymi w nich muchami. wór był co najmniej zaniedbany. Z pewnością nikt w nim od dawna nie sprzątał. Na ścianach wisiały jeszcze stare portrety w owalnych ramach.
Z przedsionka wychodziły przejścia do trzech różnych pomieszczeń. Zarówno drzwi po lewej, jak i po prawej były zamknięte. Zza jednych z nich dochodził dźwięk melodii granej na pianinie. Jedynie pomieszczenie na wprost było otwarte i to właśnie je wskazywał mężczyzna, aby Taki się tam udał. Stał tam dość sporych rozmiarów drewniany stół, do którego były dosunięte krzesła. Tam również wisiały obrazy, lecz nie były to portrety, a zwykłe abstrakcyjne malowidła w których dominowały głównie barwy błękitu i bieli. Stał tam też zajmujący całą prawą ścianę regał pełen książek.
- Panicz niebawem do nas dołączy. Może napije się pan w tym czasie herbaty, bądź też kawy, tudzież czegoś mocniejszego? – zaproponował w międzyczasie lokaj.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Taki


Taki


Liczba postów : 109
Dołączył/a : 16/07/2013

Dworek rodu Faevo Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodu Faevo   Dworek rodu Faevo EmptyPon Lut 22 2016, 18:58

Długi czas oczekiwania na otwarcie spowodował, że Takiś zaczął zastanawiać się czy dobrze trafił. Cóż, ciężko było pomylić jeden jedyny dwór na wzgórzu z czymkolwiek innym. Sąsiadów nie było, a miejsce jakoś tak pasowało do atmosfery samobójstwa. No, prawie samobójstwa, bo z lekką pomocą. Teoretycznie każda ofiara białowłosego mogła zostać nazwana samobójcą, gdyż widocznie nierozsądnym było przeszkadzanie magowi skoro nie żyli. Nieważne - drzwi z nieprzyjemnym skrzypnięciem zostały otwarte, a w nich zjawił się ktoś, kogo na sam początek chłopak wziął za swój cel, lecz szybko zmienił zdanie. Zwyczajny lokaj. Zatem zabije ich dwóch czy będzie świadek? Mógł mieć widownię, to nawet przyjemna odmiana od mordowania każdego dookoła. W pewnym sensie młodzieniaszek poczuł się jak taki fachowiec od śmierci albo nawet jej rzemieślnik. Tak jak wzywano do mieszkania lekarza, by uzdrowił, tak wezwano Takiego, aby zabił. Tak jak wzywano hydraulika, aby naprawił rury, tak zjawił się teraz białowłosy, aby wykonać swoją robotę. Prosta sprawa, chociaż musi pamiętać, aby wziąć zapłatę przed pracą. Chociaż... kto by się przejmował pieniędzmi kiedy tutaj zapowiada się przednia zabawa.
- Mhm~! W sprawie zlecenia. - odparł radośnie nawet jeżeli kamerdyner był książkowym przykładem ponuraka. Czy można było mu się dziwić? Atmosfera samobójcza rzadko bywa radosna, więc raczej nie. Wejście do środka sprawiło, że chłopak nagle zachciał wrócić na zewnątrz. Zmrużył oczy nie z powodu nieprzyzwyczajonego wzroku do ciemności, a ze zdziwienia stanem wnętrza. Duchota, kurz, pajęczyny, ciemnica i jeszcze brakowało wilgoci, aby Takiś poczuł się zupełnie jak w jakiejś krypcie. Idealne miejsce na śmierć. Przechodząc korytarzem białowłosy przyglądał się portretom rodziny, która zapewne tutaj niegdyś mieszkała, bo jakoś wątpił, aby dalej to robiła. No, chyba że ich zwłoki na cmentarzu przed posesją się liczyły jako "mieszkańcy domostwa". Spojrzał w stronę dźwięków pianina zaciekawiony czy ktoś na nim gra, czy jest puszczane na przykład z gramofonu. Ilość osób zamieszkujących to miejsce mogła się liczyć, bo nie chciał, aby nagle ktoś spanikował i zawiadomił odpowiednie organy, by później musiał uciekać. Nie lubił uciekać, a jednak trzeba było to robić o ile nie chce szczególnego nacisku na poszukiwania i schwytanie jego skromnej osoby. Co do samej muzyki, to Taki nie był nigdy melomanem. Lubił ją, była przyjemna, potrafiła podkreślać emocje, sytuacje, a czasami nawet tworzyć uczucia, lecz on miał inną pasję jaką było zamiłowanie do rzeczy ciekawych. Muzyka również niekiedy taka była.
Trafił w końcu do pokoju, w którym miał spotkać się ze swoim celem. Podszedł do stołu i złapał za oparcie krzesła, spoglądając na lokaja. Czy w Onibusie kultura zachowania nakazywała proponować alkohol chłopcom wyglądającym na piętnaście lat, a mającym w rzeczywistości siedemnaście? To że był osobą określaną jako "zła" nie znaczyło, że lubował się w mocnych trunkach. Nigdy ich nawet nie próbował, bo otępiały zmysły, a szczególnie umysł, który przypadku Takiego musiał być zawsze w idealnej formie. Jego magia wymagała od niego maksymalnej mocy obliczeniowej, więc alkohol mógł znacznie obniżyć wartość bojową białowłosego.
- Jeżeli można to sok. Najlepiej jabłkowy. - odparł chociaż nie był spragniony. Lubił napić się dobrego soku dla samego smaku, więc dlaczego nie spróbować? Inna sprawa, że w ten zakurzonej posiadłości strach próbować czegokolwiek. Wszystko mogło okazać się przeterminowane lub zwyczajnie niezdatne do spożycia. Nie podejrzewał ich o truciznę, ale w sumie kto wie? Smak jabłka nie zniweluje goryczy, a kolor nie ukryje barwy trutki. Najlepsza i tak była woda, lecz picie samej wody nie było zbyt przyjemne. W oczekiwaniu na pojawienie się "panicza" młodzieniaszek wcale nie usiadł przy stole, a podszedł pod dziwaczne obrazy. Wyglądały intrygująco, więc ze splecionymi dłońmi za plecami przyglądał się im oraz jednocześnie przekładał lizak z lewego policzka na prawy i tak w kółko. W końcu gdy obejrzał kilka z nich, a jego ciekawość została zaspokojona, to podszedł pod regał z książkami. Przejechał palcem po nich czego mógł pożałować - nie lubił zbytnio kurzu, a w ten sposób mógł go podnieść. Kurz był nieprzyjemny i łatwo się od niego kichało. Jego dłonie natychmiast utkwiły w kieszonkach, zaś on w ciszy sprawdzał tytuły woluminów.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1289-skryteczka-taki-ego-haha https://ftpm.forumpolish.com/t1285-taki-karasuma#18948
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Dworek rodu Faevo Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodu Faevo   Dworek rodu Faevo EmptyWto Lut 23 2016, 19:18

