Południowe Góry

First topic message reminder :

Stosunkowo niewielkie pasmo górskie, zlokalizowane na południu Fiore, na wschód od południowej rzeki. Mimo posiadania kilku wysokich szczytów, większość gór jest... przeciętnej wielkości. To, co zachęca ludzi do odwiedzania tej części kraju, jest masa rozległych dolin i kilku jaskiń, które są udostępnione do zwiedzania. Również, poza utartymi szlakami, za odpowiednim oświadczeniem, można chodzić dosłownie swoimi ścieżkami i pomagać odkryć ten wciąż, nie do końca zbadany obszar. Szacuje się, że ilość jaskiń w tym miejscu i długość ich korytarzy może być porównywalny z największymi miastami Fiore... ile jest w tym prawdy nie wiadomo.


Trójka magów znalazła się wreszcie w górach, gdzie znaleźli pracę. Zbliżał się już wieczór i słońce w wielu miejscach w dolinie dawało poprzecinane szczytami gór i koronami drzew już lekko czerwonawe światło. Oprócz nich, na niewielkiej polanie znajdował się młody mężczyzna o krótkich blond włosach, czytającym jakąś książkę. Poza ciepłą, brązową kurtką, spodniami, butami przypominającymi jakieś wojskowe, nie posiadał przy sobie nic... żadnego plecaka czy torby... tylko ubrania i książkę. Zdawał się być bardzo wciągnięty w czytaną przez niego treść.

Raekwon uniósł jeden z kącików ust lekko ku górze, przybierając lekko zawadiacki uśmieszek.
-Spokojnie. Działaj.- po czym przyglądał się wyczynom Westa. Pomimo niewielkich zapasów magicznych było widać, że się starał. Kula jaśniała co raz mocniej i mocniej. Wtem huk. Potężny na tyle, by całe pomieszczenie zaczęło się trząść. Ill rozejrzał się dookoła, szukając centrum wstrząsów, którym okazało się coś zza wielkich wrót.
-Ktoś bardzo mocno pcha się na drugą stronę...-Ill uśmiechnął się nieco bardziej, jakby juz gotowy do bitki.
... kurwa mać-syknął na myśl, co może za chwilę na nich wylecieć, gdyby jednak nie zdążyli naładować kuli. Wpierw szybko sprawdził stan bomb, czy nie będzie potrzeby dorobienia kilku tak na zapas. Na chwile obecną miał ich... wystarczającą ilość. Następnie, dyrektywy.
-Sammy, Jones, ogarnijcie nam drogę wyjścia, chociaż te siedem metrów w górę Potem jakoś pójdzie. West, jeżeli nie dasz rady naładować kuli trochę bardziej, idź z nimi, albo nie, poczekaj. Mam trochę więcej mocy magicznej, ja spróbuje ją naładować. Będziemy się asekurować, na wszelki wypadek jeden wyniesie drugiego.
Niewiele myśląc, Ill złapał ręką za kulę po czym usiadł pod jednym z filarów, powtarzając to, co zrobił wcześniej Jones. Zamknął oczy i starał się naładować kulę swoją energią. Nie wyjmował jeszcze bomb. Nie było potrzeby.

MG:

Czas naglił i szybkie polecenia, wydane przez maga zostały przyjęte bez jakichkolwiek zastrzeżeń. Dwójka pracodawców udała się w stronę szczeliny, gdzie Jones zaczął się wspinać z liną, a na dole asekurował go Sammy. West tymczasem ciężko oddychał i pokiwał głową, tym samym przekazując, że nie uda mu się bardziej naładować kuli swoją energię. Mimo wszystko jednak, zdecydował się zostać, by w razie czego pomóc Illowi w jego planie. Mag po szybkiej analizie zdecydował się naładować magiczny obiekt. Proces nie był może skomplikowany, jednak kula... pochłaniała energię w dość szybkim tempie, niemalże wyrywając ją z ciała Raekwona. Jednak nagle... przestała, po czym uniosła się na połowę wysokości wrót i rozbłysła jasnym światłem, wypełniając pomieszczenie w sposób podobny do wcześniejszego. Jednak tym razem nie było żadnych efektów ubocznych... wręcz przeciwnie. Światło, dotychczas oślepiające, potężny wybuch dźwięku, dotychczas ogłuszający i wprost odrzucający swą mocą, teraz... koił. Jednak, nim to się zakończyło, na moment było widać, jak z niewielkiej szczeliny w wrotach wystrzeliła czarna mgła z błyskawiczną prędkością przed siebie. Minęła Westa, Minęła Illa, kierując się tak naprawdę tylko i wyłącznie w stronę jedynego wyjścia z pomieszczenia. Jednak w szczelinie... znajdował się akurat Sammy. Tajemniczy pocisk trafił jego ciało, nitki mrocznej energii zawirowały dookoła jego ciała, po czym mężczyzna upadł do tyłu spadając siedem metrów w dół. Po chwili jednak nastąpił blask od Klejnotu Sol, który przysłonił widok na całe pomieszczenie. Gdy jednak już się unormował, nigdzie nie było go widać. Czarnowłosego mężczyzny ani jego ciała nigdzie nie było.
-SAM! - rozległ się jednoczesny krzyk Westa i Jones'a, którzy poderwali się, by znaleźć się pod szczeliną, tam gdzie miał znajdować się Sam. Niedoświadczony mag, mimo wyraźnego zmęczenia poderwał się i potykając się biegł tam, gdzie poległ jego przyjaciel. Zapalony czytelnik upuścił książkę, której nie zdołał schować do torby i przy pomocy pośpiesznie nałożonej liny szybko zszedł na dół. Raekwon tymczasem siedział oparty o filar i ciężko oddychał, gdy nagle dobiegł go dźwięk z Jabłka:
-Brama ponownie została zapieczętowana, jednak zbyt dużym kosztem życia. - nagle, dwie postacie "widma" klęknęły przy "sarkofagu" i zgodnym tonem powiedziały:
-Cześć jego pamięci. - po czym zaczęły migotać. Zdaje się, że by wyrazić swoją "cześć" poświęciły więcej energii na samą wypowiedź, aniżeli na utrzymanie się.
-Czym... czym jest Jabłko?! - rozległ się nagle krzyk Westa, w którym dało się słyszeć, że płacze.
-Prawdą i wiedzą. Póki ta brama ma pełnię swej mocy, nie jest ono tu potrzebne. Możecie je wziąć, acz przed śmiercią upewnijcie się, że wróci na miejsce. Eony miną, nim ponownie pieczęć osłabnie, a wtedy wiedza będzie niezbędna, by powstrzymać mrok zza Bramy. - ponownie przemówił głos ze złotej kuli, oświetlany wysoko w górze przez w pełni naładowany Klejnot Sol, który wrócił na swoje miejsce.

