Sklep z bronią

First topic message reminder :

Sklep znajduje się na rynku, bardzo łatwo dostępny. Można kupić tutaj wszystkie rodzaje broni, niektóre są robione na zamówienie, ale dzięki świetnym specjalistom wyroby są najlepsze we Fiore.

by Yo Senshi

///
Ajajaj... trzeba to napisać, by każdy zrozumiał... Bardzo bym prosił o to, by użytkownicy bez akcepta nie pojawiali się tutaj. Swoje bronie wpisujcie na starcie, oszczędzicie tym sobie i mi czasu, więc to tyle...




Nim tu wejdziesz i złożysz zamówienie sprawdź cennik.

Większą część drogi do Magnolii Shinji z towarzyszącą mu Melody pokonali na jego feniksich skrzydłach. Dopiero przed samym miastem na mniej zaludnionym terenie Mejiro wylądował zamieniając się z powrotem w człowieka. Stwierdził po tym, że nie chce pojawiać się tak w mieście, żeby nie robić niepotrzebnego zamieszania. W końcu ostatnio trochę się w Magnolii działa z tego co słyszał, a nie chciał wzbudzać niepotrzebnego zainteresowania takim pojawieniem się. Na szczęście droga do miasta nie była długa, a już w samym mieście białowłosy poruszał się sprawnie kierując się prosto do sklepu, nie miał z tym kłopotu, bo już wcześniej tu był.
- Dobry~ - rzucił w progu i od razu ruszył do lady, aby położyć na niej swoją Halabardę. - Chcę się pozbyć tego żelastwa. Nie jest zła, ale za dużo kłopotów z transportowaniem. Ile mogę za to dostać? - przeszedł od razu do rzeczy. Chciał sprawę załatwić szybko, bo w planach było jeszcze odwiedzenie magicznego sklepu w innym mieście.


|| Edit. : Item to zwyczajna Halabarda. Nie wiem ile warta, bo wygrana w jakimś losowaniu kiedyś tam.
Broń praktycznie nie używana, noszona bez celu to tu to tam. Właściwie to nawet nie jestem pewny czy w ogóle ją w walce używałem. Zwyczajnie nie pamiętam. Ale jeśli tak to na pewno nie więcej niż raz czy dwa razy. Więc chyba za bardzo zniszczona być nie powinna.

edit.2: A nie, na igrzyskach w walce z Neverm jej chyba użyłem. I to chyba jedyny raz jak coś/kogoś nią trafiłem ||

Taki niekonwencjonalny sposób podróży był dla dziewczyny bardzo ciekawym przeżyciem. Nie miała lęku wysokości, więc mogła w spokoju upajać się widokiem z góry podczas podróży. Na początku była nieco sceptycznie nastawiona apropo lotu z jej nowym kolegą, ale zgodziła się i nie stawiała oporów. Ba, nawet nie pokazała, że ma wątpliwości! Sam Feniks wyglądał imponująco, już rozumiała dlaczego zajął wysokie miejsce na turnieju, czy tam igrzyskach. Nie pamiętała dokładnie, ale z tego co mówił to było chyba to samo, ale kto wie. Wchodząc do miasta i ogólnie poruszając się po nim dziewczyna trzymała się za chłopakiem uważnie przyglądając się Magnolii. Weszła za Shinjim do sklepu uważnie oglądając otoczenie. Gdyby miała ciut inny charakter wydawałaby wooo wooo wowo, ale to Melciałka, która podczas lotu zdążyła się do końca uspokoić. Przywita się z sprzedawcą i poczeka aż chłopak zrobi to co miał zrobić, bo ją interesują magiczne cudeńka, gdyż ma swojego kochanego sztylecika i służy jej dobrze, wręcz znakomicie.

A za ladą. Dziewczynka. Z misiem. I paczką żelków. Spojrzała na Shinjiego kilka razy, zamrugała i wesoło się uśmiechnęła!
-Mejiro Shinji! Dawno się nie widzieliśmy! - rzuciła wesoło z ustami pełnymi żelków. Nie sposób jej było zapomnieć. Sędzina z igrzysk magicznych! Spojrzała zaciekawiona na halabardę, popukała ją trochę kostką czekolady i stwierdziła -Normalnie kupiłabym ją za jakieś 10.000 , ale jak dla ciebie to 12.000 . Ale chcę czekoladę. Mleczną. I paczkę żelków. Pasuje? - spytała spoglądając na czarodzieja, zupełnie olewając jego koleżankę. Ta nie miała żelków, więc niezbyt ją obchodziła.