MG:
Doglądając książek Taki mógł spostrzec, że te mają już swoje lata. Napisy na nich były już wyblakłe, ale wciąż do rozczytania. W większości były to zbiory opowiadań, bądź też poezje. Znalazło się tam również parę tytułów powieści, oraz ksiąg historycznych. Znalazło się tam jednak jeszcze parę ksiąg, które wyglądały na całkowicie nowe, jakby dopiero co napisane.
Po chwili wrócił lokaj z przezroczystą szklanką soku. Wpierw przetarł stół ścierką, dopiero potem postawił na niej napój. Wtedy to melodia grana na pianinie została przerwana i na krótką chwilę zapadła grobowa cisza. Przerwało ją głuche stukanie butów, a potem odgłos skrzypiących drzwi. Kilka sekund później do pokoju wkroczył niewiele niższy od Takiego osobnik. Na oko mógł mieć coś koło dwudziestu lat. Był szczupły. Za duża marynarka była lekko za duża. Osobnik ten miał dość długie, jasne włosy sięgające mu do ramion. Za prostokątnymi szkłami okularów, które dodawały mu inteligentnego wyglądu, lekko błyszczały ciemne oczy. Jego lekko zarumieniona twarz wręcz jakby promieniała pogodnością, oraz swego rodzaju wesołością. Delikatny uśmiech stanowił wyraźny kontrast wobec ponurego miejsca.
Spojrzał na Takiego, a jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. Podszedł do niego, stukając wypastowanymi butami o drewnianą podłogę.
- Więc to pan? Nazywam się Christian Faevo, miło mi poznać – powiedział, po czym wyciągnął rękę w stronę chłopaka. – Liczę na owocną współpracę. Może pan usiądzie i opowie coś o sobie? – zapytał. W swoich słowach wydawał się być dość szczęśliwy i pogodny.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Taki


Taki


Liczba postów : 109
Dołączył/a : 16/07/2013

Dworek rodu Faevo Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodu Faevo   Dworek rodu Faevo EmptyPon Lut 29 2016, 20:30