Informacje od MG:

Raekwon: Wyczerpany, 16 MM

Ostro go jebnęło. W przeciągu kilku chwil klejnot wyssał niemal całą jego energię. Dziękował niebiosom, że jego raczej wątłe ciało mieściło w sobie aż tyle energii. Dopiero po chwili dotarło do niego, że sam nie byłby w stanie w pełni naładować kuli. Dlatego potrzebna była najmniej dwójka magów. Dobrze, że West okazał się dysponować niewielkim, jednak okrutnie potrzebnym zapasem. Po wszystkim Ill nie był w stanie zbytnio myśleć, nie mówiąc już o poruszaniu się. Czuł, że siły opuściły go niemal całkowicie i będzie musiał chwilkę odpocząć, żeby zregenerować magiczną moc.
Siedząc oparty o filar przez moment śledził lot czarnego pocisku, jednak potem były już tylko krzyki i płacze. Jeden z nich oberwał, jednak Ill w pierwszej chwili nie wiedział kto dokładnie. Wysyłał Jonesa i Sammiego. Po chwili wszystko było już wiadome, kiedy West ruszył ku ścianie, a Jones zjeżdżał na dół. Ill też chciał się już podnieść, jednak wolał nie ryzykować. Szkoda, że trafiło jego. Gdyby Kuro tu był uwinęliby się szybciej. No ale cóż...nie było. Blady mag nie do końca wiedział, czy ma się teraz przepraszać, choć nie mógł jednocześnie chronić podróżników i ładować kuli. Nie mógł się rozdwoić.
Kiedy światło przestało ogarniać całe pomieszczenie i wróciło na swoje miejsce, Ill ujrzał dwie migające postacie klęczące przy sarkofagu. Teraz dopiero można było w pełni zrozumieć co mówili. Pomimo, że nie czuł się zbytnio na siłach, Ill spróbował wstać i podejść do dwójki pozostałych podróżników.
-Lepiej je tutaj zostawić. Zostawmy tylko jakiś zapis o Sammym. O tym, jak odnowić pieczęć i co jest za wrotami. Szkoda, że tamten drugi nie został.-po czym zaczekał, aż pozostała dwójka będzie gotowa opuścić grotę.
-Zasklepię wejście, żeby nikt niepowołany tu nie przeszkadzał. Wyruszymy z powrotem, kiedy będziecie gotowi.-Ill usiadł i czekał, starając się zregenerować jak najwięcej sił przed wspinaczką.

MG:

-Ch-cholera... - rzucił pod nosem Jones klęcząc na ziemi, jakby próbując znaleźć gdzieś ciało przyjaciela. Pozostały duet zdawał się być totalnie rozbity po tej niespodziewanej stracie. Słowa maga zdawały się docierać do nich z opóźnieniem, mimo wszystko jednak po jakichś 5 minutach Jones wyjął kartkę i zaczął notować. Tymczasem Westowi udało się wstać i chwiejnym krokiem, w ciszy podszedł do sarkofagu. Stał tam przez moment, po czym chwycił Jabłko w dłonie i z jękiem włożył je do torby.
-Ten gnojek za to zapłaci... gdyby tu był... gdyby pomógł... Szybciej byśmy tamtą kulę naładowali... szybciej byśmy stąd wyszli... nie było by tego... - powtarzał cichym, acz zawistnym głosem, przerywanym pociągnięciami nosem, spowodowanymi płaczem. Podszedł do Illa i powiedział -Zostawimy notatkę. Ale jeśli Jabłko zna prawdę, chcę ją poznać. Chcę wiedzieć, co zabrało Sammy'ego. Z tobą, czy też nie. - po czym podszedł do wyjścia. Wchodząc powoli po linie drżał.
-D-dziękujemy. - zająknął się Jones, po czym podszedł do sarkofagu i na miejscu Jabłka umieścił niewielki notatnik, w którym zanotował wszystko. -Należał do Samma... - dodał cicho, kłaniając się niejako głową na pożegnanie przyjaciela. Powolnym krokiem opuścił pomieszczenie, w którym został sam Ill.