Shinji odwzajemnił uśmiech poznając dziewczynę, niestety jej imię jakoś uciekło mu z pamięci. Trudno, wcale jednak za specjalnie się tym nie zrażał.
- Taa, minęło trochę czasu. - rzucił równie wesoło co ona, tylko może trochę ciszej. Po czym czekał aż jego broń zostanie wyceniona. Nie spodziewał się wiele, pieniądze jakoś specjalnie potrzebne też mu nie były. Po prostu nie potrzebował tej broni i tyle.
- Huh? 10k? - zdziwił się trochę, bo spodziewał się mniej. A jeszcze bardziej zdziwił się z oświadczenia, że dostanie dodatkowe 2 tysiące. Uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Pasuje pasuje. - przytaknął, acz chwilę po tym trochę spochmurniał.
- Tylko, że nie mam teraz ani czekolady ani żelków... - myślał przez chwilę. - Dobra, wiem. Kiedy wpadnę następnym razem przyniosę ci słodyczy za te dodatkowe dwa tysiące, co ty na to? - spojrzał na nią z pewnością siebie wyciągając do niej łapkę, aby przypieczętować transakcję. Wiedział, że się zgodzi. Teraz po prostu zanim znów zawita do tego sklepiku musiał się dowiedzieć gdzie sprzedają dobre słodycze.
- Interesy z tobą to przyjemność. Do następnego~ - rzuciłby jeszcze na odchodnym.  

Krocząc ulicami Magnolii, wzbudzał na pewno strach i zdumienie. Nie specjalnie mu to przeszkadzało, przywykł do takich rzeczy. Normalnie nie przyszedłby do miasta, nie lubił ich, ale musiał dostać się do sklepu z bronią. Teraz kiedy wrócił do walki, do czynnej walki, mógł sobie pozwolić na zakup odpowiedniego uzbrojenia. Odpowiedniejszego niż tylko jego wierna brunhilda. Gdy więc jego oczom ukazał się sklep, uśmiechnął się i otworzył delikatnie drzwi. By następnie kucając, wsunąć tam chociaż głowę.-Witam.-Zagrzmiał donośnie.-Puklerz, ale taki z drewna, jedynie obity skórą i metalem. Średnica 1,5 metra. Zielony, z brązową głową dzika.-Od razu przeszedł do rzeczy. Ale tarcza nie była jedyną rzeczą którą chciał kupić.-Oraz Glewia. Odpowiednia rozmiarem na mnie, więc jakieś 5 metrów.-No właśnie, wszystko 2 razy większe niż standardowo. Bo sam był dwa razy większy niż standardowy człowiek.

Za ladą stał mężczyzna. Dobrze zbudowany barczysty, z gęstymi wąsami i czarnymi oczami. Długie, czarne włosy miał spięte z tyłu w kucyk. Spojrzał na giganta, który złożył dość nietypowe zamówienie, kiwnął głową, westchnął i udał się na zaplecze. Dało się słyszeć odgłosy metalu uderzającego o metal, a także dało się odczuć gorące powietrze, które stamtąd wylatywało. Po kilku minutach mężczyzna przeszedł ponownie przez drzwi w rękach dzierżąc dostatecznie dużą tarczę dla Vita.
-Taka tarcza to będzie jakieś 12.500 . Wie pan, większa niż przeciętna, dlatego taki koszt. Ale! Z dobrej jakości drewna i żelaza, więc będzie dobrze służyć. Jeszcze moment, glewia... - to powiedziawszy znów udał się na zaplecze, a po kilkunastu sekundach wytarabanił stamtąd dostatecznie długą glewię. W sumie to dwie. -Przeciętna glewia, z normalnych materiałów to będzie 26.000 . Z kolei mamy tez na składzie dobrze wyważoną, z hartowanego metalu. Drzewiec przygotowany tak, by nie powodował otarć i odcisków, jest również antypoślizgowy. Dodatkowo sama włócznia byłaby bardzo wytrzymała i z trudem by się tępiła. Jej koszt to jednak 52.000 - przedstawił swoją ofertę Vitowi i oczekiwał na reakcję. No bo cóż mu zostało.