Czasy w których Taki czytał książki przeminęły z dniem poznania przyjemności z mordowania. Oczywiście w dalszym ciągu zdarzało mu się dosłownie wchłonąć jakąś lekturę, lecz to nie one wypełniały jego wolne chwile, a nowe, ciekawsze zajęcie. Dawne wizyty w bibliotece sprawiały, że mimo upływu lat rozpoznał kilka ksiąg i mógł stwierdzić, że niegdyś z pewnością je przeczytał, ale bez zaglądnięcia do treści nie był w stanie opowiedzieć o czym były. Nieużywana wiedza zanika. Nie przyglądał się im nazbyt długo, gdyż wrócił lokaj z jego sokiem. Niezmywalny z twarzy białowłosego uśmiech poszerzył się tylko w ramach prostego "dziękuję". Mag mógł być kulturalny, uroczy, poważny, głupi i jeszcze grać wiele innych ról, lecz każda z nich była jedynie maską. Wewnątrz... wewnątrz już on sam gubił się jaki jest naprawdę, aczkolwiek miał pewność, iż daleko mu do bycia uroczym głuptasem, którego zgrywał praktycznie non-stop.
Podszedł pod szklankę i chwycił ją w dłonie, aby napić się łyk soku. Oczywiście pierwszy był małym skosztowaniem czy nie smakuje podejrzanie, a dopiero kolejny normalny. Taka zbytnia ostrożność ze strony młodzieńca. Muzyka została nagle przerwana, a odgłosy kroków utwierdziły siedemnastolatka, że raczej nie była puszczana z gramofonu lub innego urządzenia. Ktoś grał i zapewne był to cel misji. A raczej ofiara.
Nie trzeba raczej rozpisywać się dlaczego Takiś został delikatnie zaskoczony wyglądem osoby, którą miał zamordować. W zniszczonym, możliwe że wiekowym dworku, spodziewał się raczej kogoś pokroju tego lokaja, ale nie młodego panicza, który w dodatku emanował jakąś względnie pozytywną energią kontrastującą z ponurym, zaniedbanym otoczeniem. Jeżeli chłopak rzeczywiście chciał się zabić, to mieli oni coś wspólnego - radosna powłoka, a mroczne wnętrze. Chociaż sam białowłosy nie lubił o sobie tak myśleć, gdyż brzmiało to niesamowicie tandetnie. Złote oczy obserwowały jak młodzieniec zbliża się, a gdy przedstawił się i wystawił rękę, Taki uścisnął jego dłoń z radosnym uśmieszkiem.
- Tak, to ja. Taki Karasuma, ekspert w pozbawianiu życia. - powiedział przyjaźnie, chociaż ta wzmianka o jego doświadczeniu była raczej żartem. Owocna współpraca brzmiała nad wyraz śmiesznie dla maga, bo w końcu mowa tutaj o samobójstwie. Owocem ich współpracy miała być śmierć Christiana. Nie tego zazwyczaj oczekują zleceniodawcy. - Wolałbym usłyszeć coś o Tobie, pozwalając sobie na zuchwałość. - ich wiek nie mógł się zbytnio różnić, więc mogli sobie darować zwroty per pan. I tak białowłosy już musiał uplastycznić swój charakter na bardziej kulturalny, by ich rozmowa przebiegła sprawniej i przyjemniej. Nie miał nic przeciwko, bo lubił parodiować kulturalne, honorowe zachowania. Była to całkiem fajna zabawa. Inna sprawa, że mag raczej nie mówił nic o własnej osobie nikomu. Wszyscy, którzy znali jego historię byli raczej martwi. I to nie zawsze z jego winy. Niektórym ot tak opowiadał jako zabawną ciekawostkę odnośnie własnej osoby, ale ciężko było uznać go za wylewnego. Swoją drastyczną opowieścią raczył głównie tych kruchych słuchaczy, by trochę się nad nimi poznęcać. Jak był znudzony, to oprócz morderczych zapędów budziły się również sadystyczne. Czasami ból fizyczny to nie wszystko, a wtedy trzeba być kreatywnym.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1289-skryteczka-taki-ego-haha https://ftpm.forumpolish.com/t1285-taki-karasuma#18948
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Dworek rodu Faevo Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodu Faevo   Dworek rodu Faevo EmptyWto Mar 01 2016, 18:16