Informacje od MG:

Raekwon: zmęczony 16 MM

-Jedyne, co udało mi się dostrzec, to pocisk czarnej energii lecący z ogromną szybkością w stronę wyjścia.-rozumowanie Westa było uzasadnione. Chciał zabrać Jabłko i Raekwon nie zamierzał mu w tym przeszkadzać. Mieli też odgórne przyzwolenie, więc nie było po co zostawać tutaj ani chwili dłużej. Pozostała jednak jeszcze jedna sprawa. Zwyczaj nakazywał, by oddać hołd poległym, toteż kiedy Jones oraz West zrobili swoje, Raekwon stanął na przeciw sarkofagu i ukłonił się lekko. Następnie odwrócił się i ruszył w stronę liny i wyjścia. Udało się, misja wykonana, źródło dziwnego światła i tajemniczych wybuchów odnalezione. Pieczęć zabezpieczona. Wszystkie wymagania spełnione, by móc uznać tą misję za wykonaną. Wspinając się ku górze, Ill zastanawiał się, czy powinien zamykać grotę wewnątrz góry. Z jednej strony powinien był to zrobić, by zapobiec ewentualnym wtargnięciom osób niepożądanych, jednak z drugiej strony prócz złotego jabłka nie znajdowało się tam już nic, co mogłoby zachęcić potencjalnych rabusiów do kradzieży. Jedynie stary sarkofag, wrota i zeszyt. Co więcej, być może ktoś znajdzie tutaj coś w rodzaju schronienia przed burzą, alb inną pierdołą.
-To co, zasklepiamy?-Ill spytał, gdy cała trójka dotarła już na zewnątrz. Blady mag postanowił pozostawić decyzję podróżnikom. W końcu oni tu rządzili.

Powoli grupka wreszcie wyszła na światło dzienne... a dokładniej nocne. Mrok spowił już tą okolicę, jednak zdawało się, że od jaskini biło jeszcze jakieś delikatne światło, które jednak dość szybko znikło, w chwilę po tym, jak grupka opuściła jaskinię. Zupełnie, jakby ich odprowadzało. Jednak to co napotkali, ich zaskoczyło. Pole przed jaskinią usiane było przeróżnymi kwiatami, acz mimo to, dało się dostrzec, że ktoś narysował tu jakiś znak... znak Fairy Tail.
-Ten... gnojek... - rzucił cicho West zaciskając mocno prawą rękę, aż ta zaczęła mu drżeć. Stał on tak nad tym tajemniczym kwiecistym klombem, który promieniście rozchodził się od szczeliny w górze, gdy nagle podszedł do Illa Jones, dając mu w kopercie pieniądze i ze smutnym wyrazem na twarzy się żegnając.
-Proszę. Tyle miało być, gdyby było was trzech, jednak skoro zostałeś tylko ty, to nic innego nam nie zostało. Jakbyśmy jeszcze ciebie potrzebowali, damy ci znać... dobrze? - rzucił tylko, gdy nagle odezwał się jeszcze West.
-Nie zamykaj. Tam umarł Sammy... jak będziemy go odwiedzać, jak zamkniemy to wejście? - powiedział cicho jedyny mag z ocalałego duetu padając na kolana i drżąc cały z przygnębiających emocji. Dwójka mężczyzn, nie zamierzała na razie się stąd ruszać, jednak Raekwon był wolny.


Raekwon: 16 MM, + 15.000 , +15 PD, 3 dni przerwy od misji, + pierwszeństwo na kolejnej misji z tego arcu, musisz napisać post wychodzący z tematu.

-A więc był z Fairy Tail.-ta gildia nie była już taką, jak za czasów swojej świetności. Niegdyś dumna i potężna, najsilniejsza z gildii Fiore, teraz stała się czymś na kształt zagrody dla bydła, które lata samopas bez przewodnika. O żadnej gildii nie było słychać tyle, co o nich. Turniej magiczny, ucieczki z misji. Ktoś znowu będzie musiał zajrzeć im do tyłków.
Na słowa Jonesa Ill pokiwał lekko głową. Jeżeli znajdzie czas, na pewno odpowie na wezwanie. Ill odebrał zapłatę, po czym zaczął się zbierać. Machnął jeszcze dwójce podróżników na pożegnanie, po czym ruszył w stronę cywilizacji, by zregenerować siły.

zt