No i proszę solidny kawałek blachy. Dokładnie o to mu chodziło. Za to ceny były prawdziwie zaporowe, więcej niż za byka. A tyle to on nie miał. Niby były te całe pożyczki w bankach, ale to nie dla niego. On płacił pieniędzmi, nie słowem.-To na razie sama tarcza. Ale Glewie mi zostaw. Wrócę.-Powiedział rzucając na ladę odliczoną sumę pieniędzy a następnie biorąc ogromną dla mężczyzny tarczę. Dla niego tarcza ta nie była problemem. A zdecydowanie pomoże się bronić. Jako broń, musi mu na razie wystarczyć jego Brunhilda.

[z/t]

Niska blondwłosa dziewczyna przeszła przez próg sklepu roztaczając w okół aurę strachu, która na innych działa wywołując delikatny niepokój. Był to efekt jej 3 PWM, który zaraz wyłączyła nie chcąc speszyć sprzedawcy. Poprawiła swoje czarne okularki i naciągnęła zakolanówki, które podczas podróży nieco opadły, by wyglądać zjawiskowo uroczo. Podreptała więc do lady uśmiechając się szeroko. - Dzień dobry panu, przyszłam sprawić sobie broń. Zależy mi głównie na utrzymaniu połączenia z przeciwnikiem utrzymując dystans. Najlepiej jakieś w miarę wytrzymałe linki. Jednak nie zależy mi na sile rażenia, tylko no utrzymaniu kontaktu. Proszę. Powie słodkim głosem wspomaganym Retoryką lvl 1.

Solidne, umięśnione 2x2 faceta z brodą stało za ladą. Aura strachu? Chyba sam ją wzbudzał, gdy spotkało się go nocą w jakiejś uliczce. Spojrzał na uroczą dziewczynkę, choć raczej to mogłoby się źle skończyć, gdyby go uwiodła. Wysłuchał jej ze spokojem, przybrał zamyślony wyraz twarzy, po czym spojrzał na nią pytającą i rzucił:
-Mogę ci sprzedać linę. Nawet mogę ci uciąć jej fragment. Wychodzi jakieś 15 za metr, ale jakbyś kupiła jej więcej, może bym spuścił z ceny. No i lina dobra na lasso. Dystans utrzymany. Tylko musisz mi podać jak długą chcesz linę. Ewentualnie opisz dokładniej towar, który by cię interesował. - stwierdził mądrze wyglądając (a przynajmniej próbując). W sumie był całkiem sympatyczny.

Nie, zdecydowanie nie chciała go wyrwać, więc ograniczyłaby się do samego bycia milusią i uprzejmą dziewczynką. Podrapała się po główce zastanawiając się nad prostą liną. Lasso powiada? Tylko jeszcze trzeb umieć robić to lasso i nim trafiać, ona szukała coś dla mniej zaawansowanych, a samo w sobie bardziej zaawansowane. Bo nic chyba prostszego nie może być od liny i lassa prawda? 15 klejnotów za metr to niedużo, ale jednak będzie to nieporęczne w użytkowaniu, a także przenoszeniu... Ehh popatrzyła smutno na mężczyznę. Może musiała się od razu wybrać do magicznego? Ale w magicznym zaraz spiorą ją do ostatniej niteczki. Westchnęła. - Jeżeli lina to spasuje, zależało mi na czymś prostym w użytkowaniu, a lasso to trzeba go umieć używać. No nic, wrócę tu niedługo. Zostało jej pójść. Pomachała na odchodne całkiem sympatycznemu sprzedawcy, a sama udała się dalej w świat.
z/t

Po ostatnich przygodach w Dessertio Shiin stracił swój tasak i teraz był bezbronny. Znaczy, miał niby ten magiczny nożyk, ale tak naprawdę to żadna broń. Musiał więc nabyć coś nowego i dlatego zawitał do sklepu w różnych broniach się specjalizującego. Wszedł do lokalu rozglądając się i oceniając wystawiony towar. Ostatecznie jednak na nic się nie zdecydował i postanowił zapytać sprzedawcy.
- Szukam broni, jakiegoś ostrza. - zagadnął. - Nie mam nic specjalnego na myśli. Po prostu chce jakąś broń. Nie za dużą i nie za ciężką. Bardziej, żeby swobodnie nim władać. Najlepiej o obusiecznym ostrzu. Może być i zwykły miecz, tyle żeby był porządny. Ile za coś takiego muszę dać? - rzuciłby do sprzedawcy. I to nie tak, że był z niego jakiś niezdecydowany klient, było mu to po prostu obojętne. Acz zanim sprzedawca by odszedł Shiin przypominając sobie walkę z Minotaurem gdzie stracił broń i przez to był w poważnych tarapatach doda - A, i prócz tego jeszcze jakąś mniejszą broń dodatkowo. Może kukri albo maczeta. Coś w tym rozmiarze. - po tym pozostało mu czekać co tam człowieczek za ladą mu powie.