MG:
Słysząc słowa Takiego, Christian uśmiechnął się nieco szerzej i poprawił okulary. Dało się wtedy dostrzec, co w jego postaci najbardziej nie pasowało do całości. Tak jak emanował od siebie w miarę pozytywną energią, tak jego oczy sprawiały wrażenie nadzwyczaj smutnych, tak jakby miał się za chwilę rozpłakać. Zaś sok był dobry, lekko schłodzony.
- Dobrze słyszeć, że ma się do czynienia z profesjonalistą – powiedział jeszcze w miarę radosnym tonem. Potem zwrócił się jeszcze do swojego lokaja. - Wolandzie, mnie również mogłeś przygotować coś na nawilżenie gardła.
- Co sobie panicz zażyczy?
- Całkowicie mi to obojętne –
powiedział, po czym Woland skinął głową i odszedł, zostawiając Christiana i Takiego samych. – Czy ja wiem czy mogę o sobie coś ciekawego powiedzieć? – zaczął, podchodząc bliżej przyciemnionego okna. Przetarł je dłonią, lecz niewiele to dało. – Ludzie nie zapamiętują innych ludzi z tego jacy byli, tylko co po sobie zostawili. Chyba nie mam się czym pochwalić, poza paroma wierszami i opowiadaniami. Ale te nie były wcale takie wybitne. Moje szlacheckie nazwisko również nie posiada większego znaczenia. Choć, może moje kuzynostwo jakoś to naprawi. Czas pokaże. Wracając jednak do mnie, jestem nauczycielem w szkole średniej. Mieszkam tutaj wraz z Wolandem, moim lokajem i jestem człowiekiem, który pragnie umrzeć… Coś jeszcze chciałbyś wiedzieć? – im dłużej mówił, tym jego głos stawał się coraz bardziej ponury, a sylwetka jakby wątlejsza. Posłał jeszcze spojrzenie Takiemu, zmuszając się do uśmiechu.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Taki


Taki


Liczba postów : 109
Dołączył/a : 16/07/2013

Dworek rodu Faevo Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodu Faevo   Dworek rodu Faevo EmptySro Mar 02 2016, 01:35

Białowłosy niejednokrotnie słyszał, że każda maska pozorów może zostać zniszczona przez własne oczy. Podobno zdradzały one właściwy stan duszy i nie potrafiły oszukiwać. Mag aktualnie przekonywał się, że była ta prawda dotycząca jedynie amatorów w kwestii kłamstw. Radosna otoczka Christiana była niszczona przez te smutne, ciemne oczy. Przypominały nieco wzrok zbitego psa. Nie budziło to jednak żadnych szczególnych emocji w Takim. Nawet nie odczuwał tego sadystycznego podniecenia czyjąś krzywdą. Było mu to całkowicie obojętne. On nadal bez problemu grał radosnego chłoptasia, lecz z każdą sekundą dłużej potrafił coraz lepiej dostosować charakter, by rozmowa przebiegała sprawnie. Jednocześnie pozwalał sobie na nieco szczerości, gdyż i tak rozmawiał z osobą, która nie mogła go wydać raczej, bo niedługo umrze. No i była zleceniodawcą.
Młodzieniec jednak zwrócił uwagę na coś drobnego. Tak już miał, że lubił wyłapywać szczegóły. Obojętność. Niby prosta sprawa - co chce się napić, a jednak było mu to zupełnie obojętne. Każdy rzuciłby pierwszą lepszą myślą w takiej sytuacji albo wyszukałby na co ma ochotę. Jednak wybranie losowo jakiegoś napoju, a powiedzenie, że jest to obojętne, to zupełnie dwie różne sprawy. Pierwsza wykazywała, że zwyczajnie komuś chce się pić i ugaszenie pragnienia to priorytet. Druga zaś sprawiała, iż zupełnie obojętne było co się napije, bo nie ma żadnych potrzeb większych. Obojętność zawsze Takiemu kojarzyła się właśnie z samobójcami, jednak jedynie przez własne przemyślenia na ten temat. Doskonale zdawał sobie sprawę, że pewnie poniosła go fantazja z tą interpretacją, ale mógł sobie ją w tym momencie założyć, aby potwierdzać lub obalać ją.
Historia panicza nie poruszyła w żadnym stopniu białowłosego. Był mordercą, psychopatą, nie można było oczekiwać, że jakieś ludzkie emocje zostaną w nim pobudzone. Naturalnie jedynie nasiliła się ciekawość. Uśmieszek na ustach nieco zmienił swój charakter, na nieco cwaniacki, a mina jakby dociekliwa. Mag nie przyszedł tutaj, aby pomagać komuś wyjść z depresji. Przyszedł aby zabić, a przy okazji ważnym było poznanie motywów samobójców, których nie rozumiał.
- Tak, chciałbym wiedzieć jeszcze kilka rzeczy. - powiedział i napił się głębszy łyk soku, bo rzeczywiście był smaczny. Po tym odłożył go znów na stół, a następnie oparł się o niego i wyciągnął z ust sam patyczek po lizaku, który wcisnął do kieszeni. - Dlaczego chcesz się zabić? Nie zrozum mnie źle - nie chcę byś zmienił zdanie, bo pragnę Cię zabić. Jestem mordercą i nie liczysz się dla mnie. Bez urazy. Jednak jestem bardzo ciekawy co Cię prowokuję, aby popełnić samobójstwo? Rozumiem, że nie dokonałeś niczego szczególnego, ale słyszałem jak grasz na pianinie. Moją pasją jest zabijanie, a Twoją mogłaby zostać muzyka. Mógłbyś się poświęcić swojej pasji tak jak ja swojej. Dodatkowo nauczasz innych, pogłębiasz ich wiedzę, a to jest uznawane za jakąś wartość. Może nawet jesteś dla kogoś autorytetem. Masz sporo możliwości. Nawet możesz zostać mordercą, a mimo wszystko chcesz umrzeć? Nie masz pojęcia co Cię czeka po śmierci. - Taki mówił spokojnie, powoli, z lekkim rozbawieniem, które potęgowane było uśmieszkiem na jego twarzyczce. Jednak nie drwił sobie z Christiana, a jedynie dobrze się bawił. Ciekawe przeżycie, a dla białowłosego ciekawe przeżycia to najważniejsza rzecz na świecie.
- No i co do konkretów - dlaczego potrzebujesz mnie do pomocy w samobójstwie? Jest tyle banalnych metod na pozbawienie siebie życia. A może to nie takie proste w Twoim przypadku? - kto wie jaką tajemnicę mógł skrywać panicz. Może pochodził z jakiegoś magicznego rodu, który cechował się niesamowitą regeneracją lub nawet nieśmiertelnością? Jakiś powód zamieszania dodatkowej osoby w samobójstwo musiał być i Takiś zamierzał dowiedzieć się co to było. Nie odpuści.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1289-skryteczka-taki-ego-haha https://ftpm.forumpolish.com/t1285-taki-karasuma#18948
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Dworek rodu Faevo Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodu Faevo   Dworek rodu Faevo EmptyCzw Mar 03 2016, 16:03

MG:
W międzyczasie, kiedy Taki przemawiał, wrócił lokaj ze szklanką z czerwonym płynem. Christian na chwilę oderwał wzrok od Takiego, spoglądając w stronę Wolanda, jakby chciał go przegonić, jednakże lokaj jedynie się uśmiechnął i stanął w mało rzucającym się w oczy kącie, jednakże cały czas towarzyszył rozmowie maga z jego pracodawcą.
- Samobójstwo chyba nie będzie najlepszym określeniem – powiedział Christian, poprawiając sobie określeniem. – Możliwe, że trochę źle to ująłem. Szczerze, to brzydzę się samobójstwami i nigdy bym się do niego nie dopuścił. Nie jestem gotów na śmierć, ale… - tu jego głos na chwilę się załamał. – Nie chcę już dłużej żyć… Może i mógłbym się trzymać swoich pasji. Wmawiać sobie, że dla kogoś żyję. I nawet jeśli dla kogoś moje życie jest jeszcze coś warte, to wszystko i tak nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Czegokolwiek bym próbował, to nie odnajdę w tym swojego sensu… Najszczęśliwsze chwile mojego życia minęły już bezpowrotnie i jedyne co mi teraz pozostaje, to czekać na śmierć. Nie chcę jednak się zabijać, tylko pragnę przyspieszyć dzień swojej śmierci, dlatego jest mi potrzebny ktoś taki jak Ty.
Zakończył swoją wypowiedź, przenosząc swoje zainteresowanie na szklankę z napojem. Wziął z niej łyk, po czym znowu zwrócił się do chłopaka.
- Nie chcę w żaden sposób ingerować w to w jaki sposób i kiedy to zrobisz. To już zależy wyłącznie od Ciebie – rzekł z takim wyrzutem, jakby całą odpowiedzialność za swoją śmierć chciał zrzucić na Takiego.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Taki


Taki


Liczba postów : 109
Dołączył/a : 16/07/2013

Dworek rodu Faevo Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodu Faevo   Dworek rodu Faevo EmptyPią Mar 04 2016, 04:34