MG

Sprzedawca obrzucił gościa jednym okiem a następnie nie odkładając gazety ani nawet nie wstając ze swojego miejsca, rzucił na stół miecz. Miał obosieczną głownię długą na jakieś 80 centymetrów i bardzo prostą rękojeść z kości słoniowej. Był to jednoręczny miecz - Spatha. Ta konkretna wykonana z bardzo dobrej jakoś stali, zdolna odcinać kończyny i łamać drzewce broni.-7.000-Rzucił spokojnie sprzedawca przewracając stronę gazety. Dorzucił też niezgorszą maczetę w pokrowcu.-Dodatkowy 1.000-Czyli łącznie Shiina wychodziło 8.000

Shiin wziął rzuconą przez sprzedawcę bron do łapki. Zważył w dłoni, machnął raz gdzieś w bok. Wydawała się całkiem porządna.
- Niezły, biorę. - chciał broń od razu schować, ale problem był taki, że nie bardzo miał gdzie. Acz ten problem mógł rozwiązać na miejscu.
- Wezmę do niego jakąś prostą pochwę. A, i zwykłą torbę podróżną. - to ostatnie przypomniało mu się w ostatniej chwili, ale było równie potrzebna jak broń. W końcu nosić tego Cosmosa w dłoniach cały czas, a zwykła torba bardzo by to ułatwiła. Jak się okazało, za zestaw torba-pochwa sprzedawca zarządzał 500 klejnotów, które Shiin wydał lekką ręką, bo cena żadna a itemki potrzebne. Była jeszcze maczeta, jej chłopaczyna nie oglądał, zaufał sprzedawcy, który chwilę wcześniej wybrał dla niego całkiem dobry miecz. Za wszystko zapłacił 8.500 klejnotów. Nieco biedniejszy, ale zaopatrzony opuścił sklep.

z/t

|| Cena torby i pochwy dogadana z Donem na discordach, żeby tu nie przedłużać. ||

Dziewczyna odwiedzała sklep z rynsztunkiem raz na jakiś czas, aby uzupełnić zapas swojej broni miotanej. Tak było też tym razem. Po prostu potrzebowała trochę więcej sprzętu, który z czasem traciła, albo zwyczajnie się zużywał. Po drodze myślała czy nie wspomnieć o jakiejś zniżce dla stałego klienta panu czy tam pani sprzedawcy, w końcu była tu już nie raz. Chociaż z drugiej strony nie odwiedzała sklepu codziennie czy chociaż raz w tygodniu, więc to może za wcześnie? Tak, chyba tak. Mniejsza z tym. Następnym razem o tym wspomni.
- Dobry~ - zawołała od wejścia i od razu ruszyła do lady. - Chciałam trochę broni miotanej. Sztylety do rzucania co ostatnio tutaj brałam są całkiem niezłe, chce takie same, albo podobne. A, i jeszcze Shurikeny. Po dwadzieścia sztuk poproszę. - przedstawiła co potrzebuje uśmiechając się wesoło. - Tylko, żeby były porządne. Znaczy... nie jakieś z najwyższej półki, ale żeby nie były to jakieś tępe buble, którymi oberwanie nie będzie się różniło od dostania kamieniem. - dodała szybko.

MG

Sprzedawca wyłożył na ladę zamówione przez Cassandrę przedmioty. Nic specjalnego, nie były słabej jakoś, nie były dobrej jakości, ot przeciętne Shurikeny i sztylety do rzucania. Łącznie 40 sztuk broni miotanej, była to całkiem spora liczba.-Proszę bardzo, łącznie to będzie 13.000 klejnotów.-W sumie całkiem niewielka sumka jak za wyposażenie dla małego oddziału ninja. Sprzedawca jednak domyślał się że to wyposażenie nie jest dla całego oddziału ale dla jednej tylko Cassandry. W każdym razie nim wróci do gazety, musiał zobaczyć jeszcze czy to koniec zamówień dziewczyny więc spojrzał pytająco.