Względny spokój z jakim Taki wysłuchiwał Christiana został przerwany kiedy ten wymówił dwa ostatnie zdania. O ile wcześniej jedynie się niepokojąco uśmiechał, tak teraz w głowie białowłosego zaszumiało z ekscytacji. Był dosłownie wniebowzięty tym co usłyszał. Spojrzał na młodzieńca, a następnie głośno się zaśmiał, a raczej śmiał przez dłuższą chwilę. Nie był to żaden upiorny śmiech, a czyste rozbawienie jednak nasycone taką dziecięcą ekscytacją. Jak smarkacz, który za kilka chwil otrzyma swój wymarzony prezent i będzie mógł się nim rozkoszować ile tylko zechce. Mag zrobił jeden piruet, już kończąc śmiech, a później jeszcze kolejny, aż w końcu zatrzymał się twarzą wprost do swojego celu. Nie trzeba chyba wspominać, że członek Grimoire Heart nie odczuwał żadnej odpowiedzialności związanej z odbieraniem życia. Był to dla niego czyn pozbawiony takich cech. Dlaczego? A czy dziecko uznaje swoje zabawy za coś z odpowiedzialnością? No właśnie. Głośno westchnął, lecz wciąż był rozradowany. Z trudem starał się powstrzymywać swój szeroki uśmiech, aby ten nie obnażał jego ząbków. I nie utrudniał aż tak mówienia. Szło mu to marnie, gdyż właśnie zapowiadała się niesamowita, przecudowna zabawa.
- Mogłeś zawsze ryzykować życie w inny sposób, poczuć prawdziwą adrenalinę, robiąc rzeczy, które stawiają Twoje życie na szali. A jednak wolisz zamieszkać z psychopatą i dać mu dowolność. Lubię Cię, uwielbiam nawet, drogi Christianie. Aktualnie na świecie nie istnieje wiele osób, które byłyby dla mnie wspanialsze niż Ty. - mówił, nie przestając się wpatrywać, w jego ciemne oczy schowane za prostokątnymi szkłami. W końcu obrócił się i stanął plecami do niego. Dlaczego tak bardzo polubił młodzieńca? Był szalenie interesujący. Wymyślił tak wspaniały sposób na pozbawienie siebie życia, którym wcale nie było dosłowne samobójstwo. Z technicznej strony, było to morderstwo, a z logicznej samobójstwo. Dodatkowo poddawał się niesamowitej, wyjątkowej możliwości przebywania i goszczenia psychopaty, który w każdej chwili mógł go zabić. Kiedy to zrobi? Jak? To było właśnie tak ekscytujące! Gdyby kiedyś Taki sam zechciał zejść z tego świata, to skorzystałby z tego pomysłu, ale z małą modyfikacją - w wynajętym domu razem z nim zamieszkałoby kilku psychopatów, którzy mieliby na niego zapolować, bo on chciałby stawiać opór. Wspaniała gra.
- Poddaję jednak wątpieniu Twoje słowa gdyż... - tutaj przerwał sobie na ułamek sekundy, a może sekundę, w której wyciągnął specjalny nożyk do rzucania z kabury i odwracając się, przystawił go do samego gardła Christiana, by ten poczuł ostry koniec. - ...ludzie dopiero przed śmiercią stają się prawdziwi. Kiedy wiesz, że umrzesz, wtedy wszystko się zmienia. Zaczynasz wszystko rozumieć co dotychczas było dla Ciebie niezrozumiałe. Mógłbyś zastanawiać się setki lat nad czymś i tego nie rozgryźć, ale wystarczy sekunda uświadomienia, że za chwilkę zginiesz i nagle wszystko staje się jasne. - podczas całej tej wypowiedzi powoli podnosił lewą rękę, która była wolna. Chciał nią szybko złapać za włosy młodzieńca, aby równie zwinnie przejść za niego, przystawiając mu drugą ręką nożyk do gardła.
- Odliczam od trzech i rozpruję Twoje gardło. Trzy, dwa, jeden... - i w tym momencie wcale nie zamierzał odebrać mu życie. Miał tylko przeciągnąć płazem nożyka po jego szyi, aby ten poczuł zimny metal i jednocześnie krzyknąć mu do ucha. - Ha! Nabrałem Cię. - i odsunąć się zwyczajnie od niego na kilka kroków, wsuwając nożyk w odpowiednie miejsce.
- Nadal chcesz umrzeć? Co czułeś gdy zagroziłem Ci? Wiedziałeś, że Cię jeszcze nie zabiję, a może już pogodziłeś się z tym, że umrzesz i nawet poganiałeś mnie w myślach? - postanowił zapytać. W momencie wypowiedzi odsunął krzesło, aby spokojnie usiąść na nim i przysunął do siebie swój sok, którego napił się kilka łyków. Od tego gadania i szczerzenia się non-stop zaschło mu w gardle. Nawet teraz się uśmiechał. Jakże wspaniale się bawił!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1289-skryteczka-taki-ego-haha https://ftpm.forumpolish.com/t1285-taki-karasuma#18948
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Dworek rodu Faevo Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodu Faevo   Dworek rodu Faevo EmptyPią Mar 04 2016, 19:36

MG:
Trzymając dłoń na swojej szklance Christian obserwował zachowanie Takiego, bez większego poruszenia. Jedynie uśmiechnął się wymuszony sposób i słuchał. Kiedy jednak chłopak sięgnął po nóż, panicz odruchowo się cofnął o jeden krok. Dało się od niego wyczuć lekkie zawahanie. Przełknął nerwowo ślinę, ale bez przerwy utrzymywał kontakt wzrokowy z magiem. Podniósł tylko drżącą rękę, by poprawić sobie okulary, na krótko przed tym jak Taki złapał go za włosy i przyłożył mu nóż do gardła. Christian w żaden sposób nie stawiał oporu. Jednakże Taki nie mógł dostrzec jego twarzy kiedy znalazł się za jego plecami. Mógł jednak poczuć jak temu przyspieszył oddech i bicie serca. Dostrzegł jeszcze uśmiech na twarzy lokaja, który równie nie podjął żadnych działań, aby cokolwiek zrobić. Stał jedynie niczym kamienny posąg, wpatrując się w Takiego. Aż do momentu kiedy Taki nie puścił Christiana.
Możliwe, że w tym momencie panicz odczuł swego rodzaju szok. Przez niego nie był w stanie przez krótką chwilę nic powiedzieć. Nie wydawał się być jednak zrozpaczony, jak to zazwyczaj bywa w takich sytuacjach. Wziął kilka głębszych wdechów, po czym poprawił okulary, swój ubiór i jeszcze pociągnął łyk ze szklanki.
- Jeżeli masz jeszcze jakieś pytania, to spytaj Wolanda – rzekł, lekko drżącym głosem. –Wybacz na chwilę… - dopowiedział, po czym ruszył w kierunku pokoju z którego przyszedł. Dało się za nim usłyszeć tylko odgłos z hukiem zatrzaskujących się drzwi, a po sekundzie dźwięk tłuczonego szkła.
Natomiast Taki pozostał sam z lokajem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Taki


Taki


Liczba postów : 109
Dołączył/a : 16/07/2013

Dworek rodu Faevo Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodu Faevo   Dworek rodu Faevo EmptyWto Mar 15 2016, 00:17

//Wybacz za poślizg, ale laptop mi padł i wbijałem niekiedy jedynie z telefonu.

Christian nie szarpnął się, nie próbował nawet stawiać oporu, ani nie jęknął ze zdziwienia. Ot zaskoczony nagłym ruchem Takiego, ale czy tylko? Białowłosy zamierzał się troszkę pobawić zanim wykona swoje zadanie. Przecież mógłby go zabić od razu po usłyszeniu wcześniejszej wypowiedzi, ale to byłoby nudne. Mało ciekawe, a można było wyciągnąć z tego niesamowite pokłady frajdy. Mag pomyślał, że idealnym momentem na zakończenie życia młodego panicza byłby moment, w którym ten uzna, że w sumie nie chciałby umierać. Jednak do tego musiałby się bawić w psychologiczne gierki, aby przekonać młodzieńca, iż warto żyć, a on miał doświadczenie w udowadnianiu odwrotnej tezy. No cóż, zatem postanowił trochę uśpić czujność Christiana, a wtedy niczym wąż zaatakować i pozbawić ciało duszy.
Głębokie wdechy, drżący głos, trzaskanie drzwiami i odgłosy tłuczonego szkła. Miód na uszy białowłosego, który osiągnął swój cel - zaburzył tę równowagę psychiczną jaką zbudował sobie młodzieniec. Coś musiało w nim pęknąć skoro nagle zdenerwował się. Wspaniale. Jednak nagle pojawił się ktoś ciekawszy niż sam zleceniodawca - Woland. Mag napił się łyk soku, spoglądając na lokaja, a następnie po odłożeniu szklanki wstał, aby przespacerować się wokół stołu, aczkolwiek wciąż mając oko na jedynego pozostałego z nim w pokoju człowieka. Celem młodego członka Grimoire Heart było zabicie właściciela tego domostwa, ale co ze służbą? Przecież to świadkowie. Dodatkowo pracujący tutaj mężczyzna zdawał się zupełnie nie dbać o życie swojego pracodawcy. Taki doskonale zauważył ten uśmiech, gdy panicz miał przy gardle nożyk. Albo Woland cieszył się na myśl śmierci, albo był wystarczająco silny, by powstrzymać białowłosego. Chociaż w takim momencie to ciężkie. Ewentualnie wiedział, że ten nie zabije jeszcze.
- Panicz Christian zostanie zabity w odpowiednim momencie, ale co z Tobą? Zazwyczaj nie zostawiam świadków, a jeżeli, to jedynie przy najciekawszych morderstwach. To nie będzie żadną masakrą, ani żadnym dziełem, więc wolałbym Cię zamordować. Nie masz nic przeciwko? - zapytał zupełnie zwyczajnie, ale wciąż obserwował lokaja, ze swoim perfidnym uśmieszkiem na twarzy. - Wydajesz się być niewzruszony jego przyszłą śmiercią. Chociaż niewzruszony, to złe słowo. Wydajesz się cieszyć na tą myśl. Co ukrywasz, Wolandzie? Dostaniesz tą ruderę po jego śmierci? Nawet w tym stanie będzie kosztować krocie wraz z działką, to dobry układ. A może spróbujesz mi przeszkodzić? Wyjawisz mi swój sekret? - przy końcu jego obejścia stołu i wypowiedzi miał się znajdować obok lokaja. Ręce w kieszonkach jak gdyby nie przejmował się niczym, ale tak na wszelki wypadek w lewej obejmował kunai, by w razie czego skorzystać z niego.
- Nie chcę Ci tutaj wywijać jakimś żelastwem przy twarzy jak Christianowi. Te sztuczki działają na słabych dzieciaków, ale Ty jesteś poważniejszym człowiekiem. Rozmowa albo tortury. To na Ciebie skutkuje. - ot tak dodał i zmienił uśmiech na bardziej lisi. Podstępny i pogardliwy. Ot przy nieobecności panicza bawił się z Wolandem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1289-skryteczka-taki-ego-haha https://ftpm.forumpolish.com/t1285-taki-karasuma#18948
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Dworek rodu Faevo Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodu Faevo   Dworek rodu Faevo EmptyWto Mar 15 2016, 19:28

MG:
Słowa Takiego skierowane do Wolanda nie wzruszyły go zbytnio. Nie przejmował się tym, że chłopak mógłby go zabić, a nawet uśmiechnął się lekko, jakby nie w pełni w to dowierzał. Jego wysoka i spokojna postawa i spokój, wyrażały swego rodzaju dominację. Z pewnością nie należał on do tego rodzaju ludzi, którzy panikują od pierwszej groźby. Musiało być w nim pełno doświadczenia życiowego. Wyglądał w tej chwili na takiego, który mógłby zostać kimś wielkim, lecz nic nie robił, aby to osiągnąć. To tak jakby ktoś na miarę króla, postanowił ograniczyć się wyłącznie do roli zwykłego lokaja, z wyłącznie własnego wyboru.
- Zapewniam, że nie musisz się mną wcale przejmować. Nie będę Ci w niczym przeszkadzał, jakby mnie tu wcale nie było – odpowiedział spokojnie. W jego głosie nie było nawet cienia zawahania. Cały czas wpatrywał się w krążącego wokół stołu Takiego, swoimi czarnymi oczami.  – Nie mam przed tobą nic do ukrycia, chłopcze. Jeśli Cię to interesuje, to nie będę miał żadnych korzyści ze śmierci Christiana. Posiadłość po jego śmierci zostanie przejęta przez jego ciotkę. Osobiście nic do niego nie mam. Był całkiem porządnym człowiekiem – Woland mówił wszystko z ogromnym szacunkiem, lecz szczególnie wyróżnił określenie „porządnego człowieka”. - Powiedzmy, że niezbyt zależy mi na jego życiu, lecz nic mi do tego. Jestem jedynie obserwatorem. Nic nie znaczę. Tudzież nie mam zamiaru w żaden sposób ingerować, cokolwiek miałoby się dziać – rzekł i lekko skłonił głowę, dając znać, że w tym temacie nie ma więcej do powiedzenia.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Sponsored content





Dworek rodu Faevo Empty
PisanieTemat: Re: Dworek rodu Faevo   Dworek rodu Faevo Empty

Powrót do góry Go down
 
Dworek rodu Faevo
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Biały Dworek
» Pałacyk rodu Noctingów
» Zamek Rodu Kasmitrów
» Przedwieczna Księga Rodu Łazienkowiczów

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie Fiore :: Onibus
